Widmo wojny o Tajwan, czyli geopolityczny sztorm na Indo-Pacyfiku; cz. I
W udzielonym we wrześniu wywiadzie dla telewizji CBS, prezydent USA Joe Biden po raz czwarty publicznie stwierdził, że w przypadku otwartej agresji Chin na Tajwan Stany Zjednoczone staną w obronie wyspy i wyślą siły zbrojne, by powstrzymać agresora.
Mimo rytualnych zapewnień urzędników Białego Domu, które następowały za każdym razem po kolejnych wypowiedziach Bidena w tej sprawie, wskazujących, że wypowiedź prezydenta nie oznacza zmiany oficjalnego podejścia USA wobec ChRL w postaci przestrzegania tzw. „polityki jednych Chin”, nie ulega wątpliwości, że Waszyngton sygnalizuje Pekinowi i światu gotowość do zmiany dotychczasowej postawy w tym względzie.
Profesor Oriana Skylar Mastro ze Stanford University’s Freeman Spogli Institute for International Studies I, uznana ekspertka ds. bezpieczeństwa Azji, komentując wypowiedź Bidena stwierdziła: „Myślę, że w tym momencie wszyscy możemy być pewni, że to nie była gafa. Czwarta tego typu wypowiedź oznacza, że w administracji są ludzie, którzy myślą, że demonstrując większą gotowość do obrony Tajwanu mogą przywrócić realne przywrócić odstraszanie (wobec ChRL – przyp. aut.).
Uwagi prezydenta Bidena na temat reakcji USA w obliczu możliwej chińskiej inwazji na Tajwan pojawiają się w momencie, kiedy od początku sierpnia w pobliżu tzw. „linii środkowej”, dzielącej wzdłuż Cieśninę Tajwańską, trwają niemal nieprzerwanie ćwiczenia chińskiej floty oraz lotnictwa. Jest to o tyle istotne, że do momentu wizyty w Tajpej Nancy Pelosi, przewodniczącej Izby Reprezentantów, siły zbrojne ChRL podczas manewrów starały się nie przekraczać wspomnianej „linii środkowej”. Obecnie czynią to regularnie, a chińskie ministerstwo obrony wskazuje, że tego typu ćwiczenia to „nowa normalność” w Cieśninie Tajwańskiej. Jak wyliczyli dziennikarze portalu Bloomberg, od początku sierpnia średnio 10 chińskich samolotów wojskowych dziennie przelatuje przez linię środkową.
Obok regularnych ćwiczeń lotnictwa i marynarki, Chiny coraz częściej decydują się na prowokacje wobec sił zbrojnych Tajwanu przy użyciu bezzałogowych statków powietrznych (BSP). 1 września Tajwan zestrzelił cywilnego drona w pobliżu wyspy Kinmen, po tym, jak nie zareagował on na próby przepędzenia go przez tajwańskich żołnierzy.
Minister obrony Tajwanu Chiu Kuo-cheng powiedział niedawno w przemówieniu dla tajwańskich parlamentarzystów, że ministerstwo traktuje takie wtargnięcia bardziej poważnie po niedawnej fali ćwiczeń chińskich sił zbrojnych w Cieśninie. Pytany o to, czy naruszenie przestrzeni powietrznej Tajwanu przez jakikolwiek samolot sił powietrznych ChRL będzie postrzegane jako pierwsze uderzenie Pekinu, Chiu powiedział: „Tak”, nie precyzując jednak jaka byłaby odpowiedź ze strony Tajpej.
Jak wskazuje portal Bloomberg, jeszcze do niedawna chińskie samoloty wojskowe i okręty wojenne trzymały się poza obszarem 12 mil morskich (22 km), który Tajwan uważa za definiujący jego morze terytorialne i przestrzeń powietrzną. Agencja Reuters, powołując się na swoich rozmówców w tajwańskim MON, wskazuje, że Tajpej podjęłoby kroki militarne, gdyby chińskie siły naruszyły strefę wód terytorialnych lub przestrzeń powietrzną Formozy.
Cytowany przez Bloomberga szef tajwańskiego MON stwierdził niedawno: „W przeszłości mówiliśmy, że nie użyjemy broni jako pierwsi, co oznaczało, że nie zrobimy tego bez uprzedniego wystrzelenia pocisków artyleryjskich lub rakiet, i tak dalej, przez ChRL. Ale teraz sytuacja oczywiście się zmieniła, ponieważ Chiny użyły takich środków, jak drony. Więc dostosowaliśmy się i będziemy postrzegać każde naruszenie [strefy wód terytorialnych i przestrzeni powietrznej] jako pierwsze uderzenie”.
Sytuacja wokół Tajwanu niewątpliwie eskaluje, a kolejni przedstawiciele amerykańskiego establishmentu strategicznego uderzają w coraz bardziej alarmistyczne tony, wskazując na coraz bardziej realną perspektywę chińskiej inwazji na wyspę.
„Prezydent Chin Xi Jinping nakazał siłom zbrojnym rozwinąć zdolność do przejęcia kontroli nad Tajwanem do 2027 roku. Nie podjął decyzji, aby to zrobić, ale poprosił swoich wojskowych, żeby Chiny były gotowe, kiedy taka decyzja zapadnie” – oznajmił zastępca dyrektora CIA David Cohen.
Dość przypomnieć, że były dowódca sił USA na Indo-Pacyfiku (INDOPACOM), admirał Philip Davidson, stwierdził tuż przed odejściem ze stanowiska, że do wojny o Tajwan, być może z udziałem USA, może dojść „w ciągu najbliższych sześciu lat”. Z kolei obecny zastępca dowódcy 7 Floty US NAVY operującej na Indo-Pacyfiku, wiceadmirał Karl Thomas, wyraził niedawno opinię, że siły zbrojne Chin są w stanie dokonać skutecznej morskiej blokady Tajwanu i wskazał na wielkość chińskiej marynarki wojennej, która jest największa na świecie i rośnie w szybkim tempie.
W jaki sposób zatem siły zbrojne ChRL przygotowują się do ewentualnej zbrojnej akcji przeciwko Tajwanowi? Czy scenariusz inwazji Chin na Formozę jest w ogóle realny, biorąc pod uwagę skalę wyzwań związanych z taką operacją i jej potencjalnych konsekwencji strategicznych? I czy w związku z tym ewentualność blokady powietrzno-morskiej, nie jest opcją bardziej prawdopodobną? Wreszcie, jak przebiegają przygotowania Tajwanu do ewentualnej obrony i czy USA są gotowe na konwencjonalną wojnę na Pacyfiku z ChRL? Są to pytania, na które poszukamy odpowiedzi w kolejnych częściach tej analizy.
Marek Stefan