Indonezja oficjalnie dołączyła do organizacji BRICS, stając się pierwszym jej nowym członkiem od ponad roku. Ten ruch nie oznacza jednak zwrotu w stronę Moskwy czy Pekinu, bowiem Dżakarta dąży do zrównoważonej polityki zagranicznej i nadal mocno angażuje się w ASEAN oraz współpracę z Zachodem. Z kolei BRICS, dokonując rozszerzenia, rozwadnia swój już wcześniej niejednolity zespół, co jednak daje szansę na postawienie sobie bardziej realistycznych celów.
W styczniu Indonezja oficjalnie stała się państwem członkowskim BRICS, pierwszym, który dołączył od czasu rozszerzenia w styczniu 2024 r., kiedy to organizacja pozyskała Iran, Egipt, UEA i Etiopię . To rozszerzenie jest jednak inne – mówimy o czwartej co do wielkości populacji na świecie, największejj populacji muzułmańskiej i kraju położonym w centrum Indo-Pacyfiku, najważniejszego regionu świata. Przyjrzyjmy się, co ten ruch pokazuje, a czego nie pokazuje, na temat polityki zagranicznej Indonezji i przyszłości BