Jak bronić państw bałtyckich
Jeszcze w kwietniu bieżącego roku sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg w wywiadzie dla brytyjskiego „The Telegraph” stwierdził, że Sojusz jest w momencie gruntownej transformacji, której celem jest wzmocnienie obecności wojskowej na wschodniej flance. Już teraz trwa w zachodnich kręgach analitycznych dyskusja na temat pożądanego kształtu obecności sił sojuszniczych, między innymi w Estonii na Łotwie i Litwie, które z racji swojego położenia, braku głębi strategicznej i obecności stosunkowo licznych mniejszości rosyjskich, są uważane za potencjalny kolejny cel neoimperialnej polityki Rosji.
Temat obrony i odstraszania na wschodniej flance podjęli w jednym ze swoich ostatnich raportów eksperci amerykańskiego ośrodka Center for Strategic and Budgetary Assesments (CSBA). W analizie zatytułowanej: Odstraszanie i obrona w regionie bałtyckim. Nowe realia autorzy zawarli szereg interesujących tez i rekomendacji, które w ich opinii przysłużą się wzmocnieniu odporności tej newralgicznej części wschodniej flanki.
Autorzy już na wstępie raportu zaznaczają, że ich spostrzeżenia i rekomendacje, choć koncentrują się na krajach bałtyckich, a w szczególności na Estonii, mają szersze zastosowanie dla ogólnego bezpieczeństwa Sojuszu. Zwracają także uwagę, że z punktu widzenia działań wojskowych region bałtycki jest szczególnie narażony na rosyjską agresję. Na niekorzyść państw bałtyckich ma działać geografia regionu, która faworyzuje Rosję z wojskowego punktu widzenia, a także skoncentrowanie przez Moskwę znakomitej części swojego potencjału militarnego w Zachodnim Okręgu Wojskowym.
W opinii analityków CSBA to czynnik czasu odgrywa kluczową rolę w potencjalnej obronie państw bałtyckich. Jak wskazują: „Ograniczona geografia Estonii i pozostałych dwóch państw bałtyckich daje niewielkie możliwości prowadzenia obrony, która zamienia przestrzeń na czas. Ograniczona geografia krajów bałtyckich, Estonii w szczególności, jest uzupełniona największą asymetrią sił na wschodnim froncie NATO. Ten imperatyw czasowy i duża nierównowaga sił oznaczają, że wzmocnienie Bałtów po rozpoczęciu działań wojennych będzie dużym wyzwaniem dla NATO. Sojusz musi zaangażować siły niezbędne do odstraszania i obrony państw bałtyckich już teraz”.
Są jednak obszary, które sprawiają, że teren państw bałtyckich może stanowić także spore wyzwanie na poziomie taktycznym i operacyjnym dla wojsk rosyjskich podczas potencjalnej inwazji. Zaliczają się do nich warunki terenowe, a dokładnie ich bagnisty i lesisty charakter, który kanalizować będzie ruch wojsk agresora i ułatwiać działania obronne. Analitycy CSBA wyciągają także wnioski z dotychczasowego przebiegu rosyjskiej inwazji na Ukrainę i zwracają uwagę, że odpowiednio nasycone bronią precyzyjnego rażenia (Precision- Guided Weapon – PGW), siły zbrojne państw bałtyckich będą mogły zadać bolesne straty wojskom agresora. Żeby jednak było to możliwe, potrzebne jest skokowe zwiększenie zapasów amunicji precyzyjnej i magazynów uzbrojenia w państwach bałtyckich. W przypadku Łotwy i Litwy, powinny umożliwiać im prowadzenie obrony przez co najmniej 30 dni ciągłych działań bojowych.
Ponadto, wyciągając wnioski z kampanii wojennej na Ukrainie, eksperci amerykańskiego ośrodka postulują, żeby Estonia i pozostałe państwa bałtyckie zainwestowały głównie w środki bojowe, takie jak m.in. systemy obrony powietrznej krótkiego zasięgu, a dopiero w dalszej kolejności platformy przeciwlotnicze średniego zasięgu, liczne pociski przeciwokrętowe, przeciwpancerne pociski kierowane, amunicję krążącą oraz systemy minowania. Autorzy raportu nie mają również wątpliwości, że w obliczu realnego zagrożenia ze strony Federacji Rosyjskiej budżety obronne państw bałtyckich powinny wynosić co najmniej 3% ich PKB.
