NATO potrzebuje od 35 do 50 dodatkowych brygad, by zrealizować plany obronne przyjęte na szczycie w Wilnie, a mające być zaktualizowane niebawem w Waszyngtonie – twierdzi anonimowe źródło Agencji Reutera. Jedna brygada liczy od trzech do siedmiu tysięcy żołnierzy. 

Wydaje się to niemożliwe w najbliższych latach. Wszystkie państwa sojuszu, w tym Stany Zjednoczone zmagają się z kryzysem rekrutacyjnym w wojsku. Ponadto społeczeństwa nie chcą ponosić kosztów wydatków obronnych. NATO odrobiło zadanie domowe w zakresie planowania, ale z realizacją jest gorzej

– komentuje dr Marek Stefan, zastępca redaktora naczelnego Układu Sił. 

Podczas zeszłorocznego szczytu przyjęto pierwsze od 30 lat plany obronne na szeroką skalę. Od tego czasu trwały prace nad przekuciem ich na praktyczne zdolności obronne. 

Według informacji agencji, priorytetem są systemy obrony powietrznej, broń dalekiego zasięgu i siły zdolne prowadzić duże manewry. Będzie to wymagało od państw członkowskich znacznego zwiększenia zdolności wojskowych. 

Dużym wyzwaniem będzie odbudowa obrony powietrznej. Od czasu zakończenia zimnej wojny państwa europejskie zmniejszały swoje zdolności w tym zakresie. Panowało przekonanie, że zagrożenia masowe zniknęły, a obawiać się należy jedynie mniejszych ataków, np. z Iranu. 

Na przełomie lat 80. i 90. Republika Federalna Niemiec posiadała 36 baterii Patriot, dziś ma ich 9, po oddaniu trzech Ukrainie. Rząd federalny dopiero niedawno zaczął działać w kierunku zwiększenia zdolności obrony w powietrzu. 

Atak na szpital dziecięcy

Co najmniej 31 osób nie żyje a dziesiątki zostało rannych po rosyjskim ataku rakietowym na Ukrainę. Jak informują jej władze, to najbardziej krwawy nalot od miesięcy. Trafiony został m.in. szpital dziecięcy w Kijowie. 

Zgodnie z informacjami przekazanymi przez prezydenta Wołodymyra Zełeńskiego, Rosja wystrzeliła nad ranem około 40 rakiet, atakując obiekty cywilne w Kijowie, Krzywym Rogu i Dnieprze. 

Kreml poinformował, że celem były obiekty przemysłu zbrojeniowego i bazy lotnicze.

Przebywający z wizytą w Polsce Zełeński zapowiedział, że chce zwołać w tej sprawie kryzysowe posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ.

Prezydent Ukrainy i premier Polski Donald Tusk podpisali porozumienie o współpracy na rzecz bezpieczeństwa. Polska, która od czasu wybuchu wojny przekazała Ukrainie pomoc o wartości 4 miliardów euro, zapowiedziała dalsze materialne wspieranie wysiłku wojennego. Ma też rozważać przekazanie jednej eskadry myśliwców MiG-29, czyli co najmniej 14 samolotów. 

Porozumienie zezwala polskim siłom zbrojnym na zestrzeliwanie na terenie Ukrainy rosyjskich pocisków i dronów lecących w kierunku Polski. Zakłada także współpracę szkoleniową, wywiadowczą oraz w dziedzinie przemysłu obronnego i cyberbezpieczeństwa. Będzie obowiązywało przez 10 lat. 

Francja w powyborczym chaosie

Z pierwszego miejsca na trzecie spadło Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen po drugiej turze wyborów parlamentarnych we Francji. Najwięcej mandatów, 182, zdobył Narodowy Front Ludowy, czyli koalicja partii lewicowych. Sojusz prezydenta Emmanuela Macrona otrzymał ich 159, a prawicowa partia Le Pen 143. 

Większość umożlwiająca rządzenie w Zgromadzeniu Narodowym to 289 posłów. Zwycięski Narodowy Front Ludowy składa się ze skrajnej partii Francja Niepokorna, której przewodzi Jean-Luc Mélenchon, oraz Socjalistów, Zielonych i Komunistów. Najwięcej mandatów zdobyło ugrupowanie Mélenchona i on sam chciałby zostać premierem. 

Partia Macrona chciałaby jednak koalicji z pozostałymi ugrupowaniami lewicowymi, które razem mają więcej posłów niż Francja Niepokorna. Ceną mogą być jednak trudne do spełnienia oczekiwania wycofania reformy emerytalnej, nowego prawa migracyjnego czy podniesienia podatków. 

Rozwiązaniem mogłoby być też powołanie rządu technokratycznego, który funkcjonowałby co najmniej przez rok, czyli do czasu, kiedy prezydent mógłby znów rozpisać wybory. Dotychczasowy premier Gabriel Attal złożył dymisję, której jednak Macron nie przyjął, prosząc go, by pozostał na stanowisku do czasu osiągnięcia stabilności. 

Orbán w Pekinie

Premier Węgier Viktor Orban udał się do Chin by rozmawiać o pokoju na Ukrainie. W Pekinie spotkał się z chińskim przywódcą Xi Jinpingiem. Jak stwierdził, Chiny są „trzecią nogą” podjętej przez niego „misji pokojowej”. 

Wcześniej spotkał się z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełeńskim, a następnie udał się na Kreml na spotkanie z Władimirem Putinem. Ta wizyta została potępiona przez europejskich przywódców, którzy twierdzili, że Orbanowi chodzi jedynie o promowanie węgierskiego interesu.

Szef unijnej dyplomacji Josep Borell wydał oświadczenie, w którym podkreślił, że podróż Orbana miała charakter spotkania dwustronnego i nie może być interpretowana jako element węgierskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej. Z kolei przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen stwierdziła, że Putina nie można powstrzymać polityką appeasementu.  

Według chińskiej agencji Xinhua Xi Jingping stwierdził, że zawieszenie broni jest w interesie wszystkich i wezwał wspólnotę międzynarodową do stworzenia warunków do dialogu. Obaj przywódcy mówili też o pogłębieniu współpracy węgiersko-chińskiej. Viktor Orban zadeklarował, że podczas węgierskiej prezydencji będzie działał na rzecz rozwoju dobrych relacji pomiędzy Pekinem a Brukselą. 

Wizyta Orbana odbyła się niedługo po wprowadzeniu przez Unię Europejską ponad 37-procentowego cła na chińskie samochody elektryczne. Chiny inwestują w Węgierski przemysł motoryzacyjny, co ma przynieść 25 tys. nowych miejsc pracy. 

Eugeniusz Romer