Polityka powstrzymywania Chin i amerykańskie zaangażowanie w Eurazji

Podczas gdy nasza uwaga w Polsce, co zrozumiałe, koncentruje się na wydarzeniach za naszą wschodnią granicą i zaangażowaniu USA we wsparcie dla Ukrainy, równolegle Waszyngton konsekwentnie nasila działania w ramach polityki powstrzymywania Chin, głównie w obszarach wysokiej technologii (HiTech) i wojskowym.  

Jak poinformował „The Financial Times”, administracja Bidena jest bliska podjęcia decyzji o całkowitym zakazie współpracy amerykańskich firm z gigantem technologicznym Huawei. Współpraca Ameryki z tą chińską korporacją została ograniczona już w 2019 r. decyzją administracji Donalda Trumpa, w wyniku której firma ta została wpisana na tzw. „listę podmiotów” (ang. theentity list) Biura ds. Przemysłu i Bezpieczeństwa (BIS) w Departamencie Handlu. Na mocy tej decyzji, amerykańskie firmy, chcące nadal sprzedawać swoje produkty lub usługi Huawej, musiały występować o przyznanie specjalnych licencji przez BIS, umożliwiających kontynuację współpracy z chińską firmą. Z licencji tych korzystały m.in. takie firmy jak Qualcomm i Intel.

Teraz sytuacja może się zmienić, bo Biały Dom konsekwentnie odcina chińską gospodarkę od dostępu do zaawansowanych zachodnich technologii. Przejawem tego są choćby – najdalej jak do tej pory idące – eksterytorialne kontrole eksportowe, które administracja Bidena nałożyła na Chiny w październiku zeszłego roku. Odcięły one de facto tamtejsze firmy od dostępu do najbardziej zaawansowanych chipów (mniejszych niż 14 nanometrów), sprzętu do ich wytwarzania, oprogramowania, ale także zasobów ludzkich, bowiem ograniczenia te uniemożliwiły obywatelom USA, rezydentom i posiadaczom „zielonej karty”, świadczenie usług na rzecz chińskich firm w tej branży.

Jednak podstawowym zarzutem, kierowanym tak przez amerykańskie i jak i inne zachodnie firmy pod adresem Waszyngtonu, była jednostronność wymienionych restrykcji, które rząd nałożył samodzielnie, nie „wciągając na pokład”, kluczowych sojuszników w Azji, Japonii i Korei Południowej, a w Europie Holandii. Także i w tym obszarze USA osiągnęły jak się wydaje postęp, bowiem pod koniec stycznia Waszyngton miał osiągnąć porozumienie z Tokio i Hagą w kwestii ich dołączenia do amerykańskich kontroli eksportu w obszarze chipów. Choć szczegóły owego porozumienia nie są znane, portal Bloomberg informuje, że Japonia i Holandia miały zgodzić się na wstrzymanie eksportu do Chin maszyn do wytwarzania chipów w starszej technologii DUV. Jeżeli informacje te by się potwierdziły, stanowiłoby to istotny sukces Waszyngtonu na froncie rywalizacji technologicznej z ChRL.

USA i Indie pogłębiają współpracę strategiczną

O znaczeniu obszaru technologicznego w zmaganiach Waszyngtonu i Pekinu świadczą także ostatnie porozumienia między USA i Indiami, jednym z najważniejszych partnerów Ameryki w obszarze Indo-Pacyfiku. Jak poinformował portal The Financial Times, Amerykanie rozpoczęli serię ambitnych inicjatyw technologicznych, kosmicznych i obronnych wspólnie z Indiami, w celu ograniczenia wpływów Chin w regionie Indo-Pacyfiku, a także rozluźnienia związków między New Delhi i Moskwą, które są szczególnie silne w zakresie zależności Indii od rosyjskich technologii wojskowych.

Doradca ds. bezpieczeństwa narodowego prezydenta USA Jake Sullivan i jego indyjski odpowiednik AjitDoval spotkali się w ostatni wtorek w Waszyngtonie, ogłaszając kolejne wspólne inicjatywy w takich obszarach, jak technologie kwantowe, sztuczna inteligencja, sieci bezprzewodowe 5G i chipy. Mieli także rozmawiać o stworzeniu mechanizmów ułatwiających współpracę przemysłów zbrojeniowych obu państw.

Decyzje te są następstwem bezpośrednich rozmów między przywódcami USA i Indii  w maju zeszłego roku, w Tokio, na marginesie szczytu QUAD – inicjatywy współpracy Stanów Zjednoczonych, Japonii, Australii i Indii.

Komentując decyzje o pogłębieniu współpracy Sullivan powiedział, że inicjatywa jest częścią strategii Bidena, aby wzmocnić więzi z sojusznikami i partnerami na całym Indo-Pacyfiku. „To kolejny ważny fundament ogólnej strategii, aby cały demokratyczny świat na Indo-Pacyfiku wzmocnił swoją pozycje” – podkreślił.

Co istotne, oba państwa mają wspólnie zabiegać o współpracę między krajowymi stowarzyszeniami w obszarze przemysłu półprzewodników, w celu określenia obszarów wspólnych inwestycji. W tym celu administracja Bidena ma ściśle współpracować z Kongresem, aby wyeliminować bariery regulacyjne i biurokratyczne, które uniemożliwiają eksport niektórych technologii, na przykład obliczeniowych, do Indii.

Jak stwierdził Sullivan: „Prezydent i Biały Dom uważają, że wiele istniejących ograniczeń w transferze technologii do Indii miało sens w swoim czasie, ale ma mniejszy sens w roku 2023”.

Wysiłki na rzecz współpracy firm indyjskich i amerykańskich w branży przemysłu zbrojeniowego mają natomiast początkowo koncentrować się na silnikach odrzutowych, systemach artyleryjskich i bojowych wozach piechoty. Równolegle do rozmów prowadzonych przez Sullivana i Dovala trwały spotkania przedstawicieli firm z obu państw, w tym takich jak Micron, Lockheed Martin i Applied Materials z USA, a także Reliance Industries, Adani Defence&Aerospace i ArcelorMittal z Indii.

Choć Indie raczej będą trzymać się ugruntowanej w ich tradycji polityki „strategicznej suwerenności”, to równolegle robią wiele, żeby ustawić się w pozycji największego potencjalnego beneficjenta raczkującego procesu dywersyfikacji przez wiele zachodnich firm, w tym takich jak Apple, Google, czy Microsoft, łańcuchów dostaw i inwestycji, do tej pory mocno skoncentrowanych na chińskim rynku, który jednak staje się coraz mniej przyjazny dla zagranicznego kapitału.

Amerykańskie siły zbrojne umacniają obecność na Indo-Pacyfiku

Działaniom dyplomatycznym Waszyngtonu w obszarze handlu i technologii, wymierzonym w ChRL, towarzyszą nie mniej intensywne zabiegi w celu wzmacniania wojskowej obecności w regionie Indo-Pacyfiku.

Pentagon jest w trakcie reorganizacji swojej obecności wojskowej w Japonii, w tym na Okinawie, co obejmuje wysłanie na wyspę amerykańskich rakietowych systemów przeciwokrętowych i wzmocnienie obrony przeciwrakietowej. Trwa także proces zmian w strukturze działania Korpusu Piechoty Morskiej USA (USMC), który przygotowuje się do działań na rozległych archipelagach wysp Pacyfiku, w czym pomóc ma oparcie się Korpusu na mniejszych i względnie samowystarczalnych (z krótkim „ogonem” logistycznym) związkach taktycznych o wielkości batalionów i kompanii, ale mocno nasyconych zdolnościami do zwalczania wrogich okrętów i statków powietrznych.

Rozbudowie ulegają także amerykańskie instalacje wojskowe na Guam, gdzie otwarta została nowa baza dla USMC – CampBlaz, zdolna pomieścić około 5 tys. żołnierzy. Warto dodać, że jest to pierwsza nowa baza Marines od 1952 roku w regionie Indo-Pacyfiku.

