Układ Sił

Spotkanie drugich garniturów w Stambule

Delegacje ukraińska i rosyjska spotkają się w Stambule, by rozmawiać o zakończeniu wojny. 

Rosję reprezentują Władimir Miedinski, były szef delegacji negocjującej z Ukrainą w 2022 roku, wiceminister spraw zagranicznych Michaił Galuzin, wiceminister obrony Aleksander Fomin oraz Igor Kostiukow, szef GRU. Gdy Rosja ogłosiła, że chce rozmawiać w Stambule z Ukrainą, jej prezydent Wołodymyr Zełenski zaapelował, by w negocjacjach wziął udział Władimir Putin.

Według źródeł The Moscow Times w rosyjskim rządzie, Putin jednak od początku nie planował rozmawiać z Wołodymyrem Zełenskim. Nie uznaje go za równego sobie i spotkałby się z nim jedynie by przyjąć kapitulację Ukrainy. Zaakceptowanie jego zaproszenia oznaczałoby utratę twarzy. 

Z drugiej strony nie mógł od razu odrzucić propozycji spotkania, ponieważ rozmów domaga się prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump. Szukano więc rozwiązania, które nie będzie dla niego afrontem. Zwlekanie z ogłoszeniem decyzji miało też na celu utrudnienie reakcji stronie ukraińskiej. 

Negocjacje wyznaczone na 15 maja wydają się jedynie grą pozorów. Rosjanie robią wszystko, by rozmowy nie przyniosły żadnych konkretnych rezultatów. Widać to choćby po składzie rosyjskiej delegacji, której ranga jest wyraźnie niższa niż strony ukraińskiej – prezydent Zełenski przyjechał gotów spotkać się zarówno z Trumpem, jak i Putinem, towarzyszyli mu szef kancelarii Andrij Jermak oraz szef MSZ Andrij Sybiha.

Całość przypomina skomplikowaną partię szachów, w której stawką jest przychylność Donalda Trumpa. Zełenski, po udanym spotkaniu z Trumpem w Watykanie, próbuje kontynuować korzystną dla Ukrainy passę – m.in. zawarcie tzw. umowy surowcowej – i ukazać Rosjan jako stronę niezdolną do kompromisu.

Putin natomiast najwyraźniej uznał, że osiągnięcie podstawowego celu tzw. „specjalnej operacji wojskowej”, czyli zajęcie Donbasu, jest już na wyciągnięcie ręki. W związku z tym nie widzi potrzeby osiągania kompromisów.

Retoryka Moskwy powraca do dawnych żądań: „denazyfikacji” Ukrainy, zakończenia zachodniego wsparcia, rozbrojenia ukraińskiej armii oraz uznania aneksji Krymu i wcielenia czterech obwodów do Federacji Rosyjskiej. Tego rodzaju stanowisko, nawet jeśli podawane w kontekście negocjacyjnym, jest skrajnie wygórowane i prawdopodobnie zniecierpliwiło Trumpa oraz Amerykanów.

Wydaje się, że Stany Zjednoczone dotarły do granicy swojej dotychczasowej polityki wobec Rosji. Teraz to Ukraina i europejscy partnerzy próbują kształtować amerykańskie stanowisko względem Kremla. 

Putin, natomiast, jak się zdaje, liczy na to, że Trump nie zdecyduje się na sankcje – jak dotąd unikał otwartej konfrontacji z Rosją. Natomiast rosyjscy negocjatorzy mogą składać różne propozycje, ale i tak ostateczna decyzja zapada na Kremlu.Tymczasem im dłużej trwa ten „taniec uników”, tym bardziej oddala się perspektywa zawieszenia broni. Warto też zauważyć, że przy obecnym układzie sił i nastawieniu obu stron rozejm i tak byłby trudny do utrzymania w dłuższym okresie

– tłumaczy Filip-Dąb Mirowski, współpracownik Układu Sił. 

Zełenski przyleciał do Turcji, choć stwierdził, że jego celem jest spotkanie z prezydentem Recepem Erdoganem w Ankarze. Dopiero później miał zdecydować, czy weźmie udział w rozmowach z Rosją i czy w ogóle się one odbędą. Stwierdził, że wystawienie przez Rosję drugiego garnituru negocjatorów jest oznaką braku szacunku dla niego oraz prezydentów Erdogana i Trumpa. Ostatecznie poinformował, że z Rosjanami spotka się delegacja pod kierownictwem ministra obrony Rustema Umerowa. 

Trump sugerował, że może pojawić się w Stambule, jednak ostatecznie nie potwierdził przylotu. Powiedział natomiast, że do niczego nie dojdzie, dopóki on i Władimir Putin się nie spotkają. Swój udział w rozmowach zapowiedzieli natomiast Marco Rubio, amerykański sekretarz stanu oraz Steve Witkoff, negocjator amerykańskiego prezydenta. 

17. pakiet na Rosję otrzymał aprobatę 

Ambasadorowie państw członkowskich Unii Europejskiej zgodzili się na wprowadzenie 17. pakietu sankcji na Rosję. Ministrowie obrony i spraw zagranicznych mają ostatecznie zaakceptować go 20 maja. Według źródeł Politico, w przypadku dwóch krajów wspólnoty konieczna będzie jeszcze aprobata narodowych parlamentów. 

Pakiet zakłada uderzenie w 30 przedsiębiorstw pomagających Rosji obchodzić sankcje za pomocą państw trzecich oraz w 75 podmiotów, w tym osób prywatnych, które wspierają rosyjską machinę wojenną. Daje większe możliwości dyscyplinowania operatorów statków niszczących infrastrukturę podwodą, ośrodków szerzących propagandę oraz instytucji finansowo wspierających Rosję. Uderza również w około 200 statków należących do tzw. floty cieni, dzięki której Moskwa nadal eksportuje surowce naturalne. 

Sankcje są dość ograniczone w stosunku do oczekiwań niektórych państw. Kanclerz Niemiec Friedrich Merz sugerował, by przejąć rosyjskie aktywa zamrożone w Unii Europejskiej w związku z tym, że Rosja nie zgodziła się na zawieszenie broni od poniedziałku 12 maja. Od Putina domagały się tego Berlin, Paryż, Londyn, Kijów i Warszawa. Jednak bardziej surowy pakiet miałby większe trudności z pozyskaniem akceptacji wszystkich państw członkowskich. 

Estonia: Rosja jest gotowa bronić floty cieni

Według władz Estonii rosyjski myśliwiec został celowo wysłany w przestrzeń powietrzną NATO nad Bałtykiem. Stało się to po tym, jak estońska marynarka wojenna próbowała przechwycić nieoflagowany statek, należący, jak się okazało, do rosyjskiej floty cieni i objęty sankcjami przez Wielką Brytanię. 

Tankowiec płynął wprawdzie po wodach międzynarodowych, ale ze względu na brak bandery, estońskie siły zamierzały dokonać jego inspekcji. Załoga statku nie reagowała jednak na wezwania do zmiany kursu i ostatecznie jednostka została eskortowana aż do wód rosyjskich. 

Minister spraw zagranicznych Estonii Margus Tsahkna stwierdził, że Rosja wysłała wówczas myśliwiec, który przez krótki czas znajdował się w przestrzeni powietrznej jego kraju. W jego ocenie pokazuje to, że Moskwa jest skłonna zbrojnie stanąć w obronie floty cieni. 

TikTok otrzymuje kolejny cios

Komisja Europejska wstępnie oceniła, że TikTok naruszył przepisy Aktu o usługach cyfrowych, nie zapewniając wystarczającej przejrzystości katalogu reklam, co utrudnia ich kontrolowanie. Może to poskutkować karą finansową do 6 proc. globalnych obrotów platformy należącej do chińskiego ByteDance. 

Akt o usługach cyfrowych, obowiązujący od zeszłego roku, nakłada na duże platformy obowiązek utrzymania publicznie dostępnej bazy reklam w celu zwalczania oszustw, dezinformacji i manipulacji, szczególnie przed wyborami. TikTok zadeklarował współpracę, ale nie zgadza się z częścią interpretacji KE, wskazując na brak jasnych wytycznych. 

Platforma jest obiektem kilku śledztw w UE, w tym ws. ingerencji w wybory w Rumunii w 2024 roku. W maju 2025 roku irlandzki organ ochrony danych nałożył na nią karę w wysokości 530 mln euro za przesyłanie danych użytkowników do Chin. Firma zamierza odwołać się od tej decyzji. W roku 2023 także w Irlandii TikTok został ukarany kwotą 345 mln euro za nieprawidłowości w przetwarzaniu danych dzieci i młodzieży. 

W USA platforma również spotyka się z presją – Kongres uchwalił przepisy zmuszające ByteDance do sprzedaży aplikacji.

Opracował Eugeniusz Romer.

Espresso Układu Sił dostępne również na YouTube oraz jako podcast:

FILIP DĄB-MIROWSKI

FILIP DĄB-MIROWSKI

Publicysta, autor bloga „Globalna gra”. Współpracownik magazynu Układ Sił.

Dodaj komentarz

Polecana rozmowa

Przyszłość relacji polsko-ukraińskich

Rozmowa z udziałem dr. Adama Eberhardta oraz Marka Budzisza  o przyszłości relacji między Warszawą a Kijowem.

Oglądaj nas w YouTube i słuchaj jako podcast

Przeczytaj również

Na naszych oczach trwa właśnie pogrzeb światowego systemu “wolnego handlu”. Jego erozja trwa już co najmniej od pierwszej kadencji Donalda Trumpa, ale ogłoszone właśnie...
Krążące od kilku miesięcy w przestrzeni publicznej pomysły doradców i współpracowników prezydenta Trumpa na temat planu dewaluacji dolara, którego jednym z głównych celów byłoby...
Druga administracja Donalda Trumpa wsadziła nas na rollercoaster i zmienia świat jak w kalejdoskopie, co naturalnie zmusza nas do myślenia i działania, najczęściej też...

Robert D. Kaplan

Tragizm polityki naszych czasów

Podczas długiej kariery reportera wojennego i komentatora polityki międzynarodowej w Europie, na Bliskim Wschodzie i w Azji Wschodniej Robert D. Kaplan doszedł do przekonania, że istotą geopolityki jest tragedia.

Zobacz jakie materiały video przygotowaliśmy

Oglądaj wywiady na kanale

Jeśli wolisz słuchać wywiadów w wersji audio

Słuchaj podcastów na platformie

Układ Sił
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.