Rosja wzmacnia swoją obecność w Libii i w Mali, ale nie jest to bezpośredni skutek upadku reżimu Asada w Syrii, lecz rezultat długofalowych planów rozwijania formacji Africa Corps*, twierdzą analitycy Institute for the Study of War.
W Mali odnotowano dostarczenie 60 wozów opancerzonych, w tym od dwóch do siedmiu czołgów T-72 i kilku wozów bojowych piechoty BMP-3. Ta istotna zmiana, w stosunku do wcześniejszego mniejszego zaangażowania ministerstwa obrony Rosji, wynika z zawarcia na początku 2024 roku porozumienia pomiędzy malijską juntą, rosyjskim ministerstwem, a najemnikami Grupy Wagnera. Strony uzgodniły, że ministerstwo przejmie 20% kontraktu, a w zamian za to dostarczy amunicję i ciężkie uzbrojenie Wagnerowcom; ci z kolei zgodzili się na koordynację działań między swoimi dowódcami a oficerami rosyjskiej armii. Według niektórych analityków jest to stopniowe przejmowanie kontroli nad Grupą Wagnera.
Spekuluje się też, że dla zabezpieczenia zapłaty dla Africa Corps junta malijska na początku stycznia przejęła złoto z kopalni Barrick Gold na terenie Mali o wartości 245 milionów dolarów. W odpowiedzi kanadyjska firma wstrzymała prace wydobywcze. Źródła ukraińskie uważają, że Rosja, kosztem dostawy sprzętu na front, w ten sposób zapewnia sobie finansowanie na kontynuację operacji na Ukrainie.
Również rozbudowa sił w Libii ma głębsze znaczenie niż tylko relokacja sprzętu z Syrii. Statki transportowe Sparta i Sparta II, które dotarły w ubiegłym tygodniu do bazy w syryjskim Tartus mają przewieźć sprzęt do Libii. Jednocześnie na przełomie roku rosyjskie samoloty transportowe kursowały pomiędzy Syrią a trzema libijskimi lotniskami. Według włoskiej agencji Nova ruchy te mają wzmocnić odbudowywaną bazę lotniczą Maaten al-Sara, leżącą blisko granic z Czadem i Sudanem.
Znaczenie bazy Maaten al-Sara w regionie widoczne było w 1987 roku w tzw. Wojnie Toyot między Libią a Czadem, która była kontynuacją libijskiej okupacji północnego Czadu trwającej od 1983 roku. Wsparcie powietrzne udzielane libijskiej armii z pobliskiej bazy powstrzymywało ofensywę czadyjską na lądzie. Jednym z istotnych punktów tej wojny było zdobycie przez wojska Czadu lotniska w zaskakującym rajdzie, co przechyliło szalę zwycięstwa na korzyść Czadyjczyków i doprowadziło do zawarcia zawieszenia broni.
Baza w obecnych rosyjskich planach pozwoli więc wywierać presję zarówno na Sudan, gdzie Rosja wspiera jedną ze stron konfliktu, jak i na Czad, który obawia się przewrotów podobnych do tych, jakie miały miejsce w Nigrze, Mali i Burkina Faso. Wskazuje to więc raczej nie na ucieczkę Rosjan z Syrii, ale kontynuowanie strategii, w której Libia będzie otwartym korytarzem do bogatego w złoża Sahelu. Z drugiej strony absurdalnym byłoby stwierdzenie, że ewentualna utrata baz w Syrii nie będzie dla Rosji problemem. Brak możliwości lądowania w Humajmim w Syrii spowodowałby bowiem, że do Libii samoloty rosyjskie dolecą tylko po uzyskaniu zgody na przelot nad Turcją.
Bardziej jednak niż spekulacje dotyczące przerzucania sprzętu z Syrii do Afryki może Rosji zaszkodzić sam fakt, że nie utrzymała u władzy reżimu Asada. Warto zwrócić uwagę na to, że junta w Mali rządzi w warunkach zbliżonych do Syrii, bowiem na terytorium Mali toczą się walki nie tylko konkurencyjnych grup dżihadystycznych, ale także separatystów. Pytanie, czy Zachód będzie umiał to wykorzystać.
Jan Wójcik
*Formacja Africa Corps została powołana przez Rosję w grudniu 2023 r. i składa się z ponad 2 tys. żołnierzy i oficerów, a także doświadczonych najemników, którzy wcześniej służyli też w Grupie Wagnera. Jednak cała Grupa Wagnera nie zdecydowała się na przejście do nowej struktury, co rodzi właśnie problemy jak opisane w powyższym artykule