Włoskie spojrzenie na sankcje przeciw Rosji

W obliczu wojny rozgrywającej się od tygodnia na wschodzie Europy, obserwujemy nie tylko heroizm obrońców Ukrainy, lecz także polityczną jednomyślność jej sąsiadów i pozostałych krajów, nie tylko naszego kontynentu. Pomimo różnych stanowisk wobec Rosji, prezentowanych dotychczasowo, tym razem nie było żadnych wątpliwości, że należy działać poprzez sankcje i to szybko. 

Włochy, jako jeden z ważniejszych krajów Unii Europejskiej, również włączyły się w proces decyzyjny, będąc już wcześniej adwokatem na rzecz deeskalacji nadchodzącego konfliktu. Już wcześniej zaznaczały, w osobie ministra spraw zagranicznych, Luigiego Di Maio, że ewentualna eskalacja oznaczałaby „poważne konsekwencje”. Jednocześnie stały na stanowisku, że Ukraina wciąż nie spełnia standardów, potrzebnych do włączenia jej w struktury NATO. W momencie wejścia wojsk rosyjskich na tereny samozwańczych republik również Mario Draghi, jak wielu innych szefów europejskich rządów, w ostrych słowach potępił „nieakceptowalne pogwałcenie integralności terytorialnej” Ukrainy. W podobnych słowach wypowiadał się także Di Maio. Wśród włoskich polityków jedynie Matteo Salvini i Silvio Berlusconi, znani z łagodnych opinii, a nawet – w przypadku tego ostatniego – przyjaznych stosunków z Putinem, przy wyrażeniu zaniepokojenia sytuacją, nie potępili Rosji wprost.

Już w tym momencie rysuje się podział włoskiej sceny politycznej wobec sankcji. Trzeba przy tym zaznaczyć, że rząd w Rzymie już w pierwszych momentach podejmowania decyzji o ostracyzmie gospodarczym wobec Rosji stanowczo je popierał, wspierając linię polityczną Brukseli – choć, jak się okazało wraz z rozwojem sytuacji – wcale nie jednomyślnie. Jak powiedział Mario Draghi, „Włochy w pełni zgadzają się z pozostałymi państwami europejskimi, omawiamy wraz z UE sankcje”, zaznaczył jednak, że dobrze byłoby, by nie dotyczyły one sektora energetycznego. Nic dziwnego – jak widać szczególnie w ostatnich dniach, jest on zależny od rosyjskich dostawców gazu. Włoska Partia Demokratyczna, z której wywodzi się obecny prezydent kraju, a także zmarły niedawno David Sassoli, opowiadała się zdecydowanie za wprowadzeniem sankcji, podobnie jak Ruch Pięciu Gwiazd, który zalecał jednak ostrożność. Z kolei inne partie – Forza Italia, związana z Berlusconim, oraz Lega Nord Salviniego wolały zostać na pozycjach zachowawczych, nie dołączając do popierających taki ruch.

Pierwszy pakiet sankcji został wprowadzony 24 lutego, także za zgodą Włoch, obejmując sektory finansowe i bankowe, pozostawiając ewentualną kwestię SWIFT do późniejszego rozstrzygnięcia.

Sankcje uderzające w gospodarkę obejmują także europejskie odzieżowe marki luksusowe, które stanowią ważną gałąź włoskiego przemysłu. Niestety, jak informowały źródła bliskie UE, tj. Joe Barnes, cytowany przez dziennikarza Wired Italia, Simone Fontanę, premier Draghi naciskał, by wyłączyć z tej listy włoskie marki. Nie od dziś wiadomo, że rosyjscy klienci bardzo chętnie zaopatrują się w produkty „Made in Italy” i bardzo dotknęłoby to nie tylko Rosję, ale i Włochy. Warto zauważyć, że wartość eksportu odzieży z Włoch do Rosji wzrosła w stosunku do ubiegłego roku o 24% do poziomu 1,3 miliardów euro. Zastanawiające jest milczenie przedstawicieli części marek (m.in. Gucci i Ferragamo), które nie wypowiedziały się na temat trwającej wojny. Są jednak i pozytywne przypadki, które uznały, że należy zaakcentować swój sprzeciw wobec rosyjskiego ataku. Giorgio Armani uznał, że nie będzie używał muzyki na pokazach, w ramach solidarności z Ukrainą, zaś Prada wydała oświadczenie o darowiźnie na rzecz UNHCR i zaniepokojeniu konfliktem. Żadna z marek nie podała jednak informacji o wycofaniu się z rosyjskiego rynku.

Tym, co jednak zaważyło na wizerunku Włoch na arenie międzynarodowej, była opinia na temat sankcji finansowych. Podniosły się głosy przeciwko decyzji o odcięciu Rosji od systemu SWIFT. Już pierwsze doniesienia o niezdecydowaniu postawiły Italię w zdecydowanej mniejszości, w jednym szeregu z Niemcami, Cyprem i Węgrami. Kraje nieprzekonane do tego rozwiązania zmieniły jednak swoje stanowisko, szczególnie po odbyciu serii rozmów z innymi przywódcami, w czym aktywnie uczestniczyli także dyplomaci z Ukrainy, z prezydentem Zełenskim na czele.

Matteo Salvini włoskie wątpliwości uzasadniał, mówiąc, że rezygnacja ze SWIFT będzie się wiązała z ryzykiem, mając na myśli także dostawy gazu, decyzję pozostawił jednak rządowi Draghiego. Przypomnijmy tu, że dwa największe rosyjskie banki – Sbierbank i Gazprombank są powiązane z dostawcami energii. Sprawę skomentowało „Il Fatto Quotidiano”, zauważając cierpko, że jedynie Włosi i Węgry [Niemcy już wtedy ogłosili, że popierają sankcje – red.] wciąż blokują najpoważniejszą dla Rosji sankcję i dodając, że czym innym jest dokonać autokrytyki wobec swego stosunku do Rosji od upadku muru berlińskiego, a czym innym znosić gangsterskie użycie przez nią siły”. Ostatecznie jednak, niedługo po Niemcach, włoski rząd ogłosił, że poprze UE także w tej sprawie. Potwierdził to również prezydent Ukrainy, pisząc w mediach społecznościowych o rozmowie telefonicznej przeprowadzonej z Draghim i o jego zapewnieniach udzielenia pomocy walczącym Ukraińcom.

Pomijając te niewielkie różnice, Włochy w większości reagowały i dalej reagują sprawnie i w zgodzie z resztą Europy wobec Rosji. Idąc śladem innych państw europejskich, także one podjęły decyzję o zamknięciu przestrzeni powietrznej dla rosyjskich samolotów, jeszcze zanim władze unijne zadecydowały o tym samym.  Tego samego dnia  minister Spraw Zagranicznych Di Maio zadecydował o przekazaniu Kijowowi, w ramach pomocy, znacznej sumy pieniędzy. Kilka dni później zadeklarował również pomoc wojskową, podkreślając jednocześnie, że jako kraj nie zamierzają uczestniczyć w wojnie. Włochy zagłosowały również na naradzie ONZ, wraz z 140 innymi państwami, za rezolucją domagającą się natychmiastowego przerwania przez Rosję ataku na Ukrainę.

Kroki te, popierane wciąż kolejnymi ruchami na rzecz zaatakowanej Ukrainy, zaskarbiły sobie wdzięczność władz w Kijowie – zarówno Wołodymyr Zełenski jak i Dmytro Kułeba dziękowali w mediach społecznościowych swoim włoskim odpowiednikom. Takie decyzje podkreślają pozycję Włoch, które chcą być postrzegane jako znaczący gracz w polityce międzynarodowej.

Karolina Data