Zdaniem wielu analityków pandemia wirusa COVID-19 stanowi najpoważniejsze wyzwanie dla chińskich elit politycznych od czasu wydarzeń „Pekińskiej Wiosny” z 1989 r. Zaraza zagraża Chinom bardziej, aniżeli skutki globalnego kryzysu z 2008 r., czy zawieruchy na giełdach z 2015 r. Ponadto choroba pojawiła się w niezwykle newralgicznym dla ChRL momencie. Chiny nie zdążyły dokończyć wdrażania ambitnego pakietu reform gospodarczych. Co szczególnie istotne, od połowy 2018 r. kraj toczy kosztowną wojnę handlową z Stanami Zjednoczonymi. Zarazem rozprzestrzeniająca się po globie zaraza może istotnie osłabić inne ośrodki siły na arenie międzynarodowej. Taka sytuacja (przy założeniu, iż same poradzą sobie z epidemią na swoim terytorium) stwarza Chinom szanse na poprawienie swojej pozycji na scenie globalnej.

Państwo Środka vs. koronawirus. Ciężar pandemii

Po dzień dzisiejszy nie wiadomo w pełni kiedy zaraza się rozpoczęła, ani co było jej bezpośrednią przyczyną. Najprawdopodobniej pierwsze zarażenia miały miejsce już w grudniu zeszłego roku. Epidemia zaczęła się w mieści Wuhan, czyli stolicy prowincji Hebei. Wedle oficjalnych danych do początku kwietnia wirusem COVID-19 zakaziło się na terenie Państwa Środka 81 669 osób, zaś śmierć poniosło 3329.

Z czysto medycznego punktu widzenia skala pandemii nie stanowi poważnego wyzwania dla Chin. Ponad 80 000 zarażonych odpowiada zaledwie ułamkowi populacji ChRL liczącej niemal 1,5 mld ludzi. W marcu najprawdopodobniej Pekinowi udało się uporać z koronawirusem. Niemniej pandemia będzie miała dla Chin konsekwencje wykraczające poza ramy tylko medyczne. Może mieć negatywny wpływ na chińską gospodarkę, wewnętrzną sytuację polityczną oraz pozycję ChRL na arenie międzynarodowej.

W celu zahamowania ekspansji koronawirusa chińskie władze podjęły bardzo drastyczne kroki. Prowincja Hubei została odizolowana od reszty świata. Ponadto u schyłku stycznia partia narzuciła państwu kwarantannę. Chiny zostały właściwie „zamrożone” na ok. dwa miesiące. Przedsiębiorstwa albo zawiesiły pracę, albo przeszły na funkcjonowanie zdalne. Zawieszono działalność transportu publicznego – w lutym ruch pasażerski odpowiadał zaledwie 20% wartości sprzed roku. Wedle gazety „South China Morning Post” zaraza doprowadziła w Chinach do zamknięcia ponad 460 tys. przedsiębiorstw. Odizolowana w wyniku przeciwdziałania pandemii od reszty kraju prowincja Hubei, pełni dość istotną rolę w gospodarce ChRL. Znajduje się tutaj rozwinięty przemysł wysokich technologii, hutnictwa metali, przemysł włókienniczy, spożywczy, maszynowy, stoczniowy, samochodowy oraz rafineryjny. Taka sytuacja nie może nie odbić się negatywnie na sytuacji ekonomicznej państwa. Skalę spustoszenia, jaką w gospodarce ChRL wywołała epidemia ukazują różne statystyki. Indeks PMI dla przemysłu za luty spadł do 35,7 pkt., podczas gdy w styczniu wynosił 50 pkt. W wypadku usług współczynnik ten wyniósł 29,6 pkt (w styczniu 54,1 pkt). Granica 50 pkt. oddziela ekspansje od kurczenia się danego sektora. W konsekwencji w pierwszym kwartale 2020 r. chiński PKB skurczył się o 6,8%. Jest to pierwszy taki przypadek od czasów Rewolucji Kulturalnej.

Gdyby pandemia stanowiła jedyne wyzwanie dla chińskiej gospodarki, partia komunistyczna nie miałaby zbyt wielu tematów do zmartwień. Jednak, jak wspomniano na początku artykułu, jest inaczej. Chińska gospodarka w ostatnich latach boryka się z co najmniej kilkoma wyzwaniami. Pierwszym z nich jest konieczność zmiany dotychczasowego modelu rozwojowego. Przez wiele lat podstawowymi kołami zamachowymi chińskiej ekonomii były m.in. eksport, inwestycje w infrastrukturę wewnętrzną, czy niskie koszty pracy. Skupiona wokół przewodniczącego Xi Jinpinga elita pragnie oprzeć rozwój Chin na innych fundamentach: konsumpcji wewnętrznej, większej innowacyjności, czy troski o ochronę środowiska. Zmiana modelu rozwojowego jest zadaniem trudnym, kosztownym i długotrwałym. Tym trudniejszym i kosztowniejszym, gdy przeprowadza się ją w niespokojnych warunkach. Turbulencje gospodarcze związane z COVID-19 mogą spowolnić wdrażanie reform, których implementacje już opóźniły skutki wojny celnej z Waszyngtonem. W powszechnym przekonaniu ekspertów im później Chiny wprowadzą w swym modelu gospodarczym kluczowe zmiany, tym trudniej ChRL będzie utrzymać dynamiczny wzrost gospodarczy. Do tego dochodzi jeszcze tocząca się od połowy 2018 r. wojna celna ze Stanami Zjednoczonymi.

Zsumowane na raz wyzwania stanowią poważne zagrożenie dla gospodarki ChRL. Pandemia może przyczynić się do poważnego spowolnienia gospodarczego w tym kraju. Bardzo trudno jest przewidzieć jej skalę, aczkolwiek w najbardziej optymistycznym wariancie (prognozowanym przez analityków Standard Chartered) chińska gospodarka urośnie o 4%. Mniej optymistyczni są m.in. Goldman Sachs, który prognozuje wzrost na poziomie 3%, S&P Global Ratings 2,9%, UBS mówi o wzroście 1,5%, zaś Oxford Economics o 1%. Natomiast eksperci Capital Economics uważają, iż chiński PKB skurczy się o 3%.

Zagrożenia dla chińskiej stabilności gospodarczej oddziaływują na sferę polityczną. Legitymizacja rządów KPCh opiera się na kilku fundamentach: wzmocnieniu pozycji Chin na arenie międzynarodowej oraz zapewnieniu bezpieczeństwa i względnego dostatku mieszkańcom. Jak ukazano wcześniej pandemia wirusa może – szczególnie w skrajnym scenariuszu – poważnie zagrozić chińskiemu rozwojowi gospodarczemu. Chińczycy przez ostatnie czterdzieści lat przyzwyczaili się do życia w warunkach dynamicznego wzrostu ekonomicznego i trudno jest dziś odpowiedzieć na pytanie, jak zareagują w sytuacji znacznego spowolnienia gospodarki. Zdaniem analityków, aby utrzymać społeczną stabilność Chiny muszą się rozwijać w tempie przynajmniej ok. 4%. Poziom ten może być – przynajmniej przez jakiś czas – nie do utrzymania. Pogorszenie warunków życia odbije się na zadowoleniu obywateli. Padnemia COVID-19 spowodowała również rysę na wizerunku partii, jako siły zdolnej zapewnić mieszkańcom bezpieczeństwo. Władza (i na poziomie lokalnym, jak i centralnym) niewątpliwie dopuściła się zaniechań na samym początku padnemii. Początkowo partia – w szczególności jej lokalne struktury – lekceważyła zagrożenie. Symbolem tego procesu stał się casus lekarz z Wuhanu. Uczony przestrzegał przed poważnym niebezpieczeństwem, jakim jest koronawirus. W rezultacie został poddany represjom. Później sam zaraził się COVID-19 i zmarł. Na początku stycznia najwyższe władze Chin przyznały, iż COVID-19 stanowi poważne wyzwanie dla państwa. Rozpoczęły przeciwdziałanie zarazie, ale nie chciały stosować działań zbyt poważnie mogących odbić się na ekonomii. W konsekwencji pozwolono chorobie roznieść się po Chinach, a następnie do innych krajów. Zaufanie społeczeństwa do władzy zostało nadwyrężone. Sytuacja wyjątkowo uderza w pozycję przewodniczącego Xi Jinpinga. Może długofalowo doprowadzić do zachwiania jego statusu w partii i państwie. Xi Jinping – odkąd po 2012 r. przejął władzę – doprowadził do odejścia w w zarządzaniu krajem od modelu kolektywnego przywództwa na rzecz rządów osobistych. Zgromadził w swoich rękach szereg niezwykle istotnych funkcji (szacuje się, iż przewodniczy ponad 10 instytucjom). Powrót do rządów osobistych przyczynił się do scentralizowania procesu podejmowania decyzji w państwie. Fakt ten wpłynął kształt walki władz z epidemią. Pewne decyzje powinny zostać podjęte znacznie wcześniej. Jednakże Xi Jinping – pomimo tego, iż miał wiedzieć o pojawieniu się wirusa już na początku stycznia, jeśli nie wcześniej – zwlekał z podjęciem stosownych kroków. W konsekwencji KPCh pozwoliła rozkręcić się epidemii. Zanim u schyłku stycznia chińskie władze rozpoczęły podejmować radykalne działania hamujące ekspansje wirusa, ludzie rozjechali się do swoich rodzin w związku z Chińskim Nowym Rokiem – a wraz z częścią z nich wirus.

Zbyt późna reakcja na epidemię COVID-19 nie jest jedynym elementem potencjalnie osłabiającym pozycję Xi Jinpinga na scenie politycznej ChRL. Część jego wywodzących się z partyjnej elity krytyków (wśród nich znajdują się poprzedni przywódcy jak Jiang Zemin i Hu Jintao) zwraca uwagę, iż w jakiejś mierze jego polityka przyczyniła się do eskalacji sporów amerykańsko-chińskich. Uważają, iż poprzez odejście od testamentu Deng Xiaopinga w polityce zagranicznej (ojciec chińskich reform nakazywał prowadzenie niezwykle ostrożnej dyplomacji) przejawiające się np. budową dwóch jedwabnych szlaków i innymi przykładami wielkomocarstwowej polityki, Chiny przestraszyły Amerykę i tym samym utorowały drogę do władzy Donaldowi Trumpowi z jego antychińskimi działaniami. Powyższa krytyka jest zapewne nieco przesadzona – konflikt USA i Chin musiał w końcu wybuchnąć. Niemniej jednak rosnąca pewność siebie ChRL na arenie międzynarodowej – napędzana właśnie przez forsowaną przez Xi Jinpinga koncepcję „chińskiego marzenia” – mogła ten proces przyspieszyć. Działania chińskiego przywódcy można różnie oceniać. Niemniej jego ewentualne zastąpienie kimś innym w tym trudnym dla ChRL momencie mogłoby negatywnie wpłynąć na zarządzanie tym państwem.

Ostatecznie pandemia COVID-19 może potencjalnie poważnie zaszkodzić pozycji międzynarodowej Chin. Chiny w poprzednich latach podejmowały olbrzymią ilość starań celem uatrakcyjnienia swojego wizerunku. W wyniku pandemii ten wizerunek został naruszony. Abstrahując od tego co było praprzyczyną wybuchu zarazy jedno nie ulega raczej wątpliwości – pierwszym ogniskiem choroby było miasto Wuhan. Niewątpliwie władze Chin dopuściły się szeregu zaniechań w wyniku których wirus rozlał się po niemal całym globie. Spowodował już prawie 200 000 zgonów. Przyczyni się do światowego kryzysu gospodarczego. Trudno się dziwić, że wielu ludzi obwinia o ten stan rzeczy właśnie Chiny. Kwestia tego, czy inne kraje w podobnej sytuacji zareagowałyby lepiej – co przyglądając się rozwojowi COVID-19 w poszczególnych krajach wcale nie jest takie pewne – wiele tutaj nie zmienia. Koronawirus pojawił się najpierw w ChRL i w rezultacie oskarżenia dotyczą Chin. W wielu państwach pojawiają się pomysły, aby jakoś to państwo ukarać za wywołanie globalnej zarazy. Pekin może się obawiać tego, że poszczególne kraje będą żądać jakiegoś zadośćuczynienia w związku ze skutkami wirusa. Przykładowo prokurator generalny stanu Missouri złożył w amerykańskim sądzie pozew przeciwko władzom ChRL w związku ze skutkami wirusa w jego stanie. Poważniejszym dla Chin problemem mogą być działania poszczególnych Państw zmierzające do nakłonienia swoich przedsiębiorstw do wyjścia z Państwa Środka. Takowe działania już podjęła Japonia. W przyszłym roku w ich ślady z pewnością pójdą Stany Zjednoczone.

Pandemia jako chińska szansa

Pandemia COVID-19 wyrządziła Chinom znaczne szkody. Paradoksalnie może jednak równocześnie przynieść im pewne korzyści.

