SZCZYT PAŃSWT B9 – NIEWYKORZYSTANA SZANSA

„Oczekujemy merytorycznych i dalekowzrocznych decyzji na zbliżającego się szczytu NATO. Popieramy niedawno przyjęte strategiczne koncepcje mające na celu wzmocnienie odstraszania i obrony Sojuszu oraz zobowiązujemy się do ich pełnego wdrożenia. W tym kontekście, sojusznicy powinni zobowiązać się do modernizacji struktury sił NATO jako niezbędnej do budowy wzmocnionej architektury odstraszania i obrony NATO”. Tak brzmi jeden z 13 punktów deklaracji przyjętej przez przywódców państw nieformalnej grupy jaką jest tzw. Bukaresztańska 9 (B9) na wczorajszym szczycie tego formatu w Bukareszcie.

Format ten zainicjowany w 2014 roku zrzesza państwa wschodniej flanki NATO: Polskę, Rumunię, Litwę, Łotwę, Estonię, Węgrę, Słowację, Czechy i Bułgarię. Wczorajszy szczyt B9 odbył się w formule hybrydowej. W Bukareszcie gościł osobiście Prezydent RP Andrzej Duda, natomiast reszta przywódców uczestniczyła w wydarzeniu za pośrednictwem internetu. Obok przywódców państw regionu w spotkaniu wzięli udział także Sekretarz Generalny Stoltenberg oraz Prezydent USA Joe Biden, co z pewnością można traktować jako wyraz wsparcia dla tego nieformalnego formatu działającego w ramach NATO. Jest to też czytelny sygnał, mający potwierdzać zainteresowanie Waszyngtonu kwestiami bezpieczeństwa wschodniej flanki i podkreślający zaangażowanie USA w tej części Europy.

Obecność prezydenta Bidena na szczycie państw B9 należy także odczytywać w kontekście planowanego szczytu prezydentów USA i Federacji Rosyjskiej. Biały Dom chce z jednej strony pokazać Kremlowi, że wciąż jest aktywnym graczem w Europie Środkowo-Wschodniej, a z drugiej zademonstrować przywiązanie Stanów Zjednoczonych do zobowiązań strategicznych wobec partnerów w regionie, chcąc uspokoić ich przed szczytem przywódców USA i Rosji.

Spotkanie przywódców regionu odbyło się równolegle do rozpoczynających się ćwiczeń NATO Defender-Europe, których zasadnicza część odbywa się na terenie Rumunii. W manewrach uczestniczy prawie 28 tysięcy żołnierzy z 26 państw. Natomiast we wtorek 11 maja prezydenci Polski i Rumunii dokonają wizytacji sił Sojuszu, uczestniczących w manewrach „Justice Sword 21″ w Smardan w Rumunii.

Jak możemy przyczytać w komunikacie prasowym administracji prezydenta Rumunii: „Wizyta Prezydenta RP przypada w czasie obchodów 100-lecia podpisania Konwencji Sojuszu Obronnego między Rumunią a Polską z 3 marca 1921 r. Rozmowy z Prezydentem Polski będą koncentrować się na sposobach rozwijania i wzmacniania dwustronnego partnerstwa strategicznego, z uwzględnieniem współpracy w zakresie bezpieczeństwa regionalnego i międzynarodowego”.

Szczyt państw B9 to również preludium przed zbliżającym się w przyszłym miesiącu szczytem państw NATO. „Szczyt NATO w przyszłym miesiącu oferuje nam wyjątkową okazję do rozpoczęcia nowego rozdziału w stosunkach transatlantyckich, aby wzmocnić jedność między Europą i Ameryką Północną oraz przygotować nasz Sojusz na wyzwania dnia dzisiejszego i jutra” – powiedział podczas spotkania formatu Sekretarz Generalny Stoltenberg. „W bardziej nieprzewidywalnym i konkurencyjnym świecie musimy wspólnie zrobić więcej i zademonstrować transatlantycką solidarność nie tylko słowami, ale i czynami.  Dlatego też na szczycie będziemy mieli ambitny i przyszłościowy plan działania; wzmocnimy nasze zobowiązanie do wzajemnej obrony, poszerzymy nasze podejście do bezpieczeństwa i przyjmiemy bardziej globalne podejście, aby chronić międzynarodowy porządek oparty na zasadach.  To dzisiejsze spotkanie jest ważną okazją do realizacji tego programu”.

