Wizyta Bidena w Izraelu i Palestyńczycy w cieniu światowej polityki

W dniach 13 – 15 lipca trwała wizyta prezydenta Joe Bidena w Izraelu i Autonomii Palestyńskiej. Pobyt prezydenta Stanów Zjednoczonych w Izraelu owiany był wieloma kurtuazyjnymi stwierdzeniami, grzecznościami oraz nadziejami na przełomowe ustalenia. Wydaje się jednak, że największe zyski z wizyty osiągnął Izrael. Biden potwierdził trwający sojusz obu państw, utrzymał finansowanie dla izraelskich systemów obrony powietrznej i przeciwrakietowej, a także podpisał tzw. Deklarację Jerozolimską. Potwierdzała ona powyższe ustalenia, zapewniła o pogłębieniu współpracy obu państw w dziedzinie technologii i nauki. W dokumencie obie strony podtrzymały status Hamasu, Hezbollahu i Palestyńskiego Islamskiego Dżihadu jako organizacji terrorystycznych.

Niewielkim zaskoczeniem była tematyka Iranu. Obecny rząd Naftalego Bennetta i Jaira Lapida, podobnie jak poprzednie izraelskie gabinety, postrzega nuklearne ambicje Teheranu jako główne zagrożenie zewnętrzne dla Izraela. W dokumencie obie strony potępiły atomowe aspiracje Iranu i zobowiązały się do niedopuszczenia do sytuacji, w której wejdzie w posiadanie broni nuklearnej. Premier Lapid zdobył się na uszczypliwość w stronę Bidena, stwierdzając, że sama dyplomacja nie powstrzyma Teheranu. Według nieoficjalnych doniesień prezydent USA miał przedyskutować ze stroną izraelską kwestię sprzedaży zaawansowanej technologii wojskowej do krajów Zatoki Perskiej. Jeszcze przed wylotem Bidena do Arabii Saudyjskiej informowano o zgodzie Saudów na otwarcie ich przestrzeni powietrznej dla cywilnych lotów z Izraela.

Można uznać, że podczas tej wizyty kwestia palestyńska stała na uboczu, w cieniu międzynarodowej polityki i sojuszy. Już w pierwszym przemówieniu w Izraelu Biden zasugerował, że popiera dwupaństwowe rozwiązanie konfliktu izraelsko-palestyńskiego, ale uznał je za niewykonalne w najbliższej przyszłości. Dopiero ostatni dzień pobytu prezydent USA poświęcił na spotkania z Mahmudem Abbasem i przedstawicielami Autonomii Palestyńskiej oraz odwiedzenie Wschodniej Jerozolimy i Betlejem. Jednak strona palestyńska negatywnie oceniła amerykańską wizytę i korzyści płynące z niej dla Ramallah.

Co zatem Amerykanie przygotowali dla Palestyńczyków? Biden zaoferował pakiet finansowo-rozwojowy. Ogłosił, że UNRWA otrzyma dodatkowe 201 mln dolarów, co powiększyło amerykański wkład w agencję do 618 milionów dolarów. Należy podkreślić, że poprzednik Bidena, Donald Trump, zawiesił przekazywanie funduszy na rzecz tej agencji. Kolejne 100 milionów dolarów zostanie przekazane na sieć szpitali East Jerusalem Hospitals Network, które zapewniają opiekę onkologiczną dla ok. 50 000 pacjentów we Wschodniej Jerozolimie. Ponadto Stany Zjednoczone przekażą 15 mln USD na pomoc humanitarną dla Palestyńczyków, aby niwelować skutki niedoboru żywności spowodowanego działaniami wojsk rosyjskich w Ukrainie. Amerykanie zapowiedzieli utworzenie programu dotacji w ramach Middle East Partnership for Peace Act w wysokości 250 mln USD na pięć lat na rozwój palestyńskiej gospodarki. Ponad 7 milionów zostanie przekazane na pozarządowe organizacje zajmujące się dialogiem izraelsko-palestyńskim i działalnością na rzecz pokoju.

