Kto z zewnątrz korzysta na ataku Hamasu?
Ten artykuł nie ma na celu sugerowania, że przyczyny ostatniej konfrontacji zbrojnej pomiędzy Hamasem i innymi palestyńskimi frakcjami a Izraelem leżą jedynie na zewnątrz. Jest to analiza potencjalnych interesów, jakie strony Izraela mogą realizować wraz z narastającym tam konfliktem.
Iran
Przede wszystkim wskazuje się na Iran, ze względu na jego bezpośrednie związki z Hamasem, a także wiążącym izraelskie siły na północy Hezbollahem. Hamas, pomimo że jest organizacją sunnickiego terroryzmu, od ponad trzech dekad rozwija współpracę z Iranem, która była bardzo silna do czasu Arabskiej Wiosny i rewolucji w Syrii. Wsparcie Iranu osłabło po tym, jak Hamas poparł sunnickie organizacje przeciwko reżimowi Asada. Natomiast po roku 2017 współpraca między Teheranem a Hamasem wróciła na stare tory.
Problemem dla szyickiego rządu jest potencjalne zbliżenie izraelsko-saudyjskie. W ramach Porozumień Abrahamowych Stany Zjednoczone podejmują negocjacje pomiędzy Tel Awiwem a Rijadem. Ewentualny ich sukces to nie tylko porozumienie pomiędzy przeciwnikami Iranu, które mogłoby w przyszłości nawet skutkować łatwiejszą dostępnością Izraela do terytorium Iranu, ale też kwestia wyścigu nuklearnego. Arabia Saudyjska domaga się od Waszyngtonu wsparcia w rozwoju energetyki jądrowej wraz ze zgodą na wzbogacanie uranu w zamian za normalizację relacji z Izraelem. Jest także kwestia storpedowania korytarza ekonomicznego Indie – ZEA – Arabia Saudyjska – Jordania – Izrael – Europa, który jest konkurencyjnym projektem dla chińskiego Jednego Pasa Jednej Drogi (BRI), który biegnie przez Iran i Turcję. Dlatego Iran może liczyć na ostrą odpowiedź Izraela, co doprowadzi do reakcji ze strony „arabskiej ulicy”, a to z kolei miałoby zmusić Arabię Saudyjską do wycofania się lub przynajmniej poważnego opóźnienia normalizacji stosunków z Izraelem.
Turcja
W kwestii szlaków handlowych i ekonomicznych w podobnej sytuacji jest Turcja, która z jednej strony partycypować miała w Belt and Road Initiative (BRI), a dodatkowo mocno postawiła na rozwój „Drogi Rozwoju” – szlaku łączącego Zatokę Perską przez Irak do Turcji i dalej do Europy. Komunikacja na tym szlaku miała być połączona z transportem energii, dającym rolę Turcji huba dostarczającego ją do Europy. Turcja najgłośniej krytykowała ogłoszenie nowego projektu transportowego i inwestycyjnego na szczycie G20, z udziału w którym została wyłączona. Jednak relacje izraelsko-tureckie przeżywały w ostatnich miesiącach odwilż i obydwa kraje rozmawiały na temat potencjalnego przesyłu izraelskiego gazu do Turcji i ewentualnie do Europy.
Turcja z jednej strony oferuje siebie jako regionalnego mediatora między stronami i wzywa do deeskalacji. Z drugiej strony odmawia potępienia Hamasu, który od lat swobodnie działa na jej terytorium, a którego działania poparła nie tylko ulica, ale także część polityków. W połowie września izraelskie służby celne odkryły w transporcie z Turcji do Strefy Gazy 16 ton materiałów służących do budowy rakiet.
