Nowe regulacje USA dotyczące technologii AI mogą zrewolucjonizować globalny rynek, dzieląc świat na kraje z pełnym dostępem do zaawansowanych obliczeń i te odcięte od kluczowych technologii. Polska znalazła się w „międzyświecie” tej rywalizacji, co może wpłynąć na jej przyszły rozwój w obszarze sztucznej inteligencji.

Kontekst nowych regulacji

Sam Altman – dyrektor generalny i jeden z założycieli firmy OpenAI – kilka dni temu udzielił wywiadu dla serwisu Bloomberg. W wywiadzie określa nadchodzącą kadencję Donalda  Trumpa jako “prezydenturę AGI” oraz wyraża poparcie dla stanowiska, zgodnie z którym budowanie nowych rzeczy w Ameryce stało się bardzo trudne i należy to zmienić. Chodzi głównie o tworzenie infrastruktury dla prowadzenia gigantycznych ilości zaawansowanych obliczeń, w celu trenowania modeli sztucznej inteligencji (SI). Sformułowanie “prezydentura AGI” wyraża przekonanie Altmana, że w czasie czteroletniej kadencji Trumpa dojdzie do stworzenia systemu, który będzie można określić mianem “szerokiej sztucznej inteligencji”, a więc takiego, który będzie wykonywał większość zadań, jakie potrafi zrealizować przeciętna osoba. Można wyobrazić sobie taki system w ten sposób, że w pewnej firmie istnieje stanowisko, na którym pracuje właśnie taki system i wykonuje wszelkie obowiązki, które wykonywałaby człowiek tam zatrudniony. Altman zakłada, że będzie to możliwe w ciągu nadchodzących czterech lat prezydentury Trumpa. W Dolinie Krzemowej nie jest to odosobnione przekonanie. 

Giganci technologiczni z Doliny Krzemowej na masową skalę budują centra obliczeniowe, w których znajdują się dziesiątki tysięcy, a czasami nawet setki tysięcy akceleratorów AI, najczęściej od firmy Nvidia. Zaledwie cztery z tych firm zapewniają 50 proc. przychodów Nvidii (sama firma nigdy oficjalnie tego nie ujawniła, ale z pewnością są wśród nich Google, Meta i Microsoft; prawdopodobnie również jedna z firm Elona Muska). W Silicon Valley trwa gorączka obliczeniowa, która oddziaływuje na całą politykę zagraniczną Stanów Zjednoczonych.

Kalifornijskie firmy zaczęły intensywną współpracę z armią oraz służbami wywiadowczymi. AI jest postrzegana jako technologiczny klucz do przyszłego prymatu światowego. Ostatnie miesiące to zwrot wielu firm z tej branży ku administracji Trumpa oraz coraz wyraźniej formułowane centralne motto polityki międzynarodowej Stanów Zjednoczonych: kto ma przewagę obliczeniową, ten zwycięża. Całe zjawisko można określić mianem “Projektu Manhattan 2.0”.

Regulacje

W takich okolicznościach 13 stycznia 2025 roku Biuro Przemysłu i Bezpieczeństwa (Bureau of Industry and Security, BIS) ogłosiło największe jak dotąd regulacje dotyczące handlu amerykańskimi akceleratorami AI (GPU) oraz udostępniania wag zamkniętych modeli bazowych (foundation models). Mianem “modeli bazowych” określa się współcześnie takie modele, których trening wymaga ogromnej liczby danych oraz bardzo dużych mocy obliczeniowych: dziesiątek, a coraz częściej setek tysięcy układów GPU. Stworzenie modeli tego typu kosztuje miliony dolarów. Dzięki swojej skali oraz specyficznej architekturze sieci neuronowych, które są ich bazą, modele te wykazują jednak bardzo dużą uniwersalność oraz umiejętności niespotykane wcześniej w dziedzinie SI. Czasami nazywa się te modele “generatywną sztuczną inteligencją”, bowiem potrafią generować odpowiedzi na pytania, zdjęcia, opisy zdjęć, filmy, kod programistyczny itd. Jednym z najpopularniejszych rozwiązań tego typu jest ChatGPT, ale istnieje ich o wiele więcej. Wiele sygnałów wskazuje na to, że takie modele znajdują również coraz częściej zastosowania militarne w armiach Stanów Zjednoczonych i Chin.          

Regulacje i ograniczenia ogłoszone przez BIS są największe, bo dotyczą wszystkich państw na świecie. Zgodnie z udostępnionym przez BIS dokumentem, nadrzędnym celem regulacji jest zapewnienie bezpieczeństwa narodowego Stanom Zjednoczonym. W tym celu każde państwo na świecie zostało przyporządkowane do jednej z trzech kategorii ryzyka (kategorie obliczeniowe), jeżeli chodzi o wykorzystanie zaawansowanych GPU i modeli bazowych. 

Kraje najwyższego ryzyka zostały wymienione w kontekście grupy D:5 oraz Macau. Te kraje są szczególnie monitorowane i objęte surowymi ograniczeniami eksportu oraz licencjonowania zaawansowanych układów GPU i modeli bazowych. W zasadzie mają pozostać całkowicie odcięte od tych technologii. Należą do nich między innymi: Chiny, Korea Północna, Iran, Rosja oraz Syria, ale również kilka państw afrykańskich oraz południowoamerykańskich. 