Równolegle Pentagon zabiega o możliwość wzmocnienia swojej obecności wojskowej na Filipinach. Stany Zjednoczone mają obecnie dostęp do czterech baz lotniczych i jednej bazy wojskowej na Filipinach w ramach umowy o wzmocnionej współpracy obronnej z 2014 roku. Pozwala ona wojsku amerykańskiemu działać w uzgodnionych miejscach na zasadzie rotacji. Żadna z pięciu baz nie znajduje się jednak na północy Filipin. Może to wkrótce ulec zmianie, bowiem, jak informuje „The Washington Post”, już w tym tygodniu może zostać ogłoszone nowe porozumienie o współpracy wojskowej między obu krajami, podczas nadchodzącej wizyty sekretarz obrony Lloyd Austin w Manili, gdzie spotkać się ma ze swoim filipińskim odpowiednikiem, a także z prezydentem Ferdinandem Marcosem Jr.

W grę podobno ma wchodzić udzielenie przez Filipiny zgody na korzystanie przez amerykańskie siły zbrojne z dwóch baz wojskowych w północnej części wyspy Luzon, co będzie znacząco poprawiało amerykańską zdolność do projekcji siły w regionie i szybszej reakcji na możliwe kryzysy w Cieśninie Tajwańskiej.

Mimo zwiększania przez USA zaangażowania we wsparcie Ukrainy i bezpieczeństwo Europy, Waszyngton nie zmniejsza intensywności działań zmierzających z jednej strony do ograniczenia potęgi Chin, co świetnie widać po działaniach Białego Domu w obszarze nowych technologii, a z drugiej do umocnienia zaangażowania w obszarze Indo-Pacyfiku.

W tym miejscu, warto także podkreślić, że od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę, USA bacznie monitorują działania Chin w ich relacjach z Rosją, chcąc zapobiec realnemu wsparciu, którego Pekin mógłby udzielić Moskwie w toczącej się wojnie. Mowa tu przede wszystkim o możliwym dostarczeniu Federacji Rosyjskiej przez ChRL produktów i zdolności, które ułatwiłby jej prowadzenie kampanii nad Dnieprem. Przykładem tego, że Amerykanie trzymają w tej kwestii przysłowiową „rękę na pulsie” jest informacja z ostatnich dni, że chińska firma technologiczna firma Changsha Tianyi Space Science and Technology Research Institute Co, została objęta amerykańskimi sankcjami za dostarczenie zdjęć satelitarnych rosyjskiej prywatnej firmie wojskowej Grupa Wagnera, ułatwiając jej tym samym prowadzenie działań wojskowych na wschodzie Ukrainy. Jest to bodaj pierwszy przypadek nałożenia przez Waszyngton sankcji wtórnych na Chiny, za wsparcie udzielone Rosji i świetny przykład tego, jak obecna administracja łączy swoje działania, których celem jest równoczesne powstrzymywanie Pekinu i Moskwy.

Obecna amerykańska administracja traktuje swoje zaangażowanie w obu odległych od siebie częściach Eurazji w sposób komplementarny. Skąd wynika takie podejście? Jak obrazowo ujął to w komentarzu dla ośrodka analitycznego AtlanticCouncil drAndrew Michta: „Kluczowe pytanie dotyczące przyszłej wielkiej strategii USA opiera się na zrozumieniu podstaw geopolitycznego DNA tego kraju. Historycznie rzecz biorąc, bezpieczeństwo i dobrobyt USA zależały nie tylko od zabezpieczenia zachodniej półkuli, ale także od zapewnienia wolnego i otwartego dostępu do globalnego rynku. Stany Zjednoczone przystąpiły do dwóch wojen światowych, a następnie przewodziły Zachodowi w zimnej wojnie przeciwko Związkowi Radzieckiemu i jego satelitom, aby zapewnić, że Europa pozostanie ich bramą do Eurazji. Podobnie nie pozwolą, aby jedno mocarstwo zdominowało Azję. W tym kontekście argument za <<pivotem do Azji>>, kosztem europejskiego filaru amerykańskiej wielkiej strategii, odzwierciedla fundamentalnie błędne odczytanie historii narodu i jego interesów”.

Marek Stefan