Arabia Saudyjska
Arabia Saudyjska może uzyskać korzyści ze zbliżenia z Izraelem, czy to natury gospodarczej w ramach wspomnianego szlaku, czy uzyskując od Stanów Zjednoczonych wspomniane powyżej wsparcie. Trudno podejrzewać ją o torpedowanie tego porozumienia, zwłaszcza, że konflikt utrudni Izraelowi realizację wymogów stawianych przez stronę saudyjską, dotyczących stworzenia lepszych warunków do życia dla Palestyńczyków. Jak pisaliśmy w jednym z poprzednich komentarzy „Układu Sił”, Mohamed Bin Salman zrezygnował nawet z mówienia o rozwiązaniu w postaci dwóch państw. Istnieją jednak obawy, że Kongres może się nie zgodzić, żeby Arabia Saudyjska sama wzbogacała uran. W przypadku eskalacji konfliktu jednak KAS może żądać większej ceny za nawiązanie porozumienia z Izraelem, wbrew opinii społecznej i międzynarodowej w świecie arabskim.
Egipt
Egipt typowany jest zwykle jako mediator pomiędzy Palestyńczykam a Izraelem. To może dawać mu pozycję negocjacyjną wobec Stanów Zjednoczonych jeżeli chodzi o dostawy broni. W ostatnich dniach w USA wybuchł skandal związany z oskarżeniami wobec senatora Menendeza, która w zamian za korzyści majątkowe miał wspierać Egipt w uzyskiwaniu pozwoleń Kongresu na zakup broni.
Rosja
Wśród dalej położonych państw, które mają korzyści z obecnego konfliktu, jest Rosja. Zaangażowanie Stanów Zjednoczonych w problemy izraelsko-palestyńskie może ograniczyć ich działania we wspieraniu Ukrainy. Zwłaszcza, że pojawiają się informacje, że z amerykańskich magazynów w Izraelu przetransportowano broń przekazaną Ukrainie. Rosja zaraz po rozpoczęciu ataku Hamasu oskarżyła Zachód o zbytnie przekierowanie uwagi na Ukrainę i zaniedbanie bliskowschodniego konfliktu. Daje to rosyjskiej narracji argument na rzecz wielobiegunowego świata. Rosja będzie kontynuowała pokazywanie Zachodu jako niezainteresowanego problemami reszty świata, a nawet kierującego się czynnikami rasistowskimi. Ten element zresztą był obecny od początku wojny na Ukrainie, czyli wskazywanie, że. biała Ukraina jest dla Zachodu ważniejsza niż konflikty na Czarnym Lądzie.
Na razie walki w obecnej skali nie doprowadzą raczej do zawieszenia czy istotnego zmniejszenia wsparcia dla Ukrainy, odwrócą jednak zdecydowanie uwagę od Rosji.
Chiny
Dla Chin także wykolejenie porozumienia saudyjsko-izraelskiego jest korzystnym rozwojem wypadków. Poza wspomnianą alternatywą dla planów BRI, jaka dzięki temu porozumieniu mogłaby się pojawić, jest kwestia chińskiej obecności na Bliskim Wschodzie i osłabiania wpływów USA. Chiny podpięły się ostatnio pod odprężenie między Saudami a Iranem i chcą odgrywać w nim większą rolę. Aktywność USA w ramach Porozumień Abrahamowych to kolejny przejaw globalnej konkurencji między potęgami. Ewidentnie Chiny nie grają na Bliskim Wschodzie na rzecz Izraela, proponując rozwiązanie w postaci dwóch państw – izraelskiego i palestyńskiego – w sytuacji, gdy Izrael poniósł najdotkliwszą od dekad klęskę, o czym poinformowała rozczarowana chińskim oświadczeniem ambasada Izraela w Pekinie.
Kluczową sprawą z punktu widzenia stosunków międzynarodowych jest więc dla wielu państw porozumienie izraelsko-saudyjskie, którego realizacja została właśnie zagrożona. Czy jednak tym razem zbyt wiele jest dzięki niemu do zyskania, żeby Saudyjczycy mieli się wycofać pod wpływem konfliktu izraelsko-palestyńskiego? Jeżeli taki byłby wynik kalkulacji Rijadu, Palestyńczycy znajdą się w bardzo trudnym położeniu, ponieważ to oni będą postrzegani jako przeszkoda do realizowania interesów saudyjskich.
Jan Wójcik