PODSUMOWANIE WYBORÓW W IRANIE

W miniony piątek Irańczycy poszli do urn. Uwagę świata przykuwała przede wszystkim kwestia wyborów prezydenckich. Były one kluczowe, jednak niewiele mniej istotne z punktu widzenia irańskiej polityki były pozostałe elekcje, które miały tego dnia miejsce, a mianowicie: wybory do rad miejskich, śródokresowe wybory uzupełniające do parlamentu oraz wybory śródokresowe do Rady Ekspertów.

Trzynaste wybory prezydenckie niosły ze sobą spory ładunek symboliczny- to pierwsze wybory egzekutywy w nowym, XV w. (wg. irańskiego kalendarza mamy obecnie rok 1400). Były one jednak o tyle nietypowe, że nikt nie spodziewał się rozstrzygnięcia innego, niż zwycięstwo hodżdżat-ol-islama Ibrahima Raisiego. Niewiadome były dwie- czy faworyt i protegowany Najwyższego Przywódcy wygra już w pierwszej turze oraz czy frekwencja będzie wystarczająca, by zadowolić władze republiki. W obu przypadkach odpowiedź brzmi: tak. Jednakże elekcja nie była wolna od kontrowersji. Przyniosła też ze sobą kilka istotnych informacji rzutujących światło zarówno na obecny stan państwa, jak i na przyszłą aktywność reżimu.

Poniżej zestawienie najbardziej istotnych kwestii związanych z wyborami wraz z komentarzem.

Wetowanie Kandydatów

Zgodnie z irańskim prawem wyborczym każda osoba ubiegająca się o kandydaturę na stanowisko elekcyjne musi zostać pozytywnie zweryfikowana przez Radę Strażników. Szczegółowe kryteria oceny są niejasne i uznaniowe. W tym roku spośród 592 potencjalnych kandydatów na prezydenta tylko 7 zyskało aprobatę Rady. Wbrew pozorom jeśli spojrzeć tylko na liczby, to nie było to odstępstwo od normy. Jednakże nowością było zawetowanie wszystkich przedstawicieli ugrupowań reformistycznych i centrystycznych, jak również polityków ciężkiego kalibru kojarzonych z pryncypialistami, ale mogących zagrozić zwycięstwu I. Raisiego. Zawetowano m.in. tak ważne postacie jak dotychczasowy wiceprezydent I. Dżahangiri, czy wieloletni przewodniczący parlamentu A. Larijani. Jedynymi dopuszczonymi kandydatami spoza grona pryncypialistów byli były szef irańskiego banku centralnego A. Hemmati (który jednak nie zyskał poparcia reformistów) i drugoligowy polityk M. Mehralizade (który zresztą wycofał się z wyścigu o fotel prezydencki na kilka dni przed głosowaniem). Warto zaznaczyć, że przy zeszłorocznych wyborach parlamentarnych również miało miejsce masowe „wycięcie” kandydatów reformistów. W związku z tym stronnicy reformistów i centrystów zostali w praktyce wypchnięci poza nawias polityki i zmarginalizowani. Analogiczna sytuacja miała miejsce w przypadku kandydatów na radnych miejskich. Utorowało to drogę pryncypialistów do zwycięstwa, gdyż ich przeciwnicy en masse zbojkotowali wybory. W chwili obecnej pryncypialiści mają w garści urząd prezydenta, większość w parlamencie i radach miejskich, w tym w Teheranie.

Kampania wyborcza

W obliczu oczywistej manipulacji ze strony Rady oraz forsowania kandydatury I. Raisiego przez rahbara, kampania wyborcza była bezbarwna i pozbawiona wyraźnych akcentów. S. Dżalali i A. Zakani, kandydaci obozu pryncypialistów wycofali się, nie ukrywając nawet faktu, że robią to aby ułatwić zwycięstwo pupilowi reżimu.