Gdyby zaraza zaczęła się i skończyła w ChRL, to problem miałby tylko Pekin. Tylko Pekin poniósłby straty. Ona ma jednak charakter globalny. Dotknęła właściwie całego świata i wszyscy w jej wyniku poniosą szkody. Ta państwo, które straci w jej wyniku najmniej zyska profity.

Teoretycznie najmniejsze straty, a właściwie to powinny uzyskać nawet korzyści, z powodu pandemii powinny ponieść Stany Zjednoczone. Pandemia pojawiła się w Chinach, czyli u amerykańskiego konkurenta w rywalizacji o globalną dominację. Uderzyła w chińską gospodarkę oraz poważnie zaszkodziła prestiżowi Chin na świecie. Jednakże obserwując sytuację z perspektywy kilku miesięcy które upłynęły od czasu wybuchu zarazy, amerykańskie korzyści nie są już tak oczywiste.

W ciągu ostatnich kilku miesięcy Waszyngton popełnił dwa istotne błędy i zaniechania. Po pierwsze Amerykanie nie zrobili właściwie nic, gdy pandemia po spustoszeniu Chiny zaczęła rozwijać się poza Państwem Środka. Stany Zjednoczone mają długą tradycję walki z chorobami zakaźnymi w skali globalnej. Amerykańskie instytucje odegrały kluczową rolę w światowej walce chociażby z HIV/AIDS. Niemniej tym razem nie postąpili w ten sposób. Waszyngton w tym trudnym czasie nie udzielił wsparcia walczącym z COVID-19 Włochom, czy Hiszpanii. Co więcej – różne działania USA na tym tle mają wręcz kontrproduktywny charakter. Stany Zjednoczone wycofały się z finansowania WHO zarzucając tej instytucji zbytnią prochińskość. Ameryka zapowiedziała również, iż nie weźmie udział w światowych pracach na rzecz opracowania szczepionki. Natura nie lubi próżni. Brak reakcji USA wykorzystali Chińczycy. Gdy w marcu ChRL zaczęło stopniowo stawać na nogi, rozpoczęło dyplomatyczno-medyczną ofensywę. Do wybranych państw Europy, Afryki, czy Azji pojechali chińscy lekarze. Chińczycy rozpoczęli także sprzedaż sprzętu medycznego. Co prawda chińska operacja spotkała się z głosami krytycznymi – szczególnie na Zachodzie. Chińczykom zarzucano, nierzadko słusznie, wyraźną interesowność w niesieniu pomocy, wadliwość sprzętu, czy przejawy moralizatorstwa wobec państw gorzej radzących sobie z koronawirusem. Niemniej na tle braku reakcji USA, reakcja Chin i tak nie wypada najgorzej. Oczywiście, nie może ona wymazać faktu, że Chiny swoimi początkowymi błędami walnie przyczyniły się do rozprzestrzenienia zarazy na niemal cały glob. Może jednak przynajmniej częściowo podreperować nadwyrężony prestiż mocarstwa. Brak konstruktywnych działań USA pomaga Chinom na tym tle.

Po drugie, Amerykańskie elity – podobnie jak ich chińscy odpowiednicy na początku roku – zlekceważyli zagrożenie związane z wirusem. Nie przygotowano państwa należycie do konfrontacji z zarazą. W konsekwencji Stany Zjednoczone zostały poważnie poszkodowane przez koronawirusa. Z powodu COVID-19 w USA zaraziło się 890 000 ludzi, a umarło ok. 50 000 ludzi. Choroba zaszkodziła również amerykańskiej ekonomii. Wstępne indeks PMI za kwiecień wyniosły w wypadku przemysłu 36,9 punktów, zaś usług 27. Granica 50 punktów oddziela ekspansje od kurczenia się danego sektora. W kwietniu bez pracy było 26 mln Amerykanów.

Koronawirus stanowi test dla każdego państwa, któremu przyszło się z nim zmagać. Ukazał on wady, jak i zalety poszczególnych systemów politycznych. Początek pandemii pokazał wady chińskiej autokracji. Przede wszystkim zobaczyliśmy wynikają z centralizacji państwa jego ociężałość. Partia komunistyczna zareagowała zbyt wolno. Zarazem jednak element, który początkowo przysporzył Chinom problemów teraz okazał się – na tle państw innych – ich zaletą. Gdy już uznano koronawirusa za poważne zagrożenie skierowano do walki z nim państwo autorytarne ze wszystkimi jego zasobami. Prowincja Hubei została odizolowana od reszty kraju. Społeczeństwu nakazano samoizolacje, a w celu jej egzekwowania wykorzystano najnowsze zdobycze techniki cyfrowej. W rezultacie w marcu epidemia została opanowana, a kraj zaczął stopniowo wracać do normalnego funkcjonowania. Stany Zjednoczone, czyli kraj demokratyczny i federalny ma na tym tle trudniejsze zadanie. Władze w Waszyngtonie oraz elity polityczne konkretnych stanów mają często rozbieżne wizje odnośnie tego, jak postępować w celu zwalczenia pandemii.