Poza pakietem finansowym ogłoszono, że Izrael ma umożliwić mieszkańcom Strefy Gazy i Zachodniego Brzegu korzystanie z technologii 4G do końca tego roku i przyznać dodatkowe 1500 zezwoleń na pracę w Izraelu dla mieszkańców Gazy. Biden ogłosił, że przejście graniczne na moście Allenby’ego będzie czynne 24/7, a nie w wybranych godzinach, jak miało to miejsce dotychczas. To ważne przejście graniczne, ponieważ Palestyńczykom łatwiej jest udać się na lot z jordańskiego Ammanu niż z lotniska Ben Guriona. Co ciekawe, izraelskie media uważają, że ten drugi pakiet jest izraelską inicjatywą, a nie amerykańską.

Jednak przez całą wizytę Bidena premier Lapid nie ustosunkował się do tych twierdzeń, a wręcz dystansował się od nich. Prawdopodobnie robił to, aby nie znaleźć się w ogniu krytyki Likudu i Benjamina Netanjahu, który ten niefinansowy pakiet ustępstw uznał za błąd. Ustalenia zawarte podczas wizyty będą niewątpliwie wykorzystane w polityce wewnętrznej Izraela przez Lapida, Bennetta i Beniego Ganca, którzy już w listopadzie tego roku będą konkurować z Likudem w kolejnych przyspieszonych wyborach do Knesetu.

Palestyńczycy z kolei uznali, że oferta Bidena jest kroplą w morzu potrzeb i nie wpłynie na przyspieszenie utworzenia państwa palestyńskiego. Część ministrów Autonomii Palestyńskiej uznała propozycję za nierealne. Widać, że strona palestyńska oczekiwała stanowczego stanowiska politycznego Bidena w stosunku do procesu pokojowego, a nawet liczyła, że prezydent skrytykuje politykę osadnictwa na Zachodnim Brzegu. Nic takiego nie miało jednak miejsca.

Wydaje się, że w kwestii procesu pokojowego Biden nieświadomie powiela stanowisko Trumpa. Położono nacisk na kwestie gospodarczo-finansowe, a politykę pozostawiono zainteresowanym stronom. Nie można jednak nie zauważyć, że kwestia procesu pokojowego nie odgrywa tak istotnej roli w polityce bliskowschodniej administracji Bidena, jak chcieliby tego Palestyńczycy. To za kadencji obecnego prezydenta USA amerykańskie przedstawicielstwo przy ONZ skrytykowało działalność ruchu BDS*.

Władze Autonomii Palestyńskiej uznały, że po Trumpie, to właśnie Biden poświęca najmniej uwagi problematyce konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Wydaje się jednak, że obecna sytuacja geopolityczna na świecie nie sprzyja Palestyńczykom. Waszyngton działa obecnie na kilku frontach, to wojna rosyjsko-ukraińska, Iran i Chiny. Bliskowschodnią wizytę Bidena można odczytać jako próbę umocnienia pojednania Izraela z państwami Zatoki Perskiej i przekucia tych relacji w swego rodzaju nową strukturę bezpieczeństwa w regionie, która przeciwstawiałaby się ambicjom Iranu i Chin.

Na stole leży ponadto istotna dla Waszyngtonu karta ewentualnej współpracy wojskowej i przeciwrakietowej Izraela, ZEA, Bahrajnu i Arabii Saudyjskiej. O wadze tych starań może świadczyć fakt, że sami Saudowie odrzucili prośbę Mahmuda Abbasa, aby spotkać się przed przybyciem Bidena na Bliski Wschód. Zaoferowano jedynie rozmowę telefoniczną. Świadczy to, że w zmieniającym się układzie międzynarodowych powiązań sprawa palestyńska traci na znaczeniu, nawet wśród samych państw arabskich, na rzecz wspólnych amerykańsko-izraelsko-arabskich interesów w regionie.

Paweł Pokrzywiński

  • Boycott, Divestment and Sanctions – ruch nawołujący do bojkotu, dywestacji i nakładania sankcji na izraelskie przedsiębiorstwa w celu zmuszenia Izraela do przestrzegania prawa międzynarodowego, poszanowania i respektowania praw Palestyńczyków i wycofania się z terytoriów okupowanych. Ruch nawołuje m.in. do dodatkowego znakowania produktów wytworzonych w osiedlach na Zachodnim Brzegu.