Grupa Wagnera nie powstrzyma Al-Kaidy i Państwa Islamskiego

Zdziwienie faktem, że Grupa Wagnera może być atakowana przez terrorystów na Sahelu, pokazuje, jak skomplikowany jest to konflikt, który obejmuje coraz większą część tego obszaru. I wygląda na to, że rosyjscy najemnicy ani nie mają zamiaru go wygaszać, a może nawet nie są w stanie tego zrobić. Walki trwają też pomiędzy samymi ugrupowaniami terrorystycznymi, a po wyjściu Francuzów z regionu rządy tracą coraz więcej kontroli nad terytorium i pogłębia się chaos, rodząc konsekwencje dla bliższych sąsiadów, a także dla Europy.

Ponad dziesięciu cywilów zostało zabitych, a ponad 60 rannych w sobotnim ataku dżihadystów na rejon lotniska w Sevare w środkowym Mali, blisko granic z Mauretanią i Burkina Faso. W trakcie ataku zlikwidowano 28 terrorystów, a w tym samym dniu dodatkowo 60 w innych częściach kraju. Przy zaatakowanym lotnisku znajduje się malijski obóz wojskowy, a obok niego obóz ONZ-owskiej wielonarodowej misji MINUSMA. W jego kierunku także padły strzały, a błękitne hełmy włączyły się do obrony przed terrorystami. Jednak dwóch przedstawicieli lokalnych władz i źródło dyplomatyczne powiedzieli anonimowo AFP, że obóz malijski jest w rzeczywistości „obozem rosyjskim”, w którym przebywają także najemnicy: „To obóz rosyjski i ich samoloty były celem ataku; baza jest blisko lotniska”.

Kilka dni wcześniej w przygranicznym rejonie z Mauretanią w Nara zginęli w zasadzce przedstawiciele rządu, w tym szef sztabu przejściowego prezydenta Mali Assimi Goity. Do ataku przyznała się Grupa Wsparcia Islamu i Muzułmanów JNIM, będąca częścią Al-Kaidy Islamskiego Maghrebu AQIM.

Z kolei we wschodnim rejonie Mali wzmacnia swoją kontrolę Państwo Islamskie Większego Obszaru Sahary ISGS. Na początku kwietnia zdobyło ono  miejscowość Tidermène, kontynuując ofensywę z 2022 roku przeciwko JNIM, armii malijskiej i zbrojnym grupom Tuaregów. Region ma służyć ISGS za punkt wypadowy dla ekspansji do sąsiednich Nigru i Burkina Faso. 

Jednak Al-Kaida nie zamierza oddać kontroli nad tym terenem i w ostatnim nagraniu jeden z głównych ideologów AQIM, Abu Yasir al-Jaza’iri, uzasadnił konieczność walki JNIM przeciwko ISGS, nazywając wroga „najgorszym tworem pod niebem”, „odszczepieńcami” i „mistrzami herezji”. Jednak w tym samym wideo można również było usłyszeć, że tradycyjnym wrogiem Al-Kaidy pozostają krzyżowcy (Zachód), apostaci (lokalne rządy) i rosyjscy najemnicy.

Tak więc atak na rosyjskich najemników czy też, jak zwie ich reżim w Bamako,  „instruktorów wojskowych”, nie jest żadnym ewenementem i przypadkiem. Dla dżihadystów są normalnym, uprawnionym celem ataku. Wagnerowcy, których liczbę szacuje się w Mali na tysiąc do dwóch tysięcy, nie są w stanie opanować rebelii, w której mieszają się motywacje islamistycznego terroryzmu, separatyzmu, zemst plemiennych oraz przyczyn ekonomicznych.

Może spodziewano się innych rezultatów po wydarzeniach w Syrii, gdzie pomoc z Rosji uratowała reżim przed upadkiem, ale zapomina się też o innych siłach, które tam działały przeciwko terrorystom. W Mozambiku Grupa Wagnera, ściągnięta przez rząd, napotkała opór wzmocniony przez szybki przerzut do islamistycznych rebeliantów w Cabo Delgado, wsparcia ISIS z wschodniej Demokratycznej Republiki Konga. Wagnerowcy zostali zastąpieni tam pomocą sił z państw afrykańskich, głównie z Rwandy. Jedną z kluczowych różnic w Mali czy w Mozambiku, na jakie wskazuje się porównując aktywność w Libii czy w Republice Środkowej Afryki, jest brak wsparcia powietrznego.

Zaostrzenie sytuacji na Sahelu jest bacznie obserwowane w Algierii. Wcześniej osłabienie grupy G5 (Mali, Burkina Faso, Niger, Czad i Mauretania) poprzez wycofywanie się Francuzów mogło być na rękę Algierowi, ale niemożność zdławienia rebelii dżihadystów, a nawet pozwolenie, by rozgorzała na nowo,  będzie miało destabilizujący wpływ na północnego sąsiada Sahelu. Zwłaszcza poddane analizie mogło być wspomniane nagranie al-Jaza’iri’ego, który nawiązywał do podobnych walk między frakcjami dżihadystów w trakcie wojny domowej w Algierii w latach 90. Wtedy, jak twierdzi lider AQIM, jej poprzednikowi, czyli Salafickiej Grupie Modlitwy i Walki, udało się objąć kontrolą część terytorium Algierii i nawet wprowadzić tam pewną formę administracji. Jednak jeden z odłamów, Zbrojna Grupa Islamska (GIA), z własnymi powiązaniami z Al-Kaidą, prowadził taktykę bezmyślnej przemocy przeciwko cywilom, podobnie jak robi to ISGS dzisiaj.

Pytanie jednak, na czym zależy Rosji oraz grupom interesów powiązanym z Prigożynem w tej części Afryki. Na pewno na kontynuacji intratnych kontaktów, wywożeniu złota i innych zyskownych operacjach. A także na dostawach broni, chociaż w świetle braków na froncie ukraińskim tego nie można brać za pewnik. Poza tym, na pozyskaniu „sojuszników” w tej części świata i ograniczaniu budowy szerszego antyrosyjskiego frontu, także poprzez wzmacnianie różnego rodzaju autorytaryzmów. 

Można też wywnioskować, o czym mówił ostatnio minister spraw zagranicznych Włoch Antonio Tajani, że Rosji zależy na sianiu chaosu w taki sposób, żeby migracja i terroryzm stały się ponownie problemem Unii Europejskiej. Dlatego jedno z pytań brzmi: czy Grupa Wagnera może powstrzymać rozwój ugrupowań terrorystycznych? Ale zupełnie inne jest takie:  czy jest to jej celem?

Jan Wójcik