Inicjatywa dyplomatyczna Izraela w sprawie Ukrainy… i Iranu
Izrael rozpoczął intensywne rozmowy z różnymi stronami zaangażowanymi w konflikt wokół Ukrainy. W sobotę premier Naftali Bennett spotkał się w Moskwie z prezydentem Władymirem Putinem, zaoferował mediacje w sprawie Ukrainy i wezwał do zawieszenia broni. Poruszył też kwestię negocjacji z Iranem. Następnie udał się do Berlina na spotkanie z kanclerzem Olafem Scholzem. W poniedziałek szef izraelskiej dyplomacji Yair Lapid w Rydze ma spotkać się z amerykańskim sekretarzem stanu Antonym Blinkenem, tematem ma być sytuacja na Ukrainie i negocjacje z Iranem. O zamiarze spotkania z Putinem został uprzednio poinformowany Waszyngton, a także Kijów, Berlin i Paryż zostały poinformowane po spotkaniu co do jego treści. Trzeba też zaznaczyć, że Bennett poinformował, iż rozmowy podejmuje na prośbę prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, z którym Izrael był ciągle w kontakcie.
Inwazja Rosji na Ukrainę postawiła Izrael w niełatwej pozycji. Widać to było po komentarzach przedstawicieli władz i tych, którzy „pragną zachować anonimowość”. Oficjele początkowo nie chcieli zaprezentować zdecydowanego stanowiska, zaznaczając jednak, że gdy konflikt na Ukrainie przekształci się w konflikt USA z Rosją Izrael jednoznacznie weźmie stronę Amerykanów. Jeden dyplomatów cytowany przez „Al-Monitor” określił pozycję Izraela jako podobną do „dziecka obserwującego walczących rodziców”. Ostatecznie jednak Izrael przyłączył się w ONZ do potępienia rosyjskiej inwazji.
Dwie kwestie powstrzymywały Izrael przed wyraźnym przeciwstawieniem się Rosji. Jedna to rozlokowanie sił rosyjskich w Syrii, a także zapoczątkowane w styczniu wspólne patrole powietrzne rosyjskich i syryjskich samolotów wzdłuż granicy izraelsko-syryjskiej. To wysyła silny sygnał do Izraela, że dotychczasowe działania atakujące irańskie interesy na terenie Syrii wokół jego granic mogą napotkać na przeszkody.
Druga sprawa to negocjacje z Iranem na temat powrotu do porozumienia JCPOA ograniczającego irański program atomowy. Tutaj Rosja ma mocny wpływ na Iran, a przez to na ostateczny kształt porozumienia.
Co mogło spowodować, że Izrael teraz mocniej zaangażował się w próbę uspokojenia konfliktu? Stany Zjednoczone zwróciły się 3 marca z prośbą do Arabii Saudyjskiej oraz OPEC o zwiększenie wydobycia ropy naftowej, by stabilizować ceny na rynku w obliczu kolejnych sankcji nakładanych na Rosję. Spotkały się z odmową księcia następcy tronu Mohammeda bin Salmana. Ten oczekuje od USA uznania siebie za de facto władcę KAS, zwłaszcza wobec przyjęcia przez prezydenta Bidena polityki zwracającej uwagę na łamanie praw człowieka, a konkretniej w tym przypadku na zamordowanie przez Saudów dziennikarza Dżamala Chaszukdżiego. Drugą kwestią jest zaakceptowanie przez Stany Zjednoczone saudyjskiej inwazji na Jemen.
To po tej saudyjskiej odmowie pojawiły się informacje o intensyfikacji dialogu z Iranem. Dochodzą słuchy, że Iran ma przystać na kontrolę programu atomowego, w zamian za to zostanie zwolniony z sankcji, a jednocześnie ropa naftowa trafi na rynek. Taki obrót spraw Izrael postrzega jako zagrożenie dla swojego bezpieczeństwa. Również Rosja w ostatniej chwili stara się opóźnić podpisanie umowy wiedząc, że obniżyłoby to koszty sankcji nakładanych na nią po stronie państw NATO i UE. Rosjanie domagają się, żeby sankcje „ukraińskie” nie wpływały na relacje ekonomiczne i militarne z Iranem.
Do mediacji włącza się także Turcja, której konflikt szkodzi gospodarczo, szczególnie w trakcie kryzysu jaki ten kraj przechodzi. Obydwa kraje chcą zwiększać naciski na Putina w kwestii zawieszenia broni. A już za dwa dni rozpoczyna się dwudniowa wizyta prezydenta Izraela Isaaca Herzoga w Turcji. To pierwsza wizyta po wydaleniu ambasadorów w 2018 roku przez obydwa kraje. Na spotkaniu mają być omawiane sprawy relacji bilateralnych i rozwoju sytuacji w regionie, ale prawdopodobnie kwestia Rosji i Ukrainy będzie także poruszona.
Jan Wójcik