Rosyjska rakieta manewrująca wleciała w przestrzeń powietrzną Polski i przebywała w niej przez 39 sekund – informuje Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych RP.
Jestem przekonany, że mieliśmy do czynienia z celowym działaniem. Tak zaprojektowano tor przelotu tej rakiety, żeby właśnie na krótki czas znalazła się nad naszym terytorium. Rosjanie, jak to zwykle mają w zwyczaju, osiągają w ten sposób kilka celów. Po pierwsze, sprawdzają nasz sposób reagowania, system podejmowania decyzji, ale też determinację naszej strony, by nie dopuścić do wtargnięcia w naszą przestrzeń wrogich środków napadu powietrznego
– mówi Marek Budzisz, ekspert ds. Rosji i postsowieckiego wschodu.
O zestrzeleniu obiektu na polskim niebie decyduje dowódca operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych, którym jest generał Maciej Klisz. Jak poinformował w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”, w czasie pokoju nie ma w tym zakresie pełnej swobody działania, ponieważ musi ocenić skutki takiej decyzji. Na przykład ryzyko, że szczątki rakiety spadną na obiekty cywilne.
Ja uważam, że powinniśmy ją zastrzelić. Ona nie znalazła się przypadkowo nad terytorium RP. To był sygnał intencji ze strony Federacji Rosyjskiej. Skuteczność polityki odstraszania jest zbudowana na trzech warunkach, które muszą być spełnione jednocześnie. Po pierwsze, trzeba mieć realne zdolności wojskowe; po drugie, trzeba mieć wolę i umiejętność użycia tych zdolności i podjęcia decyzji. Po trzecie, nasz przeciwnik musi być przekonany, że my użyjemy siły, kiedy on przekroczy pewne linie, które potocznie określane są jako czerwone
– dodaje Marek Budzisz.
Minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz poinformował, że trajektoria lotu rakiety była śledzona i gdyby pocisk zagrażał celom w Polsce, zostałby zestrzelony.
Rosjanie przez ten atak chcieli wywołać kolejne kontrowersje polsko-ukraińskie. Na Polskę mogły spaść szczątki rakiety, ale ona przecież miała jakiś konkretny cel na Ukrainie, w który miała uderzyć. Nie ma większego znaczenia, czy się to udało. Straty tam mogły być większe. Taka postawa wpływa na naszą wiarygodność sojuszniczą i musimy sobie zdawać sprawę, że to jest dostrzegane na Ukrainie
– dodaje Marek Budzisz.
Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski zapowiedział naradę z udziałem sekretarza generalnego NATO. Do MSZ został także wezwany ambasador Federacji Rosyjskiej.
Cała rozmowa z Markiem Budziszem już dziś na kanale Układu Sił w YouTube.
Eugeniusz Romer