Czy Niger będzie zaporą dla dżihadyzmu?

Jeżeli spojrzeć na mapę Afryki, to Niger znajduje się w oku cyklonu. Nie jest tak, że państwo to jest zupełnie spokojnym miejscem, bo w pierwszych dziewięciu miesiącach przeprowadzono tam 141 zamachów terrorystycznych. W porównaniu jednak do jego zachodnich sąsiadów, gdzie w Mali i Burkina Faso trwa rebelia dżihadystyczna, trwają walki plemienne o zasoby oraz przewroty wojskowe, to relatywnie niewiele. W Mali dokonano w tym czasie 732 ataków, a w Burkina Faso 1181; za większość odpowiedzialne są ugrupowania Państwa Islamskiego Szerszego Obszaru Sahary (ISGS) lub ugrupowania związane z Al-Kaidą pod parasolem Grupy Wspierania Islamu i Muzułmanów (JNIM). Na południowym wschodzie, w okolicach jeziora Czad, trwają wzmożone działania terrorystów Boko Haram i Państwa Islamskiego Prowincji Zachodniej Afryki (IS-WAP), obejmujące także graniczące od południa z Czadem regiony północnej Nigerii. Na północy znajduje się Libia,  będąca w stanie wojny domowej, gdzie działają różne milicje i grupy przestępcze.  Jej północno-zachodnia granica to Algieria, skąd przenikały na Sahel ugrupowania dżihadystyczne związane z Al-Kaidą Islamskiego Maghrebu (AQIM).

Kraj, który zajmuje ostatnie miejsca w rankingach ONZ mierzących dochód, długość życia i edukację, a za to pierwsze jeżeli chodzi o dzietność, ma teraz stać się zaporą przeciwko dżihadystycznej rebelii na zachodnim Sahelu. Wraz ze wsparciem Stanów Zjednoczonych i francuskiej armii, która po wycofaniu oddziałów z Mali liczy obecnie w Nigrze 1500 osób, władze tego kraju, wybrane w wolnych wyborach, zamierzają powstrzymać rozlew ugrupowań zbrojnego islamizmu. Zachodnie tereny przygraniczne Nigru traktowane są przez nie jako baza odpoczynku i uzupełniania zasobów przed kolejnymi atakami.

Amerykańskie zaangażowanie w liczbie 800 osób personelu polega głównie na szkoleniu lokalnych jednostek specjalnych dowodzonych przez generała brygady Moussę Salaou Barmou, który po odebraniu szkolenia na Wybrzeżu Kości Słoniowej, rozwijał się według amerykańskich programów szkoleniowych.

Bazę w Nigrze zbudowały też Niemcy, a jednostki szkolące antyterrorystów wysłali też Włosi, Belgowie i Kanadyjczycy. Amerykanie zbudowali lotnisko w Agadez, skąd mogą startować drony udzielające koniecznego w terenie wsparcia rozpoznania powietrznego na żywo. Współpraca tych państw pomaga przeprowadzać skuteczne akcje nigerskich specjalsów, w których nie tylko likwidują terrorystów, ale są w stanie przechwycić ich sprzęt i komórki z kontaktami. Francja zapewnia logistykę w postaci helikopterów, Amerykanie wywiad satelitarny oraz rozpoznanie powietrzne na żywo.

Przeczytaj: Co Czesi widzą na Sahelu? 

Niewątpliwą w dzisiejszej sytuacji zaletą Nigru dla państw NATO jest to, że prezydent Mohamed Bazoum odrzucił interwencje rosyjskich najemników w Afryce i zadeklarował się zdecydowanie po stronie Zachodu. Niger oparł się też próbie przewrotu inspirowanego przez rosyjskie siły w 2021 roku. W obliczu obecności wagnerowców w Mali i wydalenia stamtąd sił francuskich, zadomowienia się rosyjskich najemników w Republice Środkowej Afryki, ryzyka ich pojawienia się w Burkina Faso i ostatnich wspólnych ćwiczeń antyterrorystycznych Rosji i Algierii, problemem Sahelu staje się nie tylko aktywność ugrupowań terrorystycznych czy walki plemienne, ale także działania najemników, którzy, chociaż przybywają tam jako gwaranci bezpieczeństwa dla rządów, to swoimi działaniami dolewają oliwy do ognia toczących się walk.

Przeczytaj: W numerze 20 przeczytasz artykuł Jana Wójcika „Ekspansja dżihadu w Afryce: z Sahelu ku południu”

Amerykańskie zaangażowanie w Nigrze łączy się ze strategią stabilizacji kruchych krajów, ogłoszoną przez prezydenta Bidena w kwietniu. W obszarze okołosahelijskim dotyczy ona Gwinei, Wybrzeża Kości Słoniowej, Ghany, Togo i Beninu, czyli państw leżących na południe od Mali i Burkina Faso, gdzie zaczęły się zapędzać milicje z Sahelu. Obecnie Benin i Burkina Faso, która po przewrocie odrzuciła propozycję wsparcia wagnerowców, rozmawiają o możliwości szkolenia jednostek specjalnych przez nigerskie jednostki.

Jednak szkolenie sił specjalnych przez Amerykanów nie zawsze kończyło się dobrze. Wyszkolone m.in. przez USA wojska obaliły rządy w Burkina Faso, Mali i Ghanie, a Afgańczycy pomimo dwóch dekad szkolenia oddali kraj talibom.

Niger wyciąga też taką lekcję z operacji Barkhane oraz z uczestnictwa we współpracy grupy G5 w celu powstrzymania terroryzmu na Sahelu, że sama walka zbrojna nie jest rozwiązaniem, gdy kraj toczą problemy systemowe. 412 terrorystów Boko Haram otrzymało rządową amnestię w zamian za porzucenie działalności i przejście szkolenia pod kątem znalezienia pracy i małego wsparcia na start dla biznesu, takiego jak maszyny do szycia itp.

Jan Wójcik