Komisja Wolności Obywatelskich, Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych Parlamentu Europejskiego przyjęła tzw. pakt migracyjny. 

Nowe przepisy mają pomóc Unii Europejskiej uporać się z kryzysem migracyjnym. Kluczowy zapis dotyczy tzw. obowiązkowej solidarności – unia ma rocznie relokować około 30 tys. osób w państwach członkowskich, a te, które się na to nie zgodzą, będą musiały zapłacić 20 tys. euro za każdego nieprzyjętego migranta. 

Pakt zakłada także zaostrzenie procedur azylowych, ułatwienie państwom granicznym odsyłanie nielegalnych migrantów oraz wzmocnienie granic, również z pieniędzy unijnych. 

Państwa członkowskie w ostatnich miesiącach starały się zaostrzyć ten pakt, ale w dalszym ciągu jest on złym rozwiązaniem. W polskiej debacie zwraca się uwagę na to, że nie do przyjęcia jest mechanizm przymusowej solidarności, czyli relokacji migrantów, którzy napierają na kraje frontowe, takie jak Włochy czy Grecja. To rozwiązanie forsowały przede wszystkim Niemcy i Francja, ponieważ to najczęściej do nich ostatecznie trafiają migranci 

– komentuje prof. Tomasz Grosse, europeista z Uniwersytetu Warszawskiego. 

Polska sprzeciwiła się paktowi na spotkaniu Komitetu Stałych Przedstawicieli rządów Państw Członkowskich przy Unii Europejskiej. Polski rząd informował, że nowe przepisy nie uwzględniają w wystarczającym stopniu sytuacji krajów graniczących z Rosją i Białorusią. Sprzeciw nie miał jednak wpływu na dalsze losy paktu, ponieważ jest on przyjmowany tzw. większością kwalifikowaną, a nie poprzez jednomyślność. 

Tutaj ważniejszy jest artykuł 79 Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskim, już w piątym ustępie jest wyraźnie mowa o tym, że unia w ogóle nie ingeruje, nie zajmuje się nielegalnymi imigrantami, którzy przybywają w celu znalezienia przede wszystkim pracy. A sama Komisja Europejska mówi, że przynajmniej 80% spośród tych nielegalnych imigrantów, z którymi mamy do czynienia, to są właśnie imigranci ekonomiczni. Podlegają zatem pod tę kategorię artykułu 79. To jest argument za tym, że Unia Europejska nie powinna się tym kryzysem w ogóle zajmować

– tłumaczy prof. Grosse. 

Teraz pakt musi przyjąć cały Parlament Europejski – głosowanie ma się odbyć najpóźniej w kwietniu, czyli jeszcze przed europejskimi wyborami, które zaplanowano na początek czerwca. Jeżeli przepisy zostaną przyjęte, wejdą w życie w 2026 roku. 

Unia Europejska rozważa także wprowadzenie sankcji na 20 firm, w tym trzy chińskie, które mają pomagać Rosji w omijaniu sankcji. To jednak działanie o marginalnym znaczeniu – nie wpłynie ani na Rosję, ani na relacje unii z Chinami – twierdzi prof. Grosse. 

To jest kropla w morzu problemów, które mamy w relacjach Unii Europejskiej z Chinami. Mamy o wiele większe problemy – około 400 miliardów euro deficytu w obrocie handlowym

W Unii Europejskiej toczą się też dyskusje nad 13 pakietem sankcji na Rosję. 

Cała rozmowa z prof. Tomaszem Grosse jest dostępna na kanale w YouTube Układu Sił.

Eugeniusz Romer