Grupa krajów zaufanych, należących do pierwszej kategorii obliczeniowej, określona została jako “18 kluczowych sojuszników i partnerów” i należą do niej: Australia, Belgia, Kanada, Dania, Finlandia, Francja, Niemcy, Irlandia, Włochy, Japonia, Holandia, Nowa Zelandia, Norwegia, Korea Południowa, Hiszpania, Szwecja, Tajwan, Wielka Brytania i Stany Zjednoczone. Te państwa mogą swobodnie kupować sprzęt do treningu SI oraz eksportować i trenować modele bazowe. Dla Polski w tym zestawieniu miejsca nie ma.

Polska znalazła się w największej, drugiej kategorii obliczeniowej, a więc w pewnym „międzyświecie” obliczeniowym pomiędzy tymi państwami, na które żadne ograniczenia nie zostały nałożone, a tymi, które mają zostać odcięte od dalszego rozwoju SI. Jeżeli administracja Trumpa nie odrzuci proponowanej kategoryzacji państw, nie mówiąc już o całym dokumencie, to może on stać się najważniejszym od trzydziestu pięciu lat wskaźnikiem, wyznaczającym wektory globalnej polityki.

Obecne limity nałożone kraje z drugiej kategorii obliczeniowej mogą ulec zmianie, jak również skład samej kategorii może zostać zmodyfikowany. Sygnały napływające z Waszyngtonu nie są jednoznaczne, a dodatkowo zbliża się koniec kadencji Bidena, przypadający na 20 stycznia. Trzeba również przyznać, że Polska ze swoim zapotrzebowaniem obliczeniowym w żaden sposób nie zbliża się do obostrzeń wyznaczonych przez obecną wersję dokumentu i żadne prace naukowe ani funkcjonowanie jakiejkolwiek firmy w Polsce nie zostałyby zaburzone wejściem w życie tej regulacji, nawet w obecnej formie. Żaden kraj w Europie nie prowadzi dziś “zbrojeń obliczeniowych” w skali porównywalnej do amerykańskiej. 

Niebezpieczeństwo dla państwa polskiego wiąże się z ograniczeniem jego przyszłego rozwoju w zakresie technologii, która jest uznawana przez Stany Zjednoczone za kluczową dla przyszłości gospodarki, nauki i wojny. W obecnej formie BIS dzieli kraje Unii Europejskiej na państwa pierwszej i drugiej kategorii obliczeniowej i te z drugiej kategorii mogą ewentualnie być w przyszłości konsumentami SI, tworzonego i hostowanego w krajach z kategorii pierwszej. Z uwagi na coraz powszechniejsze przenikanie uczenia maszynowego do świata zbrojeń, ograniczenia mogą mieć bezpośredni wpływ na bezpieczeństwo Polski. 

Dokument opublikowany przez BIS jest bardzo obszerny. Nie dotyczy wyłącznie ograniczeń związanych ze sprzedażą akceleratorów SI, ale również, jak to określa dokument, z “eksportem” i “reeksportem” zamkniętych wag modeli bazowych. W procesie uczenia się sieci neuronowej modyfikacji podlegają tak zwane “wagi”, nazywane też czasem “parametrami”. Cały potencjał danego modelu bazowego jest zakodowany w tych wagach, w ciągu miliardów liczb, niezbyt czytelnych obecnie dla badaczy. Sama struktura sieci neuronowej jest prosta do odtworzenia, natomiast “magia” kryje się w wytrenowanych wagach. Dlatego dokument kładzie na nie taki nacisk. Poziom jego szczegółowości technologicznej jest spektakularny, co wskazuje na to, że pracowali nad nim specjaliści od uczenia maszynowego. 

BIS nakłada obowiązek licencjonowania podmiotów, które chciałyby eksportować lub reeksportować wagi modeli wytrenowanych powyżej pewnego progu obliczeniowego, zdefiniowanego w dokumencie. Obowiązek licencjonowania nie będzie dotyczył firm z państw z pierwszej kategorii obliczeniowej. W dokumencie czytamy:

“(…) BIS wraz z partnerami międzyagencyjnymi zidentyfikowali grupę miejsc docelowych, gdzie (1) rządy wdrożyły środki mające na celu zapobieganie przekierowaniu zaawansowanych technologii AI oraz (2) istnieje ekosystem sprzyjający i wspierający firmy w wykorzystaniu zaawansowanych modeli AI w działaniach, które mogą przynieść znaczące korzyści ekonomiczne.”

Następnie wymienione są kraje z pierwszej kategorii obliczeniowej. Rodzi się pytanie, czy w takim razie z perspektywy administracji Bidena polski rząd nie wdrożył wspomnianych środków lub nie istnieje w Polsce ekosystem sprzyjający i wspierający firmy w wykorzystaniu zaawansowanych modeli AI w działaniach, które mogą przynieść znaczące korzyści ekonomiczne. Odpowiedź na te i inne pytania polska dyplomacja będzie musiała znaleźć w nadchodzących tygodniach. W obecnym kształcie dokument sankcjonuje istnienie „krzemowej kurtyny” pomiędzy państwami europejskimi.           

Leszek Bukowski