Amerykański program tajnych operacji specjalnych na Ukrainie. Czy Waszyngton zdecyduje się go przywrócić?

10 lutego 2023 roku na łamach „The Washington Post” ukazał się artykuł  Wesleya Morgana, „Pentagon looks to restart top-secret programs in Ukraine”. Autor, bazując na informacjach uzyskanych od źródeł osobowych na Kapitolu, w Pentagonie oraz wśród byłych oraz czynnych w służbie wysokich rangą wojskowych, sugeruje niezwykle istotny temat. Wskazuje mianowicie, że Departament Obrony lobbuje w Kongresie w celu uzyskania finansowania ściśle tajnych programów, polegających na usankcjonowaniu bliskiej współpracy pomiędzy amerykańskimi i ukraińskimi siłami specjalnymi. Wymiar owej współpracy miałby dotyczyć dwóch obszarów aktywności SOF (Special Operations Forces):

  1. Obserwacji ruchów wojsk rosyjskich, czyli de facto prowadzenia rozpoznania specjalnego w strefie działań głębokich
  2. Współpracy w obszarze prowadzenia operacji zwalczania rosyjskiej dezinformacji.

Autor podkreśla w tekście, że amerykańskie siły specjalne mają bardzo bogate doświadczenie w budowaniu tzw „surrogate forces”, wyniesione z działań w Iraku, Afganistanie, Afryce i wielu innych państwach, głównie Bliskiego Wschodu. Zazwyczaj siły te były budowane pod kątem prowadzenia operacji specjalnych o charakterze stricte kontrterrorystycznym lub związane były z budowaniem ruchu oporu ( np. Sojusz Północny w Afganistanie). Ponadto cytowane są w artykule wypowiedzi wysokich rangą dowódców SOF, gdzie zaznaczają oni, iż tak rozumiane użycie sił specjalnych nie tylko podtrzymuje bliskie relacje budowane pomiędzy tymi rodzajami wojsk na linii USA – Ukraina od 2018 roku. Dodają, że obecność amerykańskich „specjalsów” znacznie zwiększy całe spektrum świadomości sytuacyjnej dotyczącej sytuacji na poszczególnych kierunkach operacyjnych i zdolności przeciwnika do prowadzenia walki. Co więcej, autor wskazuje w tekście, bazując na zatwierdzonym dokumencie z 2018 roku, „National Defense Autorization Act”, że znajduje się w nim sekcja oznaczona jako 1202, mówiąca o finansowaniu i wspieraniu prowadzenia przez amerykańskie siły specjalne operacji tego typu, rozumianych właśnie jako budowanie tzw „surrogate forces”. Co więcej, sama kwota, o którą w tym wypadku ubiega się Pentagon, według ekspertów wynosi około 15 milionów dolarów, co stanowi znikomy procent nakładów, jakie do tej pory Kongres przeznaczył na pomoc Ukrainie w walce z Federacją Rosyjską. 

Problem polega na tym, że według części analityków zapisy zawarte w dyrektywie z 2018 roku stanowią o możliwości wsparcia działań tego typu, ale nie w sytuacji konfliktu pełnoskalowego, a więc takiego, z jakim mamy tu do czynienia. W tym wypadku poza zgodą Kongresu wymagana jest również zgoda prezydenta Stanów Zjednoczonych, który w swoich wypowiedziach od momentu wybuchu wojny zaznaczał wielokrotnie, że na terytorium Ukrainy nie ma żadnych żołnierzy amerykańskich, a zatem również i operatorów sił specjalnych, z wyjątkiem niewielkiego kontyngentu przeznaczonego do zapewnienia ciągłości pracy i bezpieczeństwa ambasady USA w Kijowie. 

Przeciwnicy proponowanego przez Pentagon kierunku działania posługują się koronnym argumentem, że aktywacja działań tego typu w ramach opisywanych programów dawałaby de facto podstawę do przyjęcia, że Stany Zjednoczone weszły już bezpośrednio do działań zbrojnych na Ukrainie, co zdecydowanie rodziłoby poważne ryzyko eskalacji konfliktu na linii nie tylko USA – Rosja, a w zasadzie NATO – Federacja Rosyjska. Dochodzą tu jeszcze argumenty wskazujące na zbyt małą efektywność prowadzenia w tej fazie konfliktu operacji specjalnych głównie o charakterze niekinetycznym. Co jednak najważniejsze z punktu widzenia Polski, źródła zbliżone do Departamentu Obrony oraz Kongresu zakładają, że realizacja takich programów wiązałaby się z koniecznością operowania z terytorium, jak to określono, państwa sąsiadującego z Ukrainą. Biorąc pod uwagę obecnie już istniejącą infrastrukturę wojskową USA na terenie Polski i potencjał sił specjalnych państwa, z którego miałyby takie działania być prowadzone, w zasadzie nie ma innej możliwości jak ta, że autorzy biorą pod uwagę terytorium Polski. 

Takie postawienie sprawy również stwarza zagrożenia, ale i szanse. Ryzyko eskalacji konfliktu jest tutaj oczywiste; należy jednak zaznaczyć, że nie jest to pierwsza sytuacja tego typu od momentu wybuchu wojny 24 lutego 2022. Rosyjskie media zresztą już wielokrotnie, odnosząc się do „operacji specjalnej na Ukrainie” – jak propaganda kremlowska zwykła nazywać ten konflikt – mówiły otwarcie o tym, że jest to konflikt nie tylko z Ukrainą, ale i z NATO. Szansa jaka się tutaj rodzi, to swoiste przypieczętowanie kluczowej roli Polski na wschodniej flance NATO w dziedzinie prowadzenia i wspierania operacji specjalnych oraz dalsza integracja z amerykańskimi, ale również ukraińskimi, siłami specjalnymi. 

Oficjalnie zarówno Pentagon jak i Biały Dom i Kongres nie komentują „rewelacji” opisanych w artykule, zasłaniając się niejawnym charakterem informacji, co w tej sytuacji jest zupełnie zrozumiałe. Zdecydowanie jednak należy śledzić narrację medialną na ten temat, ponieważ ewentualne ruchy w tym obszarze mogą oznaczać otwarcie zupełnie nowych wymiarów tej wojny. 

Jan Petrucci