Co najmniej 9 osób nie żyje, a ponad 800 zostało poszkodowanych w wyniku trzęsienia ziemi na Tajwanie. Było to największe tego typu wydarzenie na wyspie od 25 lat, o magnitudzie ponad 7 stopni Richtera. Trwa akcja ratowania osób, które znajdują się pod gruzami.
Tajwan jest globalnym potentatem w przemyśle półprzewodnikowym. Znaczące przerwy w produkcji mogą odbić się na światowej gospodarce.
TSMC, największy tajwański producent półprzewodników, który dostarcza procesory takim gigantom jak Apple czy NVIDIA poinformował, że zgodnie z procedurami ewakuował część pracowników. Nie doszło jednak do większych zniszczeń i załogi wracają powoli do pracy.
W 2016 roku, czyli kiedy TSMC był już naprawdę potężnym graczem, także miało miejsce trzęsienie ziemi o magnitudzie 6,4 stopni w skali Richtera. Jego epicentrum było na południu, gdzie znajduje się park przemysłowy. Miało ono wpływ na produkcję TSMC rzędu 1 proc w skali kwartału. Dzisiejsze epicentrum było na wschodzie Tajwanu, dlatego może mieć jeszcze bardziej ograniczony wpływ
– tłumaczy Tomasz Smolarek, ekspert branży półprzewodnikowej.
Maszyny do litografii ultrafioletowej, wykorzystywane w produkcji półprzewodników, operują na wielkościach sięgających kilku nanometrów, są więc niezwykle wrażliwe na wstrząsy.
Tajwan jest mocno narażony na trzęsienia ziemi. Na tej wyspie zbiegają się dwie płyty tektoniczne. Firmy są przygotowane na takie wydarzenia. TSMC mocno pracował nad poprawą bezpieczeństwa. Są sygnały wczesnego ostrzegania, które z automatu unieruchamiają różne maszyny. Na pewno część wafli, które były aktualnie w produkcji, ulegnie uszkodzeniu. Trudno powiedzieć, czy to będzie 1 proc. czy mniej w w skali kwartału
– dodaje Tomasz Smolarek.
Do potężnego trzęsienia ziemi ostatni raz doszło w 1999 roku. Zginęło wówczas 2400 osób, a około 50 tys. budynków uległo zniszczeniu.
Eugeniusz Romer