
TALIBAN PRZEJMUJE WŁADZĘ W AFGANISTANIE
6 sierpnia talibowie wkroczyli do miasta Szeberghan, stolicy prowincji Dżozdżan. Była to pierwsza stolica prowincji, która padła pod naporem wojsk Talibanu. W kolejnych dniach było tylko gorzej. Wojska rządowe uległy całkowitej dezorganizacji, a Taliban, niemal bez walki, zajmował kolejne miasta. Wreszcie w niedzielę 15 sierpnia, prezydent Ghani uciekł z Kabulu, a do stolicy wkroczyły pierwsze oddziały Talibanu. W ten sposób historia Islamskiej Republiki Afganistanu dobiegła końca. 20 lat po obaleniu rządów talibów, biała flaga Islamskiego Emiratu Afganistanu znowu załopotała nad stolicą Afganistanu.
Przyczyna upadku
Szybkie zwycięstwo Talibanu wynika przede wszystkim z całkowitego rozpadu wojsk pro-rządowych. Lokalne garnizony często nie stawiały talibom jakiegokolwiek oporu. Zamiast tego dowódcy lokalnych oddziałów armii, policji itd. zawierali układy z lokalnymi dowódcami Talibanu, na podstawie których oddawali władzę w miastach talibom.
Nie zawsze oznaczało to przejście lokalnych oddziałów rządowych na stronę Talibanu. Często oddziały pro-rządowe po prostu się wycofywały lub dokonywały samorozwiązania.
Z czego wynika takie postępowanie dowódców sił pro-rządowych? Cóż, powodów jest wiele. Przede wszystkim Kabul zalegał wielu oddziałom z żołdem. Koordynacja działań sił pro-rządowych także nie stała na wysokim poziomie, co sprawiało że lokalne garnizony czuły się pozostawione same sobie, a ich morale spadało do zera. Bywało także tak, że dowódcy lokalnych oddziałów pro-rządowych, to de facto watażkowie, hersztowie, którzy dołączyli do sił pro-rządowych, bo tak akurat było im wygodniej – jeśli teraz Taliban pozwoli im uprawiać ich nie do końca legalny proceder (przemyt, narkotyk itd.), to dlaczego mieliby walczyć za oddalony o kilkaset kilometrów rząd centralny w Kabulu. Łatwiej po prostu dołączyć do chwilowo silniejszej frakcji – tj. Talibanu. W warunkach afgańskich jest to bardzo popularna praktyka. Zetknął się z nią i Aleksander Wielki i Brytyjczycy w XIX w. i Rosjanie w latach 80. XX w.
Co charakterystyczne, nawet elitarne jednostki, takie jak np. wspierane przez CIA, Oddziały Obrony Chost także nie stanęły na wysokości zadania, nie próbując zatrzymać ofensywy Talibanu.
Duże znaczenie odegrał także efekt psychologiczny. Po upadku miasta Ghazni, oddalonego 150 kilometrów od Kabulu, morale wśród wojsk pro-rządowych całkowicie upadło. Jeszcze tego samego dnia poddały się garnizony w Kandaharze, Laszkargah oraz Heracie, które przez ostatnie tygodnie stawiały zażarty opór talibom.
Matecznik Sojuszu Północnego zniszczony
W momencie, gdy Amerykanie ogłosili chęć wycofania swoich sił z Afganistanu, wielu analityków wskazywało, że nawet jeśli amerykański odwrót doprowadzi do upadku rządu w Kabulu, to Taliban prawdopodobnie nie przejmie kontroli nad całym krajem, gdyż na północy, na terenach uzbecko-tadżyckich, powstanie kolejne wcielenie Sojuszu Północnego – formacja, która w latach 90. zażarcie walczyła z Talibanem.
Nic takiego jednak nie nastąpiło. Taliban prawdopodobnie przewidział możliwość powstania nowego Sojuszu Północnego i skupił większość swoich oddziałów właśnie na północy. W ciągu kilku dni Taliban przejął kontrolę nad większością kluczowych miast w tym regionie kraju. Przypieczętowaniem kampanii na północy był upadek miasta Mazar-i-Szarif w dniu 14 sierpnia. Taliban przejął miasto niemal bez walki, a lokalni watażkowie – Atta Nur i Abdurraszid Dostum – zbiegli prawdopodobnie do Uzbekistanu.
Białe flagi nad Kabulem
Obecnie Taliban kontroluje większość kraju. Są co prawda regiony, które teoretycznie znajdują się jeszcze pod kontrolą sił rządowych, ale tylko dlatego że nie dotarły tam jeszcze oddziały Talibanu.
Rząd centralny nie istnieje. Prezydent Ghani uciekł z Kabulu, a do miasta wkroczyły oddziały Talibanu. W mieście cały czas znajdują się oddziały amerykańskie, które przejęły kontrolę nad lotniskiem im. Hamida Karzaja i koordynują ewakuację amerykańskich dyplomatów i tych Afgańczyków współpracujących z koalicją, którzy kwalifikują się do specjalnego programu, który pozwoli im zamieszkać w USA.
Prawdopodobnie Taliban będzie unikał starć z Amerykanami i pozwoli im przeprowadzić ewakuację swojego personelu dyplomatycznego. W najbliższych dniach prawdopodobnie będziemy świadkami jednej z bardziej surrealistycznych scen w historii, gdy Taliban będzie kontrolował Kabul, poza miejscowym lotniskiem, skąd nadal będą wylatywać samoloty z amerykańskimi dyplomatami i ich współpracownikami.
Jednym z nielicznych afgańskich polityków, który zapowiedział walkę z Talibanem ma być wiceprezydent Amrullah Saleh. Według niepotwierdzonych informacji podjął on próbę przedarcia się do rodzinnych stron, tj. doliny Pandższiru, gdzie ma próbować zorganizować opór przeciwko Talibanowi. Nie zmieni to jednak losów tej wojny. Taliban wygrał.
Wiarygodność sojusznicza Ameryki
To co dzieje się w Afganistanie będzie miało duży wpływ na wizerunek USA. Gdy w lutym 2020 r. prezydent Trump zawierał umowę pokojową z Talibanem, umowa przewidywała mechanizmy kontrolne, które miały nie dopuścić do sytuacji, którą właśnie teraz oglądamy, tj. do szybkiego upadku Kabulu. Ghani i rząd afgański kilkukrotnie próbowali wpłynąć na Waszyngton, aby ten skorzystał z tych mechanizmów, celem zmiękczenia pozycji negocjacyjnej Talibanu. Amerykanie jednak za każdym razem odmawiali. W pewnym momencie, Mike Pompeo, groził nawet Kabulowi odcięciem wsparcia finansowego, w sytuacji gdyby Kabul nie uwolnił 5.000 talibów przetrzymanych w afgańskich więzieniach – Ghani i ekipa byli gotowi ich uwolnić, ale dopiero po ogłoszeniu zawieszenia broni przez Taliban. Dla Amerykanów, czy pod rządem Trumpa, czy Bidena, liczyło się jak najszybsze wycofanie wojsk amerykańskich z Afganistanu. Los Kabulu miał dla nich znaczenie drugorzędne.
Nikt nie ma pretensji do Amerykanów, że opuszczają Afganistan. Ta wojna nie mogła trwać wiecznie. Styl w jakim przeprowadzany jest jednak amerykański odwrót jest fatalny i w znaczący sposób nadszarpnie to wiarygodność USA wśród amerykańskich sojuszników w regionie.
Po wycofaniu się ZSRR z Afganistanu, rząd w Kabulu walczył jeszcze przez 3 lata. Pro-amerykański rząd w Kabulu upadł jeszcze zanim ostatni amerykańscy żołnierze opuścili kraj.
Tomasz Rydelek