Zielone Emiraty Arabskie?

Odbywający się w Dubaju szczyt klimatyczny COP28 wywołuje mieszane uczucia, zwłaszcza wobec jego organizatora, Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Prezydent ZEA Mohammed bin Zayed Al Nahyan ogłosił właśnie utworzenie funduszu o wartości 30 miliardów dolarów, przeznaczonego do rozwiązywania problemów związanych z klimatem. 

Określony mianem ALTÉRRA, fundusz ma docelowo przyciągnąć inwestycje w wysokości 250 miliardów dolarów amerykańskich. Celem finansowania ma być „kierowanie rynków prywatnych w stronę inwestycji związanych z ochroną klimatu i skupienie się na transformacji rynków i gospodarek rozwijających się”. 

Te informacje zostały przyjęte przez ekspertów ds. klimatu z zadowoleniem, ale też oczekiwaniem, że inne kraje dołączą do funduszu. Tymczasem na szczycie trwają negocjacje co do ostatecznych zapisów – czy uczestnicy zgodzą się na „wygaszenie paliw kopalnych” czy też na „zmniejszenie wydobycia” tychże. Ten dylemat chyba najlepiej reprezentuje osoba prezydenta szczytu, którym jest dr Sultan Al-Jaber, jednocześnie pełniący funkcję prezesa Abu Dhabi National Oil Company ADNOC, dwunastego pod względem wielkości koncernu naftowego na świecie. Stąd nominacja Al-Jabera na prowadzącego szczyt spotkała się z krytyką ekologicznych aktywistów, ale także polityków europejskich, którzy wskazywali na konflikt interesów. Z drugiej strony Stany Zjednoczone uznawały, że osoba Al-Jabera może wpłynąć na inne firmy z branży w kierunku uznania celów klimatycznych.

Jakby tego było mało, na kilka dni przed szczytem BBC opublikowało raport, w którym przekonywało, że ZEA planowały wykorzystać szczyt klimatyczny do przedstawiania zagranicznym rządom propozycji sprzedaży gazu i ropy naftowej. W poniedziałek na stronie BBC pojawiły się plany przeprowadzenia przez Al-Jabera rozmów z 15 krajami, włączając w to Chiny, Brazylię, Niemcy i Egipt. Ramowa Konwencja ONZ dotycząca zmiany klimatu zakazuje mianowanym i wybranym przedstawicielom podejmowania działań, w których reprezentowaliby oni interesy poszczególnych stron.

Prezydent COP28 zaprzeczył doniesieniom BBC i nazwał to „fake newsem” i próbą podważenia prac prezydencji. Twierdził, że przedstawione przez BBC dokumenty nie były używane na spotkaniach COP28. Z kolei brytyjska stacja twierdzi, że przeprowadziła śledztwo z najwyższą starannością i potwierdziła je z zachowującym anonimowość sygnalistą. 

Fundusz ogłoszony przez kraj, którego podstawą bogactwa są paliwa kopalne, to nie jedyna aktywność Emiratów na rzecz klimatu. „The Guardian” dzień przed szczytem przedstawił sylwetkę szejka Ahmeda Dalmooka al-Maktouma, młodego członka rodziny królewskiej, który przez firmę Blue Carbon prowadzi działania w Afryce zmierzające do kompensacji emisji dwutlenku węgla. Poprzez zachowanie i odbudowę lasów na terenach, w skład których wchodzi 20% Zimbabwe, 10% Liberii i Zambii oraz 8% Tanzanii, gromadzi kredyty węglowe, instrumenty finansowe dające prawo do emisji dwutlenku węgla, którymi można obracać na rynkach. W przyszłości wartość tych instrumentów będzie rosła, ale potrzebne będą też Emiratom, żeby zoffsetować emisję dwutlenku węgla związaną z wydobyciem paliw kopalnych. 

Jednak brytyjskie media podejrzliwie patrzą na ekologiczną działalność młodego szejka, przypominając sprawę z okresu pandemii, gdy sprzedawał afrykańskim krajom rosyjskie szczepionki Sputnik V z ogromnym narzutem, czasami powyżej dwukrotności ceny fabrycznej.

Łatwo oskarżyć ZEA o greenwashing, gdy odchodzenia świata od paliw kopalnych stawia trudne wyzwanie gospodarkom, które do tej pory były na tych paliwach oparte. Z jednej strony ZEA starają się kupić czas, żeby dokonać koniecznej transformacji i tuż przed szczytem w Abu Zabi oddano największą na świecie elektrownię fotowoltaiczną skonstruowaną przez Chiny, która składa się z 4 milionów paneli i zredukuje emisję o 2,4 miliony ton dwutlenku węgla rocznie. Z drugiej strony działania proekologiczne, nawet osób związanych z koncernami naftowymi, zasługują na pewien kredyt zaufania. W końcu, jak to mówi porzekadło, nie święci garnki lepią.

Jan Wójcik