58 proc. respondentów w Stanach Zjednoczonych uważa, że aplikacja TikTok to narzędzie wykorzystywane przez Chiny do wpływania na amerykańską opinię publiczną. 50 proc. chciałoby zakazania jej działalności w Ameryce, choć za takim rozwiązaniem opowiadali się przeważnie ludzie powyżej 40 roku życia. Tak wynika z sondażu przeprowadzonego przez Agencję Reutera i Ipsos.
Obawy amerykańskich decydentów budzi podejrzenie, że aplikacja zbiera dane użytkowników i przekazuje je chińskiemu rządowi. W Stanach Zjednoczonych z TikToka korzysta 170 milionów ludzi.
Mówi się także o tym, że algorytmy TikToka w sposób celowy formatują treści w taki sposób, żeby ogłupiać Amerykanów, w przeciwieństwie do tej aplikacji w Chinach. Tam promują one chociażby naukę różnego rodzaju przedmiotów ścisłych czy też technicznych. Mówi się więc o tym, że TikTok w Chinach ma wychować pokolenie inżynierów, a w Stanach Zjednoczonych miałby wychować pokolenie idiotów. Nic dziwnego, że rząd amerykański nie jest taką wizją zachwycony
– komentuje Tomasz Grzywaczewski, dziennikarz specjalizujący się w polityce amerykańskiej.
Kongres Stanów Zjednoczonych przyjął ustawę, która nakazuje właścicielowi TikToka – firmie ByteDane – sprzedać aplikację innemu inwestorowi. Jeżeli nie stanie się to w ciągu maksymalnie dwunastu miesięcy, TikTok ma zostać zablokowany w Stanach Zjednoczonych.
Droga do tego, żeby to prawo weszło w życie jest bardzo długa. Już możemy spodziewać się, że ByteDance spróbuje kwestionować legalność tej ustawy w amerykańskich sądach, powołując się prawdopodobnie na pierwszą poprawkę do konstytucji, czyli poprawkę gwarantującą wolność słowa. Batalie sądowe mogą trwać bardzo długo. Więc to nie jest tak, że w ciągu 12 miesięcy TikTok zniknie
– dodaje Tomasz Grzywaczewski.
TikTok przekonuje, że wydał już 1,5 mld dolarów na ochronę danych swoich użytkowników i nie przekazuje ich Pekinowi.
Eugeniusz Romer