Macron chce obecności UE w Maroku. Ceną jest Sahara Zachodnia
W ramach francuskiej prezydencji w Unii Europejskiej prezydent Emmanuel Macron ogłosił niebagatelne plany. Plany na, których raczej nie starczy mu sześciu miesięcy, ale takie, które przynajmniej przed wyborami pokażą go jako ambitnego polityka.
„Musimy przejść od Europy współpracującej wewnątrz swoich granic do Europy, która jest silna w świecie, w pełni niezależna, wolna w swoich wyborach i jest panem swojego losu”, powiedział w godzinnym przemówieniu 9 grudnia prezydent Francji. Proponuje Europie stworzenie nowego modelu wzrostu gospodarczego, asertywną i suwerenną politykę zagraniczną w sąsiedztwie, włączając w to podkreślenie roli granic europejskich i konieczności ich obrony przed zagrożeniami migracyjnymi, oraz koncentrację na wartościach europejskich określanych jako humanistyczne i demokratyczne.
W ramach realizacji pierwszego i drugiego postulatu Macron chce nasilenia relacji pomiędzy Afryką a Unią Europejską, w której kluczowy element miałoby odgrywać Maroko. Francja chce ściągnąć do Maroka inwestycje niemieckie, a co za tym ma pójść dalej, także i hiszpańskie. W 21 numerze „Układu Sił” w artykule „Maroko jako obiekt globalnej konkurencji” pisałem o osamotnieniu Francji jako europejskiego inwestora w Maroku I o tym jak Paryż musi łączyć siły z państwami Zatoki Perskiej, żeby stawiać czoła inwestycjom chińskim.
Teraz prezydent Francji stoi przed okazją, żeby to zmienić. Jednak Maroko ma swoją cenę. Warunkiem jest, żeby Berlin i Madryt, podobnie jak wcześniej uczyniły to Stany Zjednoczone, zaakceptowały zwierzchność Rabatu na Saharą Zachodnią i marokańskie propozycje dla autonomii regionu. W przyszłych planach Sahara Zachodnia ma być rejonem, przez który kolej łączy Północną Afrykę z Zachodnią i Sahelem, a także miejscem działania portów wymiany handlowej z Ameryką Południową.
Uznanie zwierzchności nad Saharą Zachodnią przez USA doprowadziło do normalizacji stosunków nie tylko z Amerykanami, ale także z Izraelem. Strategiczne położenie Maroka i Sahary Zachodniej daje USA dostęp do Sahelu, istotnego ze względu na rozwijający się tam terroryzm, wpływy rosyjskie czy chińskie. Tym bardziej zrozumiałe jest zainteresowanie Francji i próby zainteresowania Europy tym obszarem, ze względu także na kwestie bezpieczeństwa i imigracji.
Sygnałem zmiany podejścia Niemiec do kwestii Sahary Zachodniej jest uznanie przez nowy rząd Olafa Scholza marokańskich planów wobec regionu jako „ważnego wkładu”. Teraz obydwie stolice rozmawiają nad przywróceniem relacji dyplomatycznych zerwanych właśnie z tego powodu rok temu. Również Hiszpania ma bezpośrednie interesy w unormowaniu kwestii spornych, bo w ubiegłym roku została poddana przez Maroko presji migracyjnej, polegającej na słabszym pilnowaniu granic morskich. To nie przypadek, że spora część łodzi docierających na Wyspy Kanaryjskie startowała z terenów Sahary Zachodniej. To podobny szantaż do tego, jakiego doświadczała Polska ze strony białoruskiej, ale Hiszpania po drugiej stronie morza ma bardziej przewidywalnego partnera do dyskusji.
Maroko jest kluczowym krajem dla UE jeżeli chodzi o Afrykę Zachodnią, zarówno w obszarze perspektyw gospodarczych, jak i kwestii bezpieczeństwa i migracji. Może być też istotnym miejscem dla przemysłu, który chce po pandemii skrócić łańcuch dostaw. Wymaga to jednak obecności pozostałych państw europejskich i podjęcia rywalizacji z Chinami.
Jan Wójcik