Masowe protesty w Tbilisi są związane z procedowaniem w gruzińskim parlamencie ustawy o tzw. agentach zagranicznych („O transparentności wpływu zagranicznego”). Chodzi o przyjęcie aktu prawnego, na mocy którego NGO oraz media będą podlegały specjalnym obowiązkom rejestracyjno-informacyjnym, jeśli przekroczą określony poziom zagranicznego finansowania.
W istocie projekt tych regulacji jest bardzo podobny do rozwiązań, które obowiązują w Federacji Rosyjskiej. W praktyce oznacza to wzmocnienie mechanizmów kontroli nad podmiotami zachodnimi, które działają w Gruzji (chociaż często w skali całego Kaukazu Południowego lub nawet regionu). Natomiast w sensie politycznym oraz geopolitycznym przyjęcie tej regulacji oznaczać będzie wzmocnienie kursu polityki bezpieczeństwa i polityki zagranicznej obecnych władz Gruzji (kontrolowanych przez oligarchę Bidzinę Iwaniszwilego oraz partię Gruzińskie Marzenie), które z jednej strony dystansują się od głównych nurtów polityki UE i NATO (np. w sprawach wojny ukraińsko-rosyjskiej i sankcji Zachodu, a także wybranych wartości czy ideologii związanych z funkcjonowaniem starego Zachodu oraz UE), a z drugiej strony rozwijają wiele formatów współpracy z Federacją Rosyjską.
Skuteczne przyjęcie ustawy miało w założeniu jej inicjatorów wzmocnić obecne władze przez jesiennymi wyborami parlamentarnymi. Jednak wielu opozycyjnych wobec rządu Gruzji analityków, komentatorów oraz ekspertów w ostatnich dniach wskazuje, że przyjęcie ustawy to wielki krok ku odejściu od prozachodniej orientacji geopolitycznej, politycznej i kulturowej Gruzji.
18 kwietnia projekt ustawy został przyjęty w pierwszym czytaniu, a 1 maja w drugim czytaniu. Głosowało za nim, tak jak za pierwszym razem, 83 deputowanych z Gruzińskiego Marzenia oraz kilku z Władzy Ludu (parlament składa się ze 150 posłów). Przeciw było 23 deputowanych, a część opozycji nie była obecna na głosowaniu. Natomiast ostatnie, czyli trzecie czytanie, ma się odbyć 17 maja.
Prezydent Gruzji Salome Zurabiszwili, znajdująca się w kontrze do obecnych władz, zapowiedziała zawetowanie ustawy, ale w odpowiedzi na te działania premier Irakli Kobachidze wskazał, że wówczas ustawa wróci do parlamentu, gdzie będzie znów przegłosowana i wejdzie w życie. Iwanszwili oraz kontrolowane przez niego Gruzińskie Marzenie manifestują więc swoją silną pozycję oraz gotowość do użycia siły. W efekcie mamy do czynienia z dość napiętą sytuacją społeczną i polityczną, która może prowadzić do starć ulicznych.
Rosja a Gruzja
Efektywny wpływ na władze Gruzji to dla Rosji jedno z głównych narzędzi do utrzymania swoich interesów oraz strefy wpływów na Kaukazie Południowym. Zwłaszcza w kontekście pogarszających się relacji Moskwa – Erywań oraz wzmacniającego swoją pozycję Azerbejdżanu (objął kontrolę nad regionem Górskiego Karabachu, a wojska Rosji wycofały się z niego) oraz Turcji. Moskwie zależy również na bliskich stosunkach z Iranem. Rosja traktuje więc region Kaukazu Południowego jako granicę swojego historycznego oraz współczesnego projektu imperialnego. Zwłaszcza po zamachu na centrum handlowe Crocus City Hall, co związane jest z koncepcją utrzymania jak najściślejszej kontroli nad Kaukazem Północnym. Po 24 lutego 2022 roku Gruzja stała się również bardzo istotnym kanałem gospodarczym do neutralizacji i przystosowania się przez Rosję do sankcji.
W stosunku do innych państw na obszarze poradzieckim Rosja głosiła, że optymalnym modelem, przynajmniej na tym etapie, są „pragmatyczne” relacje, czyli mniej więcej takie, jakie występują między Moskwą a Tbilisi po 2012 r. Kreml manifestował więc, że porzucenie prozachodniego, „agresywnego kursu” polityki wobec Rosji przełoży się na rozwój relacji handlowych oraz inwestycyjnych, na czym skorzystają partnerzy. Nieprzypadkowo więc propaganda kremlowska wskazywała po lutym 2022 r., że władze Ukrainy popełniły błąd, nie decydując się na przyjęcie „modelu gruzińskiego” w relacjach z Rosją.
Utrzymanie się u steru obecnych władz Gruzji jest więc dla Rosji bardzo ważne z punktu widzenia praktyki i ideologii polityki zagranicznej. Sama ustawa o agentach zagranicznych mogłaby być korzystna dla Rosji również z tego powodu, że przyjazne dla niej władze gruzińskie pozyskałyby nowe narzędzie nacisku na zagraniczne NGO i media, które wspierają Ukrainę oraz rosyjską emigrację i opozycję.
Michał Patryk Sadłowski