Przed NATO kolejny test jedności
Prezydent i premier Finlandii we wspólnym oświadczeniu w ostatni czwartek stwierdzili że ich naród musi „bezzwłocznie złożyć wniosek o członkostwo w NATO”. Decyzja w tej kwestii będzie musiała zostać zatwierdzona przez parlament, co wydaje się już tylko formalnością.
Natomiast w niedzielę wieczorem partia rządząca w sąsiedniej Szwecji osiągnęła wewnętrzny konsensus i ogłosiła, że popiera członkostwo ich kraju w Sojuszu.
„My, socjaldemokraci, uważamy, że najlepszym rozwiązaniem dla bezpieczeństwa Szwecji i narodu szwedzkiego jest przystąpienie do NATO” – powiedziała na konferencji prasowej premier i liderka rządzących w Szwecji socjaldemokratów Magdalena Andersson. „Nie ulega wątpliwości, że wolność od sojuszy dobrze służyła Szwecji, ale dochodzimy do wniosku, że w przyszłości nie będzie nam służyć tak dobrze (…) Chcemy żyć w tej wolnej i demokratycznej Szwecji. Jest to Szwecja, której warto bronić, a Szwecja będzie najlepiej broniona w ramach NATO” – powiedziała.
Już następnego dnia w poniedziałek po debacie parlamentarnej, premier Andersson powiedziała, że rząd Szwecji podjął decyzję o złożeniu formalnego wniosku o członkostwo w NATO.
Jeszcze na początku marca premier Andersson stwierdziła, że przystąpienie do Sojuszu zdestabilizowałoby bezpieczeństwo w regionie, a w styczniu jej fińska odpowiedniczka Sanna Marin powiedziała, że nie spodziewa się członkostwa Finlandii w NATO w czasie swojej kadencji.
O doniosłości decyzji, którą podjęły szwedzkie elity polityczne, świadczy fakt, że niedzielne oświadczenie socjaldemokratów oznacza koniec ponad dwustuletniej polityki utrzymywania kraju poza formalnymi sojuszami wojskowymi, w którym to czasie kraj ten nie stoczył ani jednej wojny. Dzień wcześniej w sobotę, również fińscy socjaldemokraci opowiedzieli się za członkostwem ich państwa w Sojuszu, co było ostatecznym potwierdzeniem, potrzebnym kierownictwu politycznemu w Helsinkach do zatwierdzenia własnego wniosku o przyjęcie do NATO.
By członkostwo Szwecji i Finlandii w NATO stało się faktem, po formalnym złożeniu wniosku przez oba państwa w tej sprawie konieczne będzie zatwierdzenie go w procesie akcesyjnym przez wszystkich członków Sojuszu. Kwestia ta będzie kolejnym w ostatnich miesiącach ważnym testem jedności zachodnich aliantów, który może nie przebiegać tak bezproblemowo, jak mogłoby się początkowo wydawać, biorąc pod uwagę skalę współpracy Szwecji i Finlandii z NATO oraz ustrojowo-instytucjonalną gotowość obu państw do przystąpienia do formatu.
Co zatem może opóźnić proces akcesji Sztokholmu i Helsinek? Na pierwszy plan wysuwa się w tym względzie postawa Turcji. W ostatnich dniach prezydent Erdogan stwierdził, że nie może przychylnie patrzeć na natowskie aspiracje obu państw, ze względu na – w jego opinii – długoletnią politykę wspierania szczególnie przez Szwecję „organizacji terrorystycznych”, a dokładnie rzecz biorąc instytucji i środowisk powiązanych z Partią Pracujących Kurdystanu, którą Ankara uważa za ugrupowanie terrorystyczne.
„Kraje wspierające terroryzm nie powinny być sojusznikami w NATO” – powiedział minister spraw zagranicznych Turcji Mevlüt Çavuşoğlu w niedzielę po rozmowach z ministrami spraw zagranicznych Sojuszu w Berlinie, których celem było m.in. wyjaśnienie oporu ze strony Ankary w powyższej kwestii.
