Co z Wagnerem w Afryce?

Rajd Prigożyna na Moskwę, obojętnie czy uznamy go za nieudany bunt czy inscenizację, skutkował decyzją o wcieleniu najemników ugrupowania Wagnera do rosyjskich sił zbrojnych. Jako że ugrupowanie realizowało rosyjskie interesy w Afryce, występując tam jednak jako prywatna firma wojskowa, pojawia się pytanie, co dalej z losami Wagnerowców w Afryce.

O tyle trudno na nie odpowiedzieć, że z kręgów Kremla dochodzą sprzeczne informacje. W poniedziałek minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow zapowiedział, że najemnicy w Afryce będą kontynuować swoją misję. Ławrow zapewnił „afrykańskich przyjaciół”, że prywatna firma wojskowa będzie wspierała dalej rządy w tych krajach. Minister podkreślił, że grupa Wagnera „pracowała na rzecz przyszłości Rosji” i podziękował tym, którzy ją wspierali. Dwa dni później, jak podała agencja Interfax, rzecznik prezydenta Putina Dimitry Pieskow odciął się od działalności ugrupowania w Afryce mówiąc, że „firma ma tam niezależny biznes, a państwo nie ma związku z tym biznesem”.

To drugie stwierdzenie, jeżeli traktować je jako rzeczywiste odcięcie się Rosji od działań Wagnera w Afryce, rodzi dla ugrupowania problemy. „Wagner nie działał sam z siebie. Większość materiałów i wyposażenia dostarczanego do Republiki Środkowoafrykańskiej (RŚA) dla Wagnera było dostarczane od rosyjskich sił zbrojnych”, twierdzi analityk Amnesty International Abdoulaye Diarra. To prowadziłoby do możliwości podważenia status quo w takich państwach jak RŚA i wybuchu zbrojnej rebelii. Z kolei Charles Bouessel z International Crisis Group zwraca uwagę na to, że sporo kluczowych postaci w ugrupowaniu Wagnera w Afryce zostało zrekrutowanych do innych rosyjskich prywatnych firm wojskowych, takich jak Concord. „Ci ludzie mają bardzo dobrą wiedzę o organizacji Wagnera w Afryce i mogą łatwo przejąć jej aktywności w Afryce bez szkody dla nich”, twierdzi Bouessel.

Analitycy oceniający sytuację dla Białego Domu widzą pewne szanse powstrzymania ekspansji najemników rosyjskich na Czarnym Lądzie. Po pierwsze, bunt Prigożyna może spowodować, że różnego rodzaju dyktatorzy mniej chętnie skorzystają z usług najemników, obawiając się powtórki w ich kraju. Jeżeli bowiem ktoś próbował dokonać zamachu we własnym, dużo silniejszym kraju, to jaki problem miałby ze zrobieniem tego samego w Afryce. Po drugie, jeżeli wagnerowcy zostaną wcieleni do rosyjskiej armii, zmieni to sytuację w Afryce. Część władz afrykańskich państw godziła się na obecność najemników, którzy są mniej lub bardziej powiązani z Moskwą, ale nie mówiono wtedy o obecności rosyjskiej armii. Stany Zjednoczone zamierzają się przyglądać reakcji państw afrykańskich korzystających ze wsparcia rosyjskich najemników.

Specjalny doradca prezydenta RŚA Touadery Fidele Gouandjika liczy na to, że jeżeli Rosja nie dogada się z Wagnerem, to przyśle innych najemników. Podpiera to umową z roku 2018 o wsparciu obronnym, którą ten kraj zawarł z Rosją, a nie z najemnikami.

Tymczasem Stany Zjednoczone dociskają ugrupowanie kolejnym sankcjami, po uznaniu Wagnera za międzynarodową grupę przestępczą na równi z japońską Yakuzą, czy meksykańskimi kartelami. We wtorek amerykański Departament Skarbu nałożył sankcje na kopalnie złota firm związanych z Wagnerem w Afryce oraz jedną z firm w ZEA. „Niezawisimaja Gazieta” twierdzi, że to próba wypchnięcia ugrupowania z państw afrykańskich; przewiduje kolejne sankcje ze strony Europy i naciski na Emiraty. Cytuje rzecznika Departamentu Stanu, który zapowiada, że Stany Zjednoczone „będą kontynuowały naciski na rządy w Afryce i w innych regionach do zatrzymania współpracy z Wagnerem”.

Ugrupowanie Wagnera czynnie działa obecnie w Mali, RŚA i w Libii; istnieją podejrzenia co do ewentualnej współpracy z Burkina Faso. W Sudanie lider paramilitarnej organizacji RSF przyznał się do wyszkolenia swoich jednostek przez rosyjskich najemników, ale zaprzecza kontynuowaniu tej współpracy.

Jan Wójcik