Konflikt rosyjsko-ukraiński a Izrael

3 lutego 2022 roku na portalu Breaking Defense pojawił się artykuł Ariego Egoziego o tym, iż Izrael miał prosić Państwa Bałtyckie, aby te nie wysyłały ani nie sprzedawały broni produkcji izraelskiej na Ukrainę. Chodzi tutaj głównie o systemy przeciwpancerne Spike będące na wyposażeniu sił zbrojnych Estonii, Litwy i Łotwy. Wilno, Ryga i Tallinn zaprzeczyły jakoby miały takie zamiary i wstrzymują się od komentarzy na ten temat.

Informacji tej nie można potwierdzić w izraelskich mediach. Na portalu Israel Defense pojawiały się wyłącznie wiadomości o zakupie przez Estonię kolejnych pocisków Spike oraz o tym, że Państwa Bałtyckie przekażą Ukrainie pociski Javelin i Stinger. Sytuacja przypomina wojnę rosyjsko-gruzińską z 2008 roku. Wówczas, według maili ujawnionych przez WikiLeaks, Izrael miał odstąpić Rosji dane na temat sprzedanych Gruzji dronów w zamian za informacje na temat przeciwlotniczych systemów, które Federacja Rosyjska sprzedała Iranowi.

Warto zaznaczyć, że sama Ukraina próbuje od jakiegoś czasu zyskać przychylność Izraela. Pod koniec 2021 roku, podczas wizyty prezydenta Wołodymyra Zełenskiego w Izraelu, strona ukraińska miała zapewnić, że w 2022 roku może dojść do uznania przez Kijów Jerozolimy za jedyną i właściwą stolicę Państwa Izrael oraz dojdzie do otwarcia ambasady Ukrainy w tym mieście. Izraelskie media donoszą także, że od dłuższego czasu trwają izraelsko-ukraińskie rozmowy na temat sprzedaży Żelaznej Kopuły dla armii ukraińskiej. Efekty tych rozmów nie są jednak znane. 3 lutego 2022 roku doszło jednak do wezwania ukraińskiego ambasadora w Izraelu Jwehienija Korniczuka do tamtejszego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, aby udzielić mu nagany. Powodem było skrytykowanie ministra Jaira Lapida. Miał on uznać, że napięcie ukraińsko-rosyjskie nie zakończy się wojną. Korniczuk oskarżył Lapida o powielanie kremlowskiej propagandy i niezauważanie „trwającego osiem lat konfliktu w centrum Europy”.

Obecne stanowisko Izraela w kwestii Ukrainy wynika z zaangażowania Kremla po stronie Baszara al-Asada i jego sojuszników w wojnie domowej w Syrii. Jerozolima nie opowiedziała się jasno po żadnej ze stron w tym konflikcie, zapowiedziała jedynie, że uczyni wszystko, aby nie dopuścić do umocnienia wpływów Hezbollahu i Iranu w państwie al-Asada. W tym celu, co jakiś czas, Izrael przeprowadza ataki lotnicze na cele powiązane ze wspomnianymi stronami. Zaangażowanie się Federacji Rosyjskiej w konflikcie znacznie ograniczyło możliwości operacyjne izraelskiego lotnictwa. Jerozolima obawia się przypadkowego ostrzelania lub starcia powietrznego, w których ucierpieliby żołnierze rosyjscy. Jest to przejaw izraelskiej polityki niewchodzenia w konflikt z Moskwą, za co Putin ma dawać ciche przyzwolenie na naloty Sił Powietrznych Izraela w Syrii. Obecność rosyjskiej floty i wojsk w Syrii stwarza również inny problem. Jerozolima nie jest pewna tego, jakie informacje na temat regionu, a co za tym idzie i Izraela, zbiera Rosja i komu je przekazuje. Putin stanął po jednej stronie z Hezbollahem i Teheranem, czyli wrogami Izraela. Ponadto izraelski wywiad i armia alarmują, że po zaangażowaniu się Federacji Rosyjskiej w konflikt siły syryjskie przechodzą transformację. Zmianie miał ulec system dowodzenia armii, Syryjczycy wzmocnili i zreformowali swoje wojska inżynieryjne, a także zaczęli coraz częściej używać do zwiadu i walki bezzałogowych statków powietrznych. Artykuły pojawiające się na łamach wydawanego przez Ministerstwo Obrony Izraela czasopisma „Maarachot” alarmują, że jest to zasługa Moskwy. Dlatego premierzy Netanjahu i Bennett podczas swoich wizyt w Rosji starali się przede wszystkim zyskać neutralność Federacji Rosyjskiej wobec izraelskich nalotów i uniknąć obustronnych starć.

Mimo zaangażowania się w naloty na Syrię Stanów Zjednoczonych, to Izrael nie przystąpił do koalicji. Jerozolima nie przyłączyła się także do akcji wydalania rosyjskich dyplomatów po zamachu na Siergieja Skripala w Wielkiej Brytanii. Dlatego też należy się spodziewać podobnej polityki balansowania wobec konfliktu rosyjsko-ukraińskiego. W końcu na Ukrainie wciąż żyje wielu Żydów. Część z nich zaangażowała się czynnie we wspieranie Kijowa. Na przykład Ihor Kołomojski, przewodniczący Zjednoczonej Wspólnoty Żydowskiej na Ukrainie, który finansował zakup paliwa dla armii ukraińskiej, opłacał powstawanie ochotniczych oddziałów czy płacił za wydawanie rosyjskich kolaborantów. Kolejnym symbolem żydowskiego wsparcia jest Aszer Czerkaski, starszy sierżant specjalnego pułku Dnipro-1, który walczył z Batalionem Wostok i w bitwie pod Iłowajśkiem. W ramach Prawego Sektora utworzono żydowską kompanię. Rosjanie nazwali ten fenomen „żydowskimi banderowcami”. Konflikt rosyjsko-ukraiński jest zatem wyzwaniem dla izraelskiej dyplomacji, ponieważ Jerozolima może wiele stracić, opowiadając się wyraźnie po jednej ze stron.

Paweł Pokrzywiński