Maroko, korzystając z dogodnego położenia geograficznego, staje się hubem dla przemysłu związanego z energią odnawialną. Ale nie tylko położenie stanowi atut Rabatu. Brak ceł, jakie narzuciła ostatnio Unia Europejska na chińskie samochody oraz możliwość uzyskania dofinansowania do samochodów elektrycznych produkowanych w Maroku w ramach amerykańskiej ustawy Inflation Reduction Act powodują, że kraj ten staje się atrakcyjnym miejscem do przenoszenia produkcji z Chin na wybrzeże Atlantyku i Morza Śródziemnego.
Chińskie firmy stawiają fabryki w miejscu zwanym „marokańskim Szanghajem”, w okolicy Tangeru, nad Atlantykiem, żeby zwiększyć konkurencyjność swojego przemysłu energii odnawialnej i móc skorzystać z przewidzianego przez IRA wsparcia do samochodów elektrycznych w wysokości 7 500 dolarów. Przynajmniej ośmiu producentów baterii samochodowych utworzyło już centra w Maroku.
Obecność w samym Maroku nie wystarczy. Amerykański ustawodawca wymaga, żeby części do samochodów, które mają być objęte subsydiami, pochodziły od firm posiadających mniej niż 25% udziałowców z Chin. Tworzone są więc joint-venture z lokalnymi przedsiębiorstwami, modyfikowane są składy rad nadzorczych.
Sukcesowi Maroka pomaga też stworzona wcześniej infrastruktura i środowisko dla producentów samochodów i części samochodowych, których w tym państwie jest już 250, włączając w to tak dużych graczy, takich jak Renault czy Stellantis.
Zdolności produkcyjne zakładów w Maroku to 700 tysięcy aut rocznie, a eksport przemysłu automotive w 2023 roku wyniósł 13,9 miliarda dolarów i Maroko wyprzedziło Chiny, Japonię i Indie jako wiodący eksporter samochodów do UE. Do zalet kraju należy doliczyć także obecność dużych złóż fosforytów dających możliwość budowy akumulatorów litowo-żeliwno-fosforanowych.
Po pandemii i coraz agresywniejszych działaniach Chin mieliśmy skracać łańcuch dostaw dla naszej produkcji. Okazuje się, że skracanie polega na tym, że chińskie firmy przenoszą produkcję bliżej Europy i USA. Czynniki sukcesu Maroka mogą paradoksalnie stać się jednak dla niego problemem, jeżeli USA i UE wezmą pod uwagę chińską strategię omijania ceł i korzystania z subsydiów. Geopolityczna rywalizacja może doprowadzić do wywierania nacisków na Maroko, co nie byłoby zaskoczeniem, jeżeli spojrzy się na opisywaną w “Układzie Sił” sprawę eksportu amerykańskich układów scalonych do ZEA. Dużo zależy od tego, jak rząd Królestwa Maroka będzie w stanie nawigować w coraz bardziej skomplikowanej siatce relacji między globalnymi siłami.
Maroko ma jednak atuty, żeby rozmawiać z partnerami. Jako główna brama do Afryki zaangażowane jest w łańcuchy dostaw związanych z wydobyciem minerałów ziem rzadkich w Kongo czy Zambii, gdzie inwestuje wspólnie z Chińczykami. Do tego okazuje się niezbędne do realizacji unijnych celów neutralności klimatycznej. Niemcy podpisały z Marokiem sojusz energetyczno-klimatyczny, który ma zmierzać do produkcji zielonego wodoru przy pomocy energii wiatrowej i słonecznej oraz eksportowania go do Niemiec.
Jan Wójcik