Blinken: Izrael powinien otworzyć się na rozmowy o państwie Palestyńskim
Sekretarz Stanu USA Anthony Blinken zakończył czwartą od czasu rozpoczęcia konfliktu w Strefie Gazy podróż po Bliskim Wschodzie. Od 4 do 11 stycznia odwiedził Turcję, Grecję, Jordanię, Katar, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Arabię Saudyjską, Izrael i Zachodni Brzeg, Bahrain, a zakończył wizytę w Egipcie.
Ta wizyta szefa amerykańskiej dyplomacji oceniana była różnie. Dla jednych komentatorów były to wysiłki dyplomatyczne na rzecz powstrzymania konfliktu przed eskalacją i rozlaniem się na Liban i Morze Czerwone, a dla bardziej krytycznych to próba ratowania twarzy USA, jako sojusznika Izraela, wśród państw muzułmańskich. Należy zauważyć, że opinie te nie muszą się wykluczać.
Podsumowując wizytę w Kairze, w czwartek. Blinken podkreślił, że otworzenie drogi do państwa palestyńskiego byłoby najlepszym krokiem do stabilizacji sytuacji, jednocześnie podkreślając konieczność gwarancji bezpieczeństwa dla Izraela ze strony krajów w regionie i oczywiście USA. Zdaniem sekretarza stanu to także „najlepszy sposób, by zmarginalizować Iran i jego proxy, które przysparzają tyle kłopotów”.
Podróżując pomiędzy krajami arabskimi a Izraelem przekazał premierowi Benjaminowi Netanjahu stanowisko państw regionu, które podejmą się odbudowywania Gazy bez Hamasu, zagwarantują bezpieczeństwo i pogłębią integrację gospodarczą z Izraelem, pod warunkiem otworzenia drogi do rozmów o niepodległości Palestyny. Państwo to miałoby składać się ze Strefy Gazy oraz Zachodniego Brzegu.
Zdaniem Blinkena „nic nie zastąpi obecności w regionie i podróżowania z kraju do kraju, zbierając kawałki informacji od jednego przywódcy i przekazując je drugiemu”. Rozpoczęcie dalszych negocjacji o przyszłości Palestyny i Izraela wymaga, żeby konflikt w Gazie się zakończył, a po wizycie amerykańskiego dyplomaty nie pojawił się żaden plan zmierzający do jego wygaszenia. Poza tym, jak wynikało z przemówień po spotkaniu z premierem Izraela, Netanjahu ciągle wyklucza dwupaństwowe rozwiązanie.
Niektórzy komentatorzy spraw międzynarodowych uważają, że Netanjahu ogrywa USA, nie akceptuje żadnych z propozycji deeskalacji, czy rozwiązań po konflikcie a jednocześnie otrzymuje od Amerykanów wsparcie w formie uzbrojenia. Jedynym ustępstwem, jakie ogłosił Blinken po spotkaniu z izraelskim przywódcą jest zgoda na wpuszczenie ONZ do północnej Gazy w celu oceny sytuacji humanitarnej.
Inni eksperci z kolei za mrzonkę uważają propozycję, żeby to Autonomia Palestyńska przejęła kontrolę nad zrujnowaną Strefą Gazy. Zdaniem Khaleda Elgindy z Middle East Institute, władze Autonomii „mają zbyt duże problemy, by utrzymać kontrolę nawet nad Zachodnim Brzegiem”.
Większość odwiedzonych przez Blinkena liderów bliskowschodnich państw domaga się natychmiastowego zawieszenia broni w Gazie. Nie zmieniło się to od listopada, gdy sekretarz stanu rozpoczął swoją aktywność mediacyjną między państwami regionu a Izraelem. Można jednak zauważyć stonowanie antyizraelskiej i antyamerykańskiej retoryki wśród przedstawicieli rządu tureckiego. Po tych rozmowach Blinken wyraził przekonanie, że Turcja jest gotowa odegrać pozytywną rolę w procesie normalizacji sytuacji w Gazie po zakończeniu konfliktu.
Jan Wójcik