USA w Afryce: niełatwa rozgrywka

Rośnie dyplomatyczna aktywność wokół państw afrykańskich. Niedawno wizytę w czterech z nich zakończył prezydent Francji Emanuelle Macron, który próbował przekonywać gospodarzy o zmianie francuskiego podejścia do Afryki. Rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow był tam już trzykrotnie w ciągu roku, odwiedzając ostatnio Mali, Mauretanię i Sudan, a wcześniej RPA, Botswanę, Angolę, Egipt, Etiopię, Kongo i Ugandę.

Stany Zjednoczone również czynią intensywne wysiłki dyplomatyczne w regionie. W tym tygodniu Etiopię i Niger odwiedził sekretarz stanu Anthony Blinken, a pod koniec miesiąca wiceprezydent Kamala Harris ma pojawić się w Ghanie, Tanzanii i Zambii. Tu trzeba jeszcze wspomnieć, że w poprzednim miesiącu pierwsza dama Jill Biden odwiedziła Namibię i Kenię. Sekretarz skarbu Janet Yellen w styczniu była w Senegalu, Zambii i RPA. Także sekretarz obrony Lloyd Austin w tym tygodniu spotkał się z prezydentem Sisim w Egipcie.

Te wszystkie podejmowane ostatnio ruchy dyplomatyczne to także przygotowania do zapowiedzianej już na ten rok wizyty prezydenta USA w Afryce, zapowiedzianej łącznie z poparciem Bidena dla starań Unii Afrykańskiej o uznanie jej jako partnera grupy G-20. Jednak głównym ich celem jest przeciwdziałanie rosnącym rosyjskim wpływom na kontynencie.

Z tego względu na uwagę zasługuje wizyta Blinkena w Nigrze, w okresie, kiedy następuje przetasowanie sił zbrojnych na Sahelu, gdzie Francja opuszcza Mali i Burkina Faso, a zamiast niej wchodzą rosyjscy najemnicy, chociaż w przypadku Burkina Faso nie są to potwierdzone informacje. Niamey odrzuciło rosyjskie propozycje wsparcia i możliwe, że staje się jednym z kluczowych punktów zwalczania dżihadystycznej rebelii na Sahelu. Zwłaszcza, że Niger graniczy z dwoma ogniskami tych konfliktów, jednym w Mali i Burkina Faso na zachodzie, a na południowym wschodzie z regionem Jeziora Czad opanowanym przez Boko Haram i Państwo Islamskie Prowincji Zachodniej Afryki, ISWAP. Jednym z elementów wizyty będzie rozmowa z młodzieżą ze stref konfliktu, która została poddana resocjalizacji przez programy rządowe, co jest istotnym elementem antyterrorystycznej prewencji w rejonie, gdzie do terroryzmu pcha ludzi bieda.

Czytaj więcej: https://ukladsil.pl/czy-niger-bedzie-zapora-dla-dzihadyzmu/

Dla przeciwdziałania działaniom Rosji (a także Chin) na kontynencie, USA chcą tymi wizytami przekonać afrykańskich partnerów, że są nie tylko dostarczycielem pomocy humanitarnej, ale także dostawcą bezpieczeństwa, wsparcia w walkach antyterrorystycznych oraz potencjalnym źródłem inwestycji i wsparcia gospodarczego. Trzeba jednak zrobić więcej. Dyrektor think tanku Wilson Center oraz były ambasador w Tanzanii Mark Green komentując obecne wysiłki uważa, że Chiny i Rosją „są bardziej zwrotne i szybciej odpowiadają na potrzeby Afryki w zakresie pomocy”.

Do tego Amerykanie wracają na ten rynek po tym, jak obroty handlowe pomiędzy Afryką a USA spadły o połowę od roku 2008, co spowodowane zostało głównie zastąpieniem importu ropy naftowej wydobyciem własnym ropy z łupków. Jak przekonywała podczas wizyty sekretarz skarbu Yellen tym razem USA mają zrezygnować z podejścia transakcyjnego, a inwestować długoterminowo.

Wyzwaniem są wymagania stawiane przez USA w zakresie praw człowieka. Na przykład Etiopia, którą odwiedził w tym tygodniu Blinken, przez lata współpracowała z Amerykanami w zwalczaniu terrorystów z Al-Szabaab i próbach stabilizacji Afryki Wschodniej. Jednak trwający przez ostatnie dwa lata konflikt Addis-Abeby z separatystycznym regionem Tigraj zepsuł współpracę, po tym jak przedstawiciele USA oskarżali etiopski rząd o popełnianie przestępstw, a nawet czystki etniczne. Teraz Blinken mógł pozytywnie odnieść się do procesu pokojowego między rządem a zbuntowaną prowincją oraz zapewnić Etiopczyków o pomocy żywnościowej i humanitarnej w wysokości 331 milionów dolarów.

Czynnikiem łączącym wszystkie te wizyty jest wojna w Ukrainie i związane z nią nasilenie konkurencji między USA a Rosją i Chinami, a także innymi państwami aspirującymi do potęg w świecie wielobiegunowym. Tutaj państwa afrykańskie czują presję, żeby opowiadać się po jednej ze stron, ale wolałyby nie deklarować jednoznacznego poparcia, angażować się i uzależniać tylko od jednej z potęg, a czerpać korzyści ze współpracy z każdą z nich. Ten „ruch niezaangażowanych” jest w tym przypadku na korzyść Rosji, którą ze względu na agresję na Ukrainę, Stany Zjednoczone próbują odciąć od światowych rynków i polityki. Dlatego Ławrow ma ułatwione zadanie, bo wystarczy, że będzie przekonywał te państwa do pozostania neutralnymi wobec tego sporu.

Czytaj więcej: https://ukladsil.pl/usa-wprowadzaja-pakt-stabilizacji-dla-wybranych-krajow/

Jan Wójcik