Analitycy CSBA zwracają także uwagę na podnoszony przy okazji dyskusji o zdolnościach obronnych państw bałtyckich argument na rzecz traktowania tego regionu jako jednego obszaru operacyjnego, co rekomendował m.in. głównodowodzący siłami zbrojnymi Estonii generał broni Martin Herem. Jak zauważają, ten postulat, choć atrakcyjny, może jednak napotkać pewne przeszkody, jeśli chodzi o poziom otwartości w zakresie wspólnego planowania obronnego. Niemniej zwracają oni uwagę na obszary, w których państwa bałtyckie mogą szybko podnieść poziom wzajemnej współpracy w domenie obronności. Zaliczają do nich wspólne nabywanie, utrzymanie i konserwację sprzętu w celu obniżenia kosztów, a co ważniejsze, w celu zapewnienia fizycznej i cyfrowej interoperacyjności.
Analitycy postulują także zwiększenie współpracy w zakresie bezpieczeństwa i zalecają pogłębienie interoperacyjności między siłami zbrojnymi państw bałtyckich oraz Danii, Szwecji i Finlandii, co z pewnością ułatwi przystąpienie tych dwóch ostatnich do Sojuszu. Ponadto wskazują na konieczność zintegrowania systemów nadzoru granicznego i infrastruktury wczesnego ostrzegania, rozpoznania obszarów morskich (ISR) i wojskowych sieci logistycznych.
Autorzy raportu wskazują jednak, że niewielki rozmiar państw bałtyckich i skala ich budżetów sprawiają, że koniec końców ich bezpieczeństwo zależy od pozostałych państw NATO. W tym kontekście zaznaczają, że po rosyjskiej inwazji na Ukrainę obecna strategia „wysuniętej obecności” (eFP) Sojuszu na wschodniej flance, w tym przede wszystkim w państwach bałtyckich, powinna zostać zastąpiona strategią „wysuniętej obrony” tego regionu. Zwracają tutaj uwagę na słowa samego Stoltenberga, który stwierdził, że Sojusz musi odejść od strategii tripwire force, rozumianej jako utrzymywanie w państwach bałtyckich sił NATO, będących liczebnie słabszymi od sił agresora, których zdolności ograniczają się do opóźniania postępów wojsk atakujących do czasu zebrania przez sojuszników potencjału zdolnego przyjść z odsieczą obrońcom.
Analitycy wskazują także na konieczność powołania osobnego dowództwa NATO poziomu operacyjnego dla regionu Morza Bałtyckiego, które dysponowały siłami wysokiej gotowości bojowej. Nowemu „Dowództwu Operacyjnemu NATO Regionu Bałtyckiego” na szczeblu korpusu lub wyższym miałyby podlegać dodatkowo rozmieszczone bataliony pancerno-zmechanizowane (po jednym w każdym państwie bałtyckim). W tym miejscu warto dodać, że od kilku miesięcy przywódcy Litwy, Łotwy i Estonii postulują, by NATO zwiększyło obecność wojskową w ich państwach do poziomu brygady w każdym, a na czas W do poziomu dywizji. Podwojeniu ulec powinna także liczba grup bojowych NATO w tych krajach (obecnie 3 grupy bojowe eFP NATO, po jednej w każdym).
W opinii ekspertów niezbędne będzie także wzmocnienie wysuniętego dowództwa amerykańskiego V Korpusu, którego sztab znajduje się w Poznaniu, tak by było ono zdolne do dowodzenia znaczącym komponentem sił lądowych w Europie w razie konfliktu. Podobnie jak w przypadku rekomendacji dla państw bałtyckich w zakresie zakupów sprzętu wojskowego, tak i na poziomie NATO analitycy CSBA wskazują na konieczność szybkiego i skokowego zwiększenia zdolności Sojuszu w zakresie obrony przeciwlotniczej, przeciwrakietowej i przeciwokrętowej na całej wschodniej flance.
Ważnym aspektem podkreślanym w raporcie są także zdolności NATO w zakresie rozpoznania, zwiadu i wywiadu (ISR). Analitycy rekomendują: „NATO powinno zapewnić dodatkowe zbieranie danych wywiadowczych za pomocą platform powietrznych, morskich i platform kosmicznych. Może rozszerzyć inicjatywę nadzoru naziemnego Sojuszu (Alliance Ground Surveillance) o dodatkowe samoloty lub inne platformy ISR zlokalizowane w Europie Północnej. NATO mogłoby również utworzyć Misję Obserwacji Granic równolegle do obecnej misji Baltic Air Policing, aby rotować samoloty ISR i stworzyć stałą obecność ISR wzdłuż wschodniego frontu.
