NATO prowadzi rozmowy o postawieniu w stan gotowości większej liczby głowic nuklearnych – poinformował w wywiadzie dla brytyjskiego The Telegraph sekretarz generalny sojuszu Jens Stoltenberg. Jak powiedział, przejrzystość w tych sprawach pomaga zakomunikować, że NATO jest także sojuszem nuklearnym. 

W praktyce oznaczałoby wyjęcie części głowic z magazynów i postawienie ich w stan gotowości. Nie należy rozpatrywać tego jaki wielki przełom. Postrzegałbym to w kontekście piątkowego spotkania Grupy Planowania Nuklearnego NATO, która omawiała te kwestie przed szczytem w Waszyngtonie

– komentuje Piotr Szymański z Ośrodka Studiów Wschodnich. 

Stoltenberg podkreślił, że celem NATO jest wyeliminowanie broni jądrowej z użycia, natomiast dopóki mają ją Rosja, Chiny i Korea Północna, musi mieć ją także sojusz. W Europie taką broń posiadają Wielka Brytania i Francja, w kilku krajach rozlokowane są także głowice amerykańskie.

Najpotężniejszy arsenał mają oczywiście Stany Zjednoczone, które dysponują pełną triadą nuklearną, czyli środkami przenoszenia głowic z lądu, powietrza i morza. W Europie mają około stu bomb w sześciu lokalizacjach 

– dodaje Piotr Szymański.

Już w zeszłym tygodniu Stoltenberg nazwał broń jądrową „ostateczną gwarancją bezpieczeństwa” dla NATO. Słowa sekretarza spotkały się z odpowiedzią rzecznika Kremla Dmitrija Pieskowa, który stwierdził, że jest to „eskalacja napięcia”. 

Rosja niedawno przeprowadziła serię ćwiczeń użycia taktycznej broni atomowej w bezpośrednim sąsiedztwie Ukrainy i NATO. Rozmieszcza swój potencjał w Obwodzie Kaliningradzkim i na Białorusi. To jest podstawowe wyzwanie dla NATO, ale trzeba też pamiętać o rosnącym potencjale chińskim

– zauważa Szymański.

Eugeniusz Romer