Szef tureckiej dyplomacji spotkał się w sobotę ze szwedzką minister spraw zagranicznych Ann Linde i fińskim ministrem spraw zagranicznych Pekką Haavisto, aby omówić obawy Ankary, ale spotkanie nie doprowadziło do znaczącej zmiany retoryki tureckich przywódców. Przemawiając w niedzielę do tureckich mediów Çavuşoğlu powiedział, że Finlandia i Szwecja „muszą przestać wspierać grupy terrorystyczne”.
Podsumowujący spotkanie szefów dyplomacji państw NATO sekretarz generalny Stoltenberg starał się łagodzić napięcia związane z debatą o członkostwie Finlandii i Szwecji mówiąc, że: „Turcja jasno dała do zrozumienia, że jej zamiarem nie jest blokowanie członkostwa”. Również anonimowi urzędnicy NATO, wypowiadający się dla Politico, podkreślali zgodnie, że w ich opinii obawy Turcji nie przekreślą ambicji Finlandii i Szwecji.
Sytuację tonował również sekretarz stanu USA Blinken. „To jest proces, a NATO jest miejscem dialogu” – powiedział dziennikarzom po spotkaniu ministrów. I to właśnie na szczery dialog z Waszyngtonem może przede wszystkim liczyć Ankara, wyrażając swój sceptycyzm wobec członkostwa Szwecji i Finlandii w NATO. Prezydent Erdogan niejednokrotnie bowiem udowadniał, że jest gotowy używać pozycji Turcji w Sojuszu do realizacji interesów narodowych. Tak też może być i tym razem, bo jak donoszą dziennikarze „The Washington Post”, celem Ankary mogą być potencjalne żądania pod adresem Waszyngtonu dotyczące powrotu Turcji do programu F-35 lub przyśpieszenia pozyskania 40 myśliwców F-16 (Block 70) i około 80 zestawów modernizacyjnych od koncernu Lockheed Martin. W kraju Erdogan przedstawił swoje starania o zakup amerykańskich samolotów jako potencjalną rekompensatę po jej wykluczeniu z programu koprodukcji F-35.
Kilka dni temu administracja prezydenta Bidena zwróciła się do Izby Reprezentantów z prośbą o zatwierdzenie planu modernizacji tureckiej floty myśliwców F-16, ale w Kongresie wciąż nie brakuje sceptycznych głosów w tej sprawie. Nie wykluczone jest zatem, że Ankara chce wykorzystać sprawę z akcesją Szwecji i Finlandii do NATO, żeby skłonić Amerykanów do ustępstw w sprawie sprzedaży uzbrojenia. W grę wchodzić może także uzyskanie przez Erdogana od USA zapewnienia o ograniczeniu pomocy wojskowej dla organizacji kurdyjskich w Syrii.
Wśród państw, które mogą być sceptyczne wobec akcesji Szwecji i Finlandii, wymieniane są także Węgry. Choć na tę chwilę Budapeszt nie wypowiedział się jeszcze oficjalnie w tej sprawie, to biorąc pod uwagę dotychczasową postawę Węgier wobec rosyjskiej inwazji na Ukrainę nie można wykluczyć obstrukcji ze strony rządu premiera Orbana. Obiekcje wobec członkostwa Szwecji i Finlandii wygłaszał także prezydent Chorwacji Zoran Milanović, który na początku maja stwierdził, że zablokowały przyjęcie obu tych państw do paktu podczas szczytu Sojuszu w Madrycie, jeśli to on reprezentował swój kraj. W tej kwestii istnieje konflikt między rządem w Zagrzebiu, a administracją prezydenta, który niejednokrotnie dawał wyraz swojemu sceptycyzmowi wobec większego zaangażowania Chorwacji w ramach NATO.
Wszystko to wskazuje, że w nadchodzących miesiącach zachodni sojusznicy staną przed kolejnym testem jedności, którego wynik może istotnie wpłynąć na stabilność i sprawczość świata transatlantyckiego.
Marek Stefan