Broń „D”
Polska znalazła się wobec nowego dla niej wyzwania, z którym próbują sobie poradzić społeczeństwo i klasa polityczna. Nawet samo nazwanie tego, co wydarza się obecnie na granicy polsko-białoruskiej, sprawia trudność. Organizacje pozarządowe mówią o kryzysie migracyjnym, ale nie jest on skutkiem naturalnej migracji, tylko jest ręcznie sterowany przez Białoruś. Popularnie mówi się o wojnie hybrydowej, ale hybryda oznaczałaby użycie tu oprócz imigrantów działań stricte militarnych. Do tej fazy jeszcze nie doszliśmy i może jest to opóźnione w czasie. Ekspert ds. bezpieczeństwa Artur Dubiel mówi o przemocy zbrojnej, to jest o czymś, co jeszcze nie jest otwartym konfliktem zbrojnym, ale zawiera elementy, które brutalnie łamią prawo międzynarodowe. Bliskie jest to pojęciu agresji podprogowej, poniżej progu konfliktu zbrojnego.
Publicysta m.in. „Układu Sił” Witold Repetowicz w 2018 roku w tekście „Broń ‚D’ jako zagrożenie asymetryczne” (http://wiedzaobronna.edu.pl/index.php/wo/article/view/21) zdefiniował jako formę broni demograficznej atak przy użyciu strumienia migracyjnego. I wiele cech, które występują obecnie w konflikcie wokół granicy, spełnia jego definicję.
Migracja jest używana przez obce państwo, z użyciem siły tego państwa. Towarzyszy temu wojna informacyjna i psychologiczna. Co więcej, zgodnie z przewidywaniami nasze społeczeństwo i klasa polityczna reagują skrajną polaryzacją postaw. Ci, którzy akcentują postawy humanitarne, oskarżają władze i służby o zbrodnie. Strona kładąca nacisk i odpowiedzialna za bezpieczeństwo podejrzewa z kolei te osoby o nieświadomą, a czasem nawet o świadomą współpracę z agresorem i powielanie jego narracji.
Abstrahując od prawdziwości poszczególnych zarzutów, jeden z celów agresora – destabilizacja sceny politycznej – zostaje osiągnięty. Jednocześnie przy działaniach z tego tygodnia, gdzie widać było masowy charakter imigracji kierowanej przez białoruskie służby w celu łamania granicy, przeciwnik popełnił błąd. Obraz skoordynowanej próby naruszenia terytorialnej suwerenności kraju dotarł do polityków i mas, tak więc te grupy, które widzą w polskich służbach jedynie antyhumanitarne podejście, pozostaną skrajną mniejszością.
Nastąpiła też konsolidacja organizacji międzynarodowych, Unii Europejskiej i NATO, więc jak dotąd Polska spotkała się z solidarnością. Jednak zagrożenie szantażu migracyjnego, połączonego z rosyjskim szantażem gazowym i ruchami wojsk, nie pozostało na razie zneutralizowane, ani nawet nie otrzymało riposty odpowiedniej do swojej skali.
Polska dopiero spotkała się z problemem wymuszania działań poprzez migracyjny szantaż. Wcześniej taką presję na unijne granice w Grecji zastosowała Turcja. Jej służby były zaangażowane w fale migracyjne z roku 2015 i 2020. Za pierwszym razem udało się osiągnąć cele i pozyskać wsparcie finansowe Unii Europejskiej, za drugim jednak szybka reakcja, stanowczość Grecji i poparcie UE, a także sytuacja pandemiczna, oddaliły szantaż.
Hiszpania oskarża często Maroko o próby wymuszenia różnych decyzji poprzez kierowanie strumienia migracyjnego w kierunku Wysp Kanaryjskich albo przez płoty odgradzające enklawy Ceuta i Mellila. Maroko ma w ten sposób naciskać na Hiszpanię w kwestiach dotyczących statusu Sahary Zachodniej.
Ostatecznie w takich relacjach międzynarodowych, które mają tendencję do odchodzenia od przestrzegania zasad na rzecz realnej polityki opartej o kalkulacje i układ sił, coraz częściej będzie się używać różnorodnych narzędzi mających skłonić państwa do poddania się woli agresora, a granica pomiędzy polityką a wojną jako jej przedłużeniem będzie coraz bardziej płynna.
Jan Wójcik