Rosyjska rakieta spadła na Odessę, gdy przebywali w niej prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski i premier Grecji Kyriakos Mitsotakis.
Zełenski i Mitsotakis dokonywali inspekcji portu w Odessie, przez który Ukraina eksportuje zboże. Rakieta miała spaść w odległości około 150 metrów od greckiej delegacji.
Grecja jest członkiem NATO i ewentualna śmierć czy zranienie premiera byłoby jednak pewnym atakiem, pośrednio, na kraj NATO. Wywołałoby to rezonans międzynarodowy. Nie sądzę, żeby to byli Rosjanie. Oni lubią grozić, lubią dużo mówić, straszyć, wywoływać strach, natomiast do tej pory byli dalecy od przekroczenia progu fizycznego ataku
– mówi Jakub Ber z Ośrodka Studiów Wschodnich.
Nikt z gości nie ucierpiał. Według ukraińskich mediów zginęło 5 osób. Rzeczniczka sił zbrojnych Ukrainy oświadczyła, że atak nie miał związku z wizytą. Podobnie twierdzą sami Rosjanie. Według nich celem był hangar z podwodnymi dronami.
To jest moim zdaniem dzwonek alarmowy dla prezydenta Zełenskiego, bo on robił często ryzykowne wycieczki na front. W grudniu fotografował się w Adwijiwce, gdzie praktycznie przebiegała linia frontu. To powinno być ostrzeżenie, żeby uważał i więcej tego typu wycieczek nie urządzał. Te wyjazdy mają głównie cel promocyjny, jemu zależy na tym, żeby pokazać się narodowi jako polityk, który nie boi się ryzyka, który jest blisko żołnierzy
– tłumaczy Jakub Ber.
Wiceszef kancelarii prezydenta Zełenkiego Igor Żowkwa, stwierdził, że nie można wykluczyć ataku na prezydenta Ukrainy i premiera Grecji.
Na początku wojny mówiono o tym, że specjalne oddziały wywiadu rosyjskiego, Wagnerowcy, Kadyrowcy chcieli dostać się do Kijowa, czy nawet przedostali się w celu zamordowania Zełenskiego. Nie ma żadnych dowodów potwierdzających takie fakty. Moim zdaniem jest problem z wiarygodnością prezydenta. On ma też problemy wewnętrzne, na Ukrainie jego popularność spada, więc być może będzie chciał jeszcze grać tą kartą zagrożenia własnego życia
– konkluduje Jakub Ber.
Zdaniem Żowkwy, rakiety zostały wystrzelone z Krymu.
Eugeniusz Romer