Spotkanie zakończyło się przyjęciem trzynastopunktowej deklaracji przywódców państw wschodniej flanki NATO. Obok tradycyjnych i ogólnych stwierdzeń dotyczących przywiązania do „transatlantyckich, demokratycznych zasad i wartości” oraz zapewnień o zaangażowaniu we wzmacnianie struktur Sojuszu, w dokumencie przywódcy wyrazili swoją solidarność z Czechami, które stały się w 2014 roku obiektem rosyjskiej dywersji (wysadzenie magazynów w miejscowości Vrbětice) oraz z Bułgarią. Przywódcy w deklaracji wspominają o rozpoczętych w ramach NATO inicjatywach sojuszniczych, w które zaangażowane są państwa wschodniej flanki. Mowa tu m.in. o Euroatlantyckim Centrum Odporności, które ma zostać uruchomione przez Rumunię, a także specjalnych centrach szkoleniowych w Rydze, Tallinie i Wilnie. Zadaniem tych placówek ma być wzmocnienie zdolności Sojuszu do radzenia sobie z zagrożeniami o charakterze militarnym i niemilitarnym, choćby takimi jak pandemie.

Warto dodać, że w deklaracji znalazła się wzmianka dotycząca Chińskiej Republiki Ludowej: „Globalny wzrost znaczenia Chin ma implikacje dla bezpieczeństwa euroatlantyckiego. Musimy się nimi zająć wspólnie, jako Sojusz”.

Jednak najistotniejsze części deklaracji, z punktu widzenia bezpieczeństwa i interesów Rzeczpospolitej, pozostawiają wiele do życzenia. Choć przywódcy państw B9 wyrazili swoje poparcie dla polityki „otwartych drzwi w Sojuszu” wobec potencjalnych nowych członków oraz podkreślili gotowość do pogłębionej współpracy z sąsiednimi państwami niebędącymi członkami NATO jak Mołdawia, Ukraina, czy Gruzja, to deklaracje te pozbawione są w zasadzie jakichkolwiek zapowiedzi konkretnych działań mających w praktyce je realizować.

Jak możemy przeczytać w poszczytowej deklaracji: „Potwierdzamy również nasze zdecydowane poparcie dla niepodległości, suwerenności i integralności terytorialnej Gruzji, Ukrainy i Republiki Mołdawii, w ich granicach uznanych przez społeczność międzynarodową”. Co ciekawe, w tym kontekście nie wspomina się o Białorusi, której nazwa nie pada ani razu w całym dokumencie mimo przedszczytowych zapowiedzi, że jej temat będzie omawiany przez przywódców państw wschodniej flanki Sojuszu.

Dziwi także fakt, że wobec wzmożonej rosyjskiej aktywności wojskowej w regionie i wrogich działań Moskwy wobec państw sojuszu oraz Ukrainy zakończony szczyt B9 nie miał bardziej wyrazistej formy.

Należy zadać pytanie: dlaczego nie zaproszono na wydarzenie w charakterze gościa prezydenta Zełeńskiego? Jego obecność na szczycie państw wschodniej flanki NATO, byłaby wymownym sygnałem wysłanym w kierunku Moskwy o tym, że Ukraina jest i będzie traktowana przez państwa Sojuszu, a na pewno przez jej członków w regionie w sposób podmiotowy i zawsze kiedy będę omawiane kwestie związane z jej bezpieczeństwem powinna być reprezentowana przy stole rozmów.

Być może uznano, że próba zaproszenie na spotkanie B9 prezydenta Ukrainy, mogłaby spotkać się z negatywną reakcją ze strony Węgier mających trudne relacje ze swoim północno-wschodnim sąsiadem.

Kolejną zastanawiającą kwestią jest to, dlaczego mimo deklaracji państw B9 o gotowości do współpracy z partnerami z regionu będącymi poza NATO nie podążano za ciosem i nie podkreślono wprost, że kraje wschodniej flanki, powinny i będą wykazywać się aktywnością w animowaniu takiej współpracy przy wykorzystaniu np. programu rozszerzonych możliwości NATO, w którym uczestniczą m.in. Ukraina, czy właśnie Gruzja. Szczyt w Bukareszcie, był wyśmienitą okazją do zapowiedzi np. dorocznych ćwiczeń regionalnych państw wschodniej flanki z udziałem partnerów z Ukrainy, Gruzji, a być może także Szwecji, czy Finlandii. Takie manewry, szczególnie gdyby odbyły się bez udziału pozostałych państw Sojuszu, w tym przede wszystkim bez USA, czy Wielkiej Brytanii, byłyby także dobrym sprawdzianem na ile państwa wschodniej flanki posiadają zdolności do kolektywnej obrony, bez wsparcia sojuszników z Zachodu. Wszak wiele możliwych scenariuszy konfliktów z Rosją w regionie wskazuje, że na realną i zakrojoną na szeroką skalę pomoc ze strony pozostałych członków NATO przyszłoby państwom regionu poczekać.

Zakończony wczoraj w Bukareszcie szczyt państw B9, wobec braku konkretnych deklaracji wspólnych działań z Ukrainą, czy zapowiedzi wzmocnienia interoperacyjności między siłami zbrojnymi państw wschodniej flanki, czemu służyć by miały nowe regularne ćwiczenia w regionie, uznać można za niewykorzystaną okazję do wzmocnienia przekazu płynącego od państw B9, że te chcą mocniej i głębiej wziąć na swoje barki odpowiedzialność za bezpieczeństwo w regionie.

Marek Stefan