Nie ulega wątpliwości, że powyższy postulat jest kluczowy z punktu widzenia zdolności odstraszania i obrony na wschodniej flance, co pokazały tygodnie przed rozpoczęciem rosyjskiej inwazji na Ukrainę, kiedy ruchy wojsk Federacji Rosyjskiej były bacznie monitorowane przez amerykańskie rozpoznanie satelitarne. Znaczenie środków ISR, w tym danych przekazywanych niemal w czasie rzeczywistym przez USA stronie ukraińskiej, było i wciąż jest kluczową przewagą Kijowa w wojnie z Moskwą.
W obszarze domeny powietrznej eksperci CSBA postulują, żeby natowską misję Baltic Air Policing przekształcić w Baltic Air Defense, co pociągałoby za sobą konieczność zwiększenia obecności samolotów bojowych państw Sojuszu w regionie bałtyckim, w tym przede wszystkim platform F-35, które byłyby dostarczane rotacyjnie przez posiadające je państwa NATO.
Kierując się wnioskami z przebiegu konfliktu na Ukrainie autorzy raportu wskazują na konieczność zwiększenia amerykańskich i europejskich zdolności produkcyjnych w zakresie różnych rodzajów broni i amunicji precyzyjnej, które w realiach współczesnych konfliktów są bardzo szybko zużywane, a ze względu na ich techniczną złożoność konstrukcyjną nie mogą być przy obecnych możliwościach produkcyjnych szybko uzupełniane. Kolejny postulat autorów dotyczy konieczności przyspieszenia modernizacji infrastruktury komunikacyjnej na linii północ-południe wzdłuż całej wschodniej flanki NATO. To właśnie mobilność wojskowa będzie zdaniem analityków CSBA krytycznym elementem, który zadecyduje o zdolności do szybkiego reagowania sił Sojuszu w obliczu kryzysu.
Na zakończenie warto przyjrzeć się dwóm postulatom ekspertów z CSBA, które jeszcze kilka miesięcy temu, w realiach sprzed rosyjskiej inwazji na Ukrainę, wydawały się czystą fantastyką, a obecnie wydaje się, że mogą stanowić przedmiot poważnej dyskusji w ramach NATO.
Pierwszy z nich dotyczy zdolności sił Sojuszu do kontrataku i działań ofensywnych na terytorium przeciwnika. Amerykańscy eksperci powołują się tutaj na sięgającą rodowodem czasów zimnej wojny koncepcję Follow-On Forces Attack (FOFA) opracowaną w latach 80. Zakładała ona zdolność sił sojuszniczych broniących frontu centralnego NATO do atakowania sił drugiego i trzeciego rzutu wojsk Układu Warszawskiego za pomocą systemów dalekiego zasięgu, a także atakowania wrogiego zaplecza frontu, w celu opóźnienia postępów przeciwnika. Ta odświeżona w nowych realiach koncepcja w połączeniu z założeniami wojny manewrowej w wykonaniu współdziałających różnych rodzajów sił zbrojnych miałaby dać NATO zdolność do atakowania sił Federacji Rosyjskiej, między innymi operujących z terytorium Białorusi.
Drugi postulat jest szczególnie ciekawy z punktu widzenia Polski. Otóż eksperci CSBA piszą: „Jeśli Rosja zaatakuje NATO, wówczas Sojusz powinien dążyć do powojennego rozwiązania problemu kaliningradzkiego. (…) NATO powinno rozważyć deklaratywną politykę, zgodnie z którą, jeśli Putin zainicjuje konflikt na dużą skalę z Sojuszem, a Rosja zostanie pokonana, Kaliningrad po wojnie nie będzie już uważany za terytorium rosyjskie”.
W nowych realiach strategicznych, w których znalazło się NATO po rosyjskiej inwazji na Ukrainę, kiedy de facto zapisy aktu Rosja-NATO z 1997 roku nie są już w wyniku działań Moskwy wiążące dla państw NATO, Sojusz, żeby dowieść, że potrafi dostosowywać się do tych nowych, bardziej wrogich i niebezpiecznych okoliczności, powinien w najbliższym czasie podjąć konkretne decyzje dotyczące wzmocnienia wschodniej flanki. Zakres i głębokość tych zmian zobaczymy prawdopodobnie już w kolejnych miesiącach, a pierwsze decyzje w tej kwestii zapadną pewnie już pod koniec miesiąca na nadchodzącym szczycie NATO w Madrycie.
Marek Stefan