Światowe giełdy przypominają huśtawkę w związku z nieprzewidywalnymi decyzjami Donalda Trumpa w sprawie ceł. W przypadku większości partnerów handlowych podstawowa stawka została utrzymana na poziomie 10 proc., przynamniej przez najbliższych 90 dni. Jednak wygląda na to, że wojna handlowa z Chinami rozgorzała na dobre. Obecnie amerykańskie cła na chińskie towary wynoszą 145 proc. W przeciwnym kierunku jest to 125 proc.
Gdy prezydent Stanów Zjednoczonych wycofywał wysokie stawki celne dla dziesiątek krajów na świecie, giełdy akcji zaczęły rosnąć. Obecnie jednak inwestorzy znów wyprzedają aktywa, bojąc się konfliktu pomiędzy Waszyngtonem a Pekinem. Dolar osiągnął najniższą wartość od 10 lat względem franka szwajcarskiego. Euro odnotowało wzrost o 1,7 proc względem amerykańskiej waluty. Wzrasta też wartość złota, tradycyjnie uznawanego za bezpieczną przystań w czasach kryzysu.
Być może brak przewidywalności w działaniach Donalda Trumpa wynika ze ścierania się w jego administracji dwóch frakcji. Od 2010 roku wskazuje się na istnienie Wall Street, czyli wielkiego biznesu, któremu zależy na utrzymaniu swobody handlu i unikaniu konfliktu z Chinami oraz Main Street, czyli producentów i pracowników, którzy zostali poszkodowani w wyniku globalizacji.
Wprowadzenie ceł przez Trumpa było szokiem dla środowiska Wall Street, z którym prezydent utrzymał bliskie kontakty. Prawdopodobnie doszło do skutecznej interwencji, mającej przekonać go do wycofania wysokich stawek celnych. Jego decyzja była sygnałem, że polityka celna nadal będzie prowadzona, ale będzie ona konsultowana z wielkim biznesem.
Ta informacja mogła przejść do pewnych polityków w kongresie, którzy następnie uspokoili swoich bogatych darczyńców w kongresie. Dlatego obserwowaliśmy coś, co jest szeroko opisywane w mediach jako inside trading. To, według prawa, wpływ na podaż lub popyt papierów wartościowych poprzez wykorzystanie informacji poufnych
– tłumaczy Rafał Michalski, amerykanista i współpracownik Układu Sił.
Rynki zaczęły też wyprzedawać amerykańskie obligacje, które zazwyczaj są chętnie nabywane w chwilach niepewności. Rentowność obligacji 30-letnich wzrosła do 4,9 proc, co oznacza skok nienotowany od 1982 roku. Część analityków rynkowych twierdzi, że świadczy to już nie tylko obawach o wzrost inflacji, ale także o recesję w Stanach Zjednoczonych, które gwałtownie odcinają się od Chin.
Chińskie ministerstwo handlu w nawiązaniu do amerykańskich ceł zakomunikowało, że Pekin będzie walczyć do samego końca. Rzecznik ministerstwa spraw zagranicznych Mao Ning udostępniła archiwalne nagranie Mao Zedonga, na którym dawny przywódca komunistycznych Chin deklaruje, że nie ugnie się pod naciskiem amerykańskim.
Obecny przewodniczący Komunistycznej Partii Chin Xi Jinping w najbliższych dniach odwiedzi Wietnam, Kambodżę i Malezję. Celem jest pogłębienie współpracy. Pekin zaproponował też Australii wspólne działania na rzecz przeciwstawienia się polityce celnej Trumpa, Canberra odrzuciła jednak tę propozycję.
Premier Chin Li Qiang dzwonił również do przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen. Na jej obawy, że chińskie towary zaleją teraz europejski rynek odpowiedział, że nie dojdzie do tego, ponieważ Chiny planują zwiększyć popyt wewnętrzny.
Trump coraz bardziej zniecierpliwiony Putinem
Wysłannik prezydenta Stanów Zjednoczonych Steve Witkoff ma spotkać się z Władimirem Putinem. Miał już dotrzeć do Petersburga i według agencji TASS rozpocząć wstępne rozmowy z Cyrylem Dmitriewem, przedstawicielem Putina ds. zagranicznych relacji gospodarczych.
Według Marco Rubio, amerykańskiego sekretarza stanu, Dmitriew podczas niedawnej wizyty w Waszyngtonie został poinstruowany, żeby przekazać Putinowi pytanie, czy na poważnie chce osiągnąć pokój. Wkrótce, jak zapowiedział Rubio, strona amerykańska przekona się, czy Kreml gra na czas.
Donald Trump ponownie wyraził zniecierpliwienie faktem, że sprawa zawieszenia broni na Ukrainie nie posuwa się naprzód. W mediach społecznościowych napisał, że Rosja musi zacząć działać w tej sprawie, ponieważ zbyt wielu ludzi ginie w tej bezsensownej wojnie.
Zełenski: Chińczycy walczą na Ukrainie
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski oskarżył Rosję o to, że rekrutuje żołnierzy do walki na froncie w Chinach. Władze w Pekinie mają być tego świadome. Według Zełenskiego, Chińczycy są pozyskiwani za pośrednictwem mediów społecznościowych, takich jak TikTok.
Ukraińskie służby wywiadowcze miały zidentyfikować co najmniej 150 obywateli Państwa Środka w szeregach rosyjskiej armii. Zełenski twierdzi, że jest ich prawdopodobnie znacznie więcej. Dwóch chińskich żołnierzy zostało pochwyconych przez siły ukraińskie. Prezydent Ukrainy powiedział, że Kijów jest gotów przekazać ich stronie rosyjskiej w ramach wymiany jeńców.
Stwierdził także, że zaangażowanie Chińczyków jest celowym krokiem eskalacyjnym, a Rosja przedłuża wojnę. Pekin zakomunikował, że nie jest prawdą, jakoby obywatele chińscy brali udział w konflikcie na szeroką skalę. Zaapelował też, by nie angażowali się w jakiekolwiek działania zbrojne.
Macron zapowiada uznanie Palestyny
Prezydent Francji Emmanuel Macron powiedział, że w czerwcu jego kraj może oficjalnie uznać istnienie państwa palestyńskiego. Jak stwierdził w wywiadzie dla telewizji France 5, celem nie jest zadowolenie kogokolwiek. W pewnym momencie będzie to po prostu słuszny krok.
Wyraził także oczekiwanie, że w odpowiedzi kraje wspierające Palestynę uznają istnienie państwa Izrael. Macron chce zorganizować w tej sprawie konferencję z udziałem Arabii Saudyjskiej.
Palestyna jest uznawana przez prawie 150 państw na świecie, ale nie zrobiły tego potęgi zachodnie, takie jak Stany Zjednoczone, Francja, Niemcy, Wielka Brytania i Japonia. Izraela nie uznają m.in. Arabia Saudyjska, Iran, Irak, Syria i Jemen.
Espresso Układu Sił dostępne również na YouTube oraz jako podcast: