Waszyngton i Londyn mają rozważać udzielenie zgody Ukrainie na używanie przekazywanej broni dalekiego zasięgu do uderzeń na całym terytorium Rosji. Uprzedzając możliwą decyzję Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, Władimir Putin grozi NATO, stwierdzając, że taki krok ze strony Zachodu oznaczać będzie bezpośrednie zaangażowanie sojuszu w wojnę z Federacją Rosyjską.
 
Decyzje w sprawie rozszerzenia zakresu użycia przez Ukrainę zachodniej broni dalekiego zasięgu mogą zapaść jeszcze w tym miesiącu. Spekulowano, że okazją do ogłoszenia tego kroku będzie ostatnia wizyta szefów brytyjskiej i amerykańskiej dyplomacji, Lammego i Blinkena, w Kijowie. Do tego jednak nie doszło, a teraz w zachodnich mediach wskazuje się, że może to nastąpić albo podczas trwającej właśnie wizyty premiera Wielkiej Brytanii w Stanach Zjednoczonych lub na marginesie zgromadzenia ogólnego ONZ jeszcze w tym miesiącu.
 
W wypowiedzi dla portalu Politico anonimowy brytyjski urzędnik pytany o przebieg negocjacji w powyższej kwestii między Londynem i Waszyngtonem stwierdził: „Naprawdę jesteśmy teraz na ostatnich trudnych etapach negocjacji dyplomatycznych”. Administracja Bidena miałaby być bardziej otwarta na udzielenie Ukrainie zgody na używanie brytyjskich pocisków manewrujących Storm Shadow, niż na pozwolenie jej na analogiczne wykorzystanie amerykańskich taktycznych pocisków balistycznych ATACMS. Należy dodać, że Londyn musi uzyskać zgodę Waszyngtonu w tej kwestii ze względu na dostarczanie przez Amerykanów danych, niezbędnych do mapowania terenu, wykorzystywanych w systemach pocisku Storm Shadow.
 
Jednak cała ta „dyplomacja rakietowa”, wydaje się być elementem ewolucji strategii Stanów Zjednoczonych w kwestii wojny rosyjsko-ukraińskiej.
 
W komentarzach po debacie między Donaldem Trumpem i Kamalą Harris portal Politico pisał: „Mimo publicznego poparcia Harris i Bidena dla Ukrainy, Trump głośno mówi to, co przynajmniej niektórzy członkowie obecnej administracji przyznają po cichu: że negocjowane zakończenie wojny może ostatecznie leżeć w interesie wszystkich stron”.
 
W podobnym duchu wypowiadały się dla tego samego medium anonimowe źródła z brytyjskiego rządu, wskazując, że spotkanie premiera Starmera i prezydenta Bidena w Waszyngtonie na temat wojny rosyjsko-ukraińskiej będzie koncentrować się na sposobach zakończenia tego konfliktu: „Kluczowym tematem spotkania będzie to, jaką ścieżką podąży wojna w 2025 roku. Wielka Brytania ma nadzieję, że siły Kijowa będą w stanie pokazać szerszą strategię, która wykracza poza ‘heroiczną’ walkę”.
 
To właśnie przez ten dyplomatyczny pryzmat należy, jak się wydaje, patrzeć na sprawę zachodniej broni dalekiego zasięgu, używanej przez Ukrainę. Kijów mógłby otrzymać zgodę na jej szersze wykorzystanie przeciwko Rosji, ale w zamian miałby „urealnić” swoje polityczne cele w tej wojnie, co najpewniej oznaczałoby odejście od strategii mającej na celu odzyskanie wszystkich straconych przez Ukrainę terytoriów po 2014 roku i zgodę na rozpoczęcie negocjacji w celu wypracowania zawieszenia broni z Rosją, na wzór zakończenia wojny koreańskiej w ubiegłym wieku.
 
Możliwość wypracowania przez Kijów i Moskwę dyplomatycznego zakończenia tej fazy konfliktu przy udziale innych mocarstw wydaje się realnym scenariuszem bez względu na to, kto będzie kolejnym gospodarzem Białego Domu. Różnica może ostatecznie sprowadzać się do czasu, kiedy Stany Zjednoczone i inne zachodnie mocarstwa zdecydują się nacisnąć na Kijów.
 
Sposobem na zmuszenie Moskwy do podjęcia rozmów może być czasowe zwiększenie wsparcia wojskowego dla Kijowa, głównie ze strony Ameryki. Na razie takie pomysły są formułowane w środowisku Trumpa, ale ostatecznie może to być strategia, którą przyjmie ewentualna administracja Harris.
 
Możliwa zgoda Waszyngtonu na szersze wykorzystanie przez Kijów zachodniej broni dalekiego zasięgu może być sygnałem, że w Stanach Zjednoczonych dojrzewa pomysł o zmuszeniu Rosji do podjęcia rozmów z Ukrainą w sytuacji, kiedy siły ukraińskie zdobyły i wciąż utrzymują część obwodu kurskiego. Jednak w ciągu kolejnych tygodni sytuacja ta może się jednak odwrócić, a możliwy udany kontratak rosyjski mógłby wyprzeć Ukraińców ze zdobytych obszarów Rosji, pozbawiając Kijów ważnego argumentu w ewentualnych rozmowach z Rosją.
 
Jeśli jednak obecna i możliwa kolejna administracja demokratyczna w Białym Domu zdecyduje się utrzymać dotychczasową ostrożną i powściągliwą politykę pomocy wojskowej udzielanej Ukrainie, to zasadne wydaje pytanie, jaka jest strategia i cel, które Waszyngton chce osiągnąć w tej wojnie.
 
Być może odpowiedź na to pytanie można odszukać w artykule Petera Shroedera, byłego analityka CIA, a w latach 2018-2022 pracownika National Intelligence Council (instytucji koordynującej współpracę różnych amerykańskich agencji wywiadowczych) do spraw Rosji i Eurazji. Niedawno zakończona służba w ramach obecnej administracji daje jego wypowiedziom pewien ciężar gatunkowy. Znaczenie tekstu buduje także to, że został on opublikowany na łamach głównej platformy wymiany opinii amerykańskich elit strategicznych, czyli w magazynie „Foreign Affairs”.
 
Jak pisze Shroeder: „Jeśli Putin nie zaprzestanie ataku na Ukrainę, wojna może zakończyć się tylko na jeden z dwóch sposobów: albo dlatego, że Rosja utraci możliwość kontynuowania kampanii, albo dlatego, że Putin straci władzę. Doprowadzenie do pierwszego wyniku poprzez obniżenie zdolności Rosji jest nierealne”.
 
Były oficer CIA uważa, że jedyną skuteczną opcją zakończenia konfliktu rosyjsko-ukraińskiego, jest „przeczekanie Putina”. Wszelkie zewnętrzne próby obalenia obecnego reżimu na Kremlu okażą się nieskuteczne i mogą grozić faktyczną eskalacją wojny i wciągnieciem do niej Stanów Zjednoczonych. W opinii Shroedera istnieje tylko jedna realna droga rozwiązania tego konfliktu. Jak pisze: „Kiedy jednak Putin odejdzie, Waszyngton musi mieć gotowy plan — taki, który nie tylko rozwiąże wojnę między Ukrainą a Rosją, ale także stworzy trwałe ramy dla bezpieczeństwa europejskiego, które złagodzą napięcia militarne, zmniejszą ryzyko konfliktu i zaoferują wizję, w którą nowi rosyjscy przywódcy w Moskwie mogą uwierzyć. Będzie to wymagało odważnego przywództwa, stanowczej dyplomacji i gotowości do kompromisu w Moskwie, Kijowie, Brukseli i Waszyngtonie.
 
Chociaż nawet Shroeder wskazuje, że w drodze do pokoju między Ukrainą i Rosją z udziałem innych mocarstw obie strony wojny powinny wypracować zawieszenie broni, możliwy jest jednak wariant dalszego trwania walk bez rozejmu, choć być może w mniej intensywnej formie, przy dalszej, chociaż ograniczonej pomocy Zachodu w nadziei, że jakiekolwiek rozmowy dyplomatyczne z Rosją są możliwe dopiero po takim czy innym odejściu Putina. Byłaby to sytuacja podobna do momentu zakończenia wojny koreańskiej, kiedy z jednej strony zmęczenie amerykańskiego społeczeństwa konfliktem, a z drugiej śmierć Józefa Stalina, umożliwiły zawarcie rozejmu i wyznaczenie strefy demarkacyjnej.
 
Kruchym elementem tej strategii jest jednak zdolność przetrwania państwa ukraińskiego, nawet w sytuacji słabnącej intensywności walk i przy malejącym wsparciu ze strony Zachodu.
 
Która z powyższych strategii – zmuszenie Rosji do rozmów poprzez czasowe zwiększenie wsparcia wojskowego dla Ukrainy, czy też przeczekanie Putina w nadziei na lepsze rezultaty rozmów dyplomatycznych z nowymi przywódcami na Kremlu – zostanie obrana przez decydentów politycznych w Waszyngtonie? Czas pokaże.

dr Marek Stefan