Frekwencja i wyniki

Uprawnionych do głosowania było 59,3 mln Irańczyków, z czego 3,5 mln figurowało na spisach wyborczych poza granicami kraju a ok. 1,4 mln mogło głosować po raz pierwszy. Oddano łącznie 28,9 mln głosów, co oznacza frekwencje na poziomie 48,8%. Była to najniższa w historii republiki frekwencja w wyborach prezydenckich. O skali rozczarowania działaniami reżimu może świadczyć drastyczny spadek frekwencji w porównaniu z poprzednimi wyborami prezydenckimi, która wyniosła 73,1%, przy czym w najważniejszym i najliczniejszym okręgu obejmującym Teheran zagłosowało zaledwie 26% uprawnionych, podobnie jak w 2017 r. Warto też zauważyć, że w zeszłorocznych wyborach  parlamentarnych również zanotowano najniższą w ich historii frekwencję (42%). Bezapelacyjnym zwycięzcą już w pierwszej turze okazał się faworyzowany I. Raisi. Uzyskał 17,9 mln głosów (61,1%). Co istotne- w 2017 r., kiedy zajął drugie miejsce przegrywając z H. Rouhanim uzyskał w II turze 15,8 mln głosów wobec 23,6 mln oddanych na ustępującego prezydenta. Za nim tym razem uplasował się M. Rezai z 3,4 mln (11,8%) a podium zamknął A. Hemmati z 2,4 mln (8,42%). Stawkę zamknął A.H. Qazizade z 999 tys. głosów (3,46%). Co ciekawe został pobity rekord głosów nieważnych, który wyniósł 4,1 mln (14%). W poprzednich wyborach odsetek głosów nieważnych nigdy nie przekroczył 3%. Tak dużą ich liczbę można wyjaśnić trojako. Po pierwsze wg. części komentatorów jest to wyraz protestu wobec reżimu i działań Rady Strażników. Do oddawania głosów nieważnych wzywało kilku działaczy reformatorskich. Po drugie fakt oddania głosu jest dokumentowany pieczątką w „dowodzie osobistym.” Z racji tego, że reżim obawiał się niskiej frekwencji, to starał się mobilizować społeczeństwo zarówno propagandą, jak i zawoalowanymi groźbami. Brak pieczątki mógł narażać Irańczyków np. pracujących w budżetówce na szykany. Po trzecie, jak sugerują centryści wśród tych, którzy oddali nieważne głosy, byli ludzie, którzy nadal wierzą w republikę, ale jednocześnie uważają, że żaden z kandydatów ich nie reprezentuje.

Bez względu na faktyczną przyczynę stojąca za oddaniem głosów nieważnych oficjalnie ogłoszono sukces a frekwencja została uznana przez rahbara za zadowalającą. Rekordowo niska partycypacja w wyborach jest uzasadniana negatywnym wpływem pandemii COVID-19.

Godną odnotowania ciekawostką jest to, że irański MSZ wystosował szeroko komentowane w tamtejszych mediach notę protestacyjną do rządów Wielkiej Brytanii, Australii i Nowej Zelandii. Sformułowano niej zarzut pod adresem że ww. rządów. Zdaniem Iranu nie zapewniły one  bezpieczeństwa irańskiej diasporze. W dniu wyborów pod irańskimi ambasadami miały miejsce protesty przeciwko islamskiej republice. Protestujący blokowali dostęp do lokali wyborczych, dochodziło do pyskówek między nimi a zwolennikami republiki, które miały się przeradzać w rękoczyny. Iran oskarża miejscowe policje o bierność i przyzwolenie na brutalne traktowanie głosujących.

