Rosja twierdzi, że siły zbrojne Ukrainy zaatakowały dronami Zaporoską Elektrownię Jądrową. Obiekt jest kontrolowany przez Moskwę. Rzecznik rosyjskiego MSZ Marija Zacharowa nazwała indycent „nuklearnym terroryzmem” i wezwała społeczność międzynarodową do jego potępienia.
Drony miały uderzyć w kopułę nad jednym z reaktorów, strefę rozładunku oraz w stołówkę, gdzie raniły trzy osoby. Rosyjska Państwowa Korporacja Energii Jądrowej „Rosatom” informuje, że poziom promieniowania w pobliżu elektrowni nie uległ zwiększeniu.
Ukraiński wywiad poinformował, że Kijów nie ma nic wspólnego z atakiem, który prawdopodobnie został przeprowadzony przez samych Rosjan.
Taki atak ze strony ukraińskiej nie miałby sensu. Być może mógłby być to ruch, mający na celu skompromitowanie Rosjan, ale byłoby to zbyt skomplikowane. Ukraińcy mają wiele innych, ważniejszych celów do atakowania
– mówi Jakub Ber z Ośrodka Studiów Wschodnich.
Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej potwierdziła, że atak miał miejsce. Według jej dyrektora nie doszło do poważnych zniszczeń, choć atak mógł doprowadzić do uszkodzenia systemu osłony reaktora.
Takie obiekty są niezwykle odporne. Są budowane tak, by mogły przetrwać nawet atak rakietowy. Uderzenie dronem to jak rzucenie zgniłym jabłkiem o beton. Naprawdę nie ma powodu do niepokoju. To prawdopodobnie kolejna operacja psychologiczna Rosjan. Trudno jednak na razie powiedzieć, do jakiego odbiorcy jest skierowana
– dodaje Jakub Ber.
Rosjanie przejęli kontrolę nad zaporoską elektrownią w marcu 2022 roku. Niedługo później, w listopadzie, także doszło do ataku na obiekt.