W obliczu rosnącej presji migracyjnej, a także wzrostu popularności partii antyimigracyjnych, państwa europejskie rozważają dalsze zaostrzanie polityki imigracyjnej.

Według przecieków Rada Unii Europejskiej dyskutowała dzisiaj nad kwestią pomagania i umożliwiania nielegalnej imigracji. W omawianym projekcie mają znaleźć się zapisy, które uznają za przęstepstwo pomaganie w nielegalnej migracji nawet wtedy, gdy osoba pomagająca nie odnosi korzyści finansowej. Przestępstwem ma się też ponownie stać nielegalne wejście lub przebywanie na terytorium 27 państw członkowskich UE. Nie jest to bynajmniej inicjatywa antyimigracyjna Budapesztu, przewodniczącego teraz Radzie UE, projekt bowiem został „odziedziczony” po belgijskiej prezydencji i powstał 31 maja.

Prezydencja belgijska zawarła jednak wyłączenie dla pomocy humanitarnej obywatelom trzecich państw świadczonej przez aktywistów, by zaspokoić podstawowe potrzeby. Organizacje humanitarne obawiają się jednak, że przyjęta przez państwa członkowskie definicja „podstawowych potrzeb humanitarnych” może być zawężana i przez to prowadzić do kryminalizacji pomagania imigrantom przekraczającym nielegalnie granice. Finlandia zalegalizowała praktykę pushbacków, czyli odsyłania z granicy fińsko-rosyjskiej imigrantów, którzy próbują nielegalnie ją przekroczyć. Prawo przyjęte przez znaczącą większość parlamentarzystów ma za zadanie utrudnić Rosji instrumentalizację imigracji. Od kwietnia granica Rosji i Finlandii jest zamknięta. Organizacje praw człowieka, jak Amnesty International, uważają, że takie prawo jest sprzeczne z fińską konstytucją. Podają hipotetyczny przykład homoseksualisty, który nie może zostać zawrócony do Rosji, ze względu na to, że Putin prześladuje środowiska LGBT. Z drugiej strony, jeżeli powodem wprowadzenia prawa przez Helsinki jest napływ dużej liczby imigrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu, to te osoby wcześniej do Rosji musiały udać się dobrowolnie. Prawo ma poparcie także polityków unijnych. Ursula von der Leyen zauważa, że Rosja ściąga imigrantów z Jemenu i wpycha ich przez granicę do Finlandii.

U naszego zachodniego sąsiada sądy zaczynają odmawiać przyznawania ochrony Syryjczykom. W Nadrenii-Północnej Westfalii sąd potwierdził odmowę przyznania statusu ochronnego Syryjczykowi, który był zaangażowany w przemycanie imigrantów z Turcji do Europy. Decyzję sąd uzasadnił tym, że część regionów Syrii (w tym przypadku Hasaka) może zostać uznana za bezpieczną, pomimo tego, że w innych regionach toczą się walki. Jest to zgodne z wezwaniem kanclerza Olafa Scholza, by rozpocząć deportację przestępców z Syrii i Afganistanu. Nie wiadomo na ile decyzja sądu będzie miała zastosowanie do ogólnej populacji Syryjczyków starających się teraz o ochronę, jednak zmiana w podejściu do szukających azylu z tego kraju jest widoczna.

Tymczasem na południe od Morza Śródziemnego rośnie presja. Na konferencji sprzed tygodnia, Trans-Mediterranean Migration Forum w Libii, gdzie spotkały się państwa Afryki i Europy, Libia i Tunezja
domagały się większego wsparcia finansowego. Państwa te zobowiązały się powstrzymywać imigrację do Europy i zwalczać przemyt przez morze, ale teraz duże liczby migrantów przebywają na ich terytorium, obciążając ponad miarę miejscowości, w których się zatrzymują. Zdaniem południowych sąsiadów UE otrzymywana od Unii pomoc jest niewystarczająca.

Jan Wójcik