Bardzo często pojawiają się głosy, że chińskim statystykom w kontekście koronawirusa (i nie tylko) nie można ufać. W takim podejściu jest wiele racji. Jest prawdopodobnym, że zarażeń i zgonów było więcej. Niemniej jednak w marcu kraj wrócił do pracy. Indeks PMI za marzec wyniósł 52 punkty dla przemysłu oraz 52,3 dla usług. Indeksy związane z prywatnym ośrodkiem są gorsze – 50,1 dla przemysłu oraz 43 dla usług – ale również wskazują na poprawę sytuacji. Sam fakt ukrywania przez ChRL różnych faktów nie musi w ostateczności szkodzić Państwu Środka. Warto pamiętać, iż wszyscy dziś starają się ukazać swoje postępy w walce z zarazą w jak najbardziej pozytywnym świetle. Wszyscy usiłują ukrywać niewygodne fakty. Problem polega na tym, że Chiny pod tym względem mogą sobie pozwolić na znacznie więcej, niż inne (szczególnie demokratyczne) państwa. Przykładowo w trakcie pandemii w ChRL wprowadzono bardzo surowe kary – z karą śmierci włącznie – za rozsiewanie plotek. Przy czym kategorię „plotki” chińskie władzę traktowały dość szeroko. Oprócz faktycznych plotek ustawodawstwo tego typu uderzało również w próby poznania faktycznej liczby zakażeń/zgonów. Cały świat widział obrazy przedstawiające ciężarówki włoskich sił zbrojnych przewożące ciała do kremacji, czy masowe pochówki nowojorskich bezdomnych na Wyspie Hart. Zapewne w Wuhanie miały miejsce podobne wydarzenia. Jednakże świat nie miał okazji takich obrazów zobaczyć. Zobaczył raczej budowę polowych szpitali w Wuhan.

Kto odniesie sukces?

Dzięki drakońskim metodom Chinom udało się ograniczyć epidemię i relatywnie szybko przywrócić aktywność gospodarczą. W sytuacji, gdy Stany Zjednoczone znajdują się w stanie lockdownu, zaś Unii Europejskiej grozi dalsza dezintegracja, Chiny przeszły do globalnej ofensywy.

Niezwykle trudno dziś stwierdzić kto ostatecznie wyjdzie mniej poszkodowany z pandemicznego kryzysu. Chińczykom udało się póki co uniknąć najgorszego scenariusza. Niemniej wciąż istnieje niebezpieczeństwo, że w Chiny uderzy druga fala zarazy, tym razem zaipomortowana z zagranicy. Partia komunistyczna musi się również uporać z problemami gospodarczymi, które wywołał COVID-19. Jeśli w najbliższych miesiącach nie uda się Chińczykom powstrzymać recesji, to nie można wykluczyć wzrostu niezadowolenia społecznego i konfliktów wewnątrz KPCh. Uniemożliwienie kontynuowania władzy Xi Jinpingowi po 2022 r. może wpłynąć negatywnie stabilność polityki ChRL.

Amerykanie popełnili szereg błędów, aczkolwiek wciąż mają jeszcze szanse zminimalizować straty. Prędzej, czy później Stany Zjednoczone uporają się z pandemią i wrócą do aktywności. Stany Zjednoczone powinny wówczas zrobić wszystko, aby pomóc innym państwom świata zwalczyć pandemię oraz przeciwdziałać skutkom globalnego kryzysu ekonomicznego. Politolog Joseph Nye nawołuje do opracowania pakietu pomocy gospodarczej dla świata na wzór Planu Marshalla.

Najbliższe miesiące dadzą nam odpowiedź, które z mocarstw bardziej zyska na kryzysie.

Marek Stefan

Marek Stefan

Doktorant w Kolegium Nauk o Polityce i Administracji Szkoły Doktorskiej UWr. Redaktor magazynu "Układ Sił". W latach 2016-2018 współpracownik Regionalnego Ośrodka Debaty Międzynarodowej we Wrocławiu. Pracował także dla organizacji pozarządowych i polityków.