Stanowisko prezydenta-elekta wobec kluczowych kwestii politycznych

Rewolucyjne wartości będą najważniejszymi priorytety nowego prezydenta. I. Raisi zapowiedział, że przesłaniem narodu irańskiego jest „obrona i trwanie przy wartościach chwalebnej Rewolucji Islamskiej i niezłomność na drodze wytyczonej przez lidera Rewolucji, Imama Chomeiniego oraz męczenników, zwłaszcza generała Q. Solejmaniego.” Prócz tego za priorytet wskazał walkę z korupcją, ubóstwem i dyskryminacją oraz implementacja sprawiedliwości społecznej we wszystkich aspektach życia Irańczyków. Jest to zgodne z linią polityczną zapowiedzianą jeszcze przed wyborami parlamentarnymi w 2020 r przez ajatollaha Chamenejego. Zakłada ona m.in. dalszą implementację doktryny velayat-e faqih, a w szczególności zwiększenia nacisku na renesans islamu.
Program rakietowy i proxy wars. Prezydent-elekt potwierdził, że jego administracja będzie trzymać się dotychczasowej linii polityki zagranicznej Republiki Islamskiej.  Explicite wykluczył możliwość rozmów na temat programu rakietowego lub irańskiego zaangażowania w lokalne konflikty.
JCPOA. Raisi na powyborczej konferencji stwierdził dosadnie, że „Naród irański nie ma dobrej opinii o JCPOA z powodu naruszenia przez Stany Zjednoczone jego postanowień i niewypełnienia przez Europę swoich zobowiązań.” Powiedział też, że USA muszą znieść sankcje, aby Teheran mógł cofnąć kroki, które podjął w odpowiedzi na wycofanie się USA z umowy. Prócz tego ogłosił, że obecny zespół negocjacyjny zaangażowany w wiedeńskie rozmowy, będzie nadal prowadził negocjacje, ponieważ nastąpi jego  przejście do nowej administracji. Jego stanowisko wobec JCPOA jest pozytywne. Jednakże wyraźnie zaznaczył, iż „Świat powinien wiedzieć, że sytuacja zmieniła się wraz z chwalebną samoobroną narodu Iranu. Jak dotąd maksymalna presja na naszych ludzi nie zadziałała, [wrogowie] muszą ponownie przemyśleć i podjąć [swoje zobowiązania]. Nasz naród wykazał odporność na presję, a świat powinien wiedzieć, że polityka zagraniczna naszego rządu nie zaczyna się od JCPOA, ponieważ nie będzie ograniczona do JCPOA”.
Arabia Saudyjska.  Zdaniem nowego prezydenta „nie ma żadnych przeszkód w ponownym otwarciu irańskiej ambasady w Rijadzie.” I. Raisi powiedział też, że jego polityka zagraniczna opiera się na nawiązywaniu relacji ze wszystkimi krajami świata, zwłaszcza z sąsiadami Iranu, co będzie priorytetem jego administracji. Jednak podkreślił również stałe wsparcie Iranu dla „uciskanych Jemeńczyków.” Zaznaczył wyraźnie, że „Jemen powinien być rządzony przez samych Jemeńczyków tak szybko, jak to możliwe i jakakolwiek ingerencja Saudyjczyków i ich zwolenników powinna się skończyć”. Arabia Saudyjska zerwała stosunki dyplomatyczne z Iranem 3 stycznia 2016 r. po demonstracjach, które odbyły się przed saudujską ambasadą w Teheranie i konsulatem w Meszhedzie, zakończonych atakiem i wtargnięciem demonstrantów na teren placówek. Demonstracje były reakcją na egzekucję saudyjskiego szyickiego duchownego szejka Nimra al-Nimra.
Chiny. W odniesieniu do głównego partnera gospodarczego Iranu prezydent-elekt stwierdził, iż „Na pewno będziemy pracować nad dalszym ożywianiem [gospodarczego i handlowego] potencjału i bardzo dobrych relacjami z Chinami, a kompleksowy plan [tj. umowa o partnerstwie strategicznym] będzie jednym z podstaw naszych działań.”
Prawa człowieka i relacje z UE. Odpowiadając na pytania dotyczące przyszłych relacji z UE I. Raisi wyraził chęć ich poprawy, jednak zaznaczył, że Iran czuje się rozczarowany postawą UE wobec „amerykańskiego dyktatu” i wyraził dezaprobatę wobec fiaska europejskich wysiłków w kwestii utrzymania JCPOA. Odniósł się również do faktu udzielania schronienia i wsparcia przez państwa europejskie dla grupy terrorystycznej Modżahedin-e Chalq (MKO) z siedzibą w Albanii. Spytał retorycznie: „Jak ci, którzy twierdzą, że są obrońcami praw człowieka wytłumaczą się światowej opinii publicznej z udzielania schronienia tym, którzy oficjalnie ogłosili, że zabili 17 000 ludzi w Iranie, w tym męczennika ajatollaha Beheshtiego (szefa sądownictwa zamordowanego przez MKO w 1981 r.)?”
Izrael i Palestyna. Zapytany o kwestię palestyńską powiedział: „Z punktu widzenia Iranu Palestyńczycy są właścicielami Palestyny i reżim syjonistyczny powinien bać się narodu palestyńskiego i jego grup oporu a nie nas.”

Marcin Krzyżanowski