Izrael i USA rozmawiają o impasie w negocjacjach z Iranem. Izrael chce „Planu B”.
W tym tygodniu Stany Zjednoczone i Izrael odbywają rundę strategicznych rozmów dotyczących irańskiego programu nuklearnego i powstrzymywania aktywności Iranu w regionie. Rozmowy te toczą się po sześciu tygodniach impasu negocjacyjnego między Waszyngtonem a Teheranem w sprawie powrotu do porozumienia JCPOA powstrzymującego irański program nuklearny w zamian za zniesienie sankcji.
Trwające od roku rozmowy w Wiedniu pomiędzy Iranem a światowymi mocarstwami zbliżały się do końca i powrót do porozumienia był już bliski, gdy Iran zażądał od USA wykreślenia irańskiego Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej (IRCG) z listy organizacji terrorystycznych. Waszyngton nie chce zgodzić się na to ustępstwo, ponieważ uważa to za warunek spoza oryginalnej umowy JCPOA i oczekiwałby wobec tego uznania przez Teheran postulatów amerykańskich wykraczających także poza jej spektrum.
Po jednostronnym wycofaniu się przez prezydenta Donalda Trumpa w roku 2018 z JCPOA, która pozwalała łagodzić sankcje w zamian za poddanie kontroli międzynarodowej irańskiego programu nuklearnego, administracja Joe Bidena stara się powrócić do umowy. Powodem jest przede wszystkim fakt, że przywrócenie sankcji i brak funkcjonowania umowy i tak nie spowodowały powstrzymania irańskiego programu nuklearnego. Wariant, w którym Iran posiada broń nuklearną, jest uznawany przez Izrael za sytuację śmiertelnego zagrożenia, zwłaszcza biorąc pod uwagę współpracę Iranu z niepaństwowymi organizacjami wrogimi Izraelowi w regionie.
W początkowych miesiącach kadencji prezydenta Baracka Obamy Jerozolima i Waszyngton powołały grupę roboczą „Opal” pod przewodnictwem krajowych doradców ds. bezpieczeństwa, której celem jest powstrzymywanie strategicznych ambicji Iranu w regionie, przejawiających się czy to w ramach rozwoju sieci milicji, czy budowy broni nuklearnej. Grupa została reaktywowana w sierpniu i do tej pory spotkała się trzy razy. W tym tygodniu, wobec zmniejszenia się zdecydowanie szans na porozumienie, przedstawiciele obydwu krajów rozmawiają o dalszych krokach. Zwłaszcza, że w ubiegłym tygodniu USA miały poinformować europejskich sojuszników, że nie ugną się w sprawie IRGC.
Izrael chce wypracowania „Planu B”, gdyby negocjacje ostatecznie nie skończyły się sukcesem. Według ministra obrony Benny’ego Gantza „Plan B” oznacza: użycie siły, presji ekonomicznej i presji politycznej. Gantz, przemawiając na początku kwietnia do 80 ambasadorów państw w Izraelu, powiedział: „Nie ma próżni; jeżeli nie będzie porozumienia musimy wprowadzić Plan B”. Poinformował, że według izraelskich informacji Iran wzbogacił uran do 60% i zwiększył jego ilość z 10kg do 50 kg.
Zastrzeżeń co do umowy nie mają tylko Amerykanie. Swoje wątpliwości co do powrotu do umowy w obecnej sytuacji wyraziła również Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej. Zgodnie ze wspólnie przyjętym przez MAEA i Iran stanowiskiem z 5 marca, Teheran miał udzielić odpowiedzi na pytania MAEA, która odkryła ślady wzbogacania uranu w trzech nieujawnionych do tej pory miejscach. Dwa tygodnie później, gdy minął termin wyjaśnienia sprawy, szef MAEA Rafael Grossi uznał wyjaśnienia za niewystarczające i wskazał na brak przejrzystości ze strony Iranu. Jednocześnie roczny raport amerykańskiego Departamentu Stanu, opublikowany w ubiegłym tygodniu, wskazywał na „niezadeklarowane nuklearne materiały i aktywności Iranu”.
W sprawie „uciekającego czasu” na zamknięcie negocjacji wypowiedziało się także grono brytyjskich dyplomatów i byłych ministrów, którzy widzą, że rośnie ryzyko nieodnowienia JCPOA. Wzywają Waszyngton i Teheran do elastyczności i wznowienia rozmów. Także Teheran w poniedziałek wezwał do jak najszybszego powrotu do Wiednia. Może więc izraelska presja konsultacji w sprawie „Planu B” odnosi swój skutek?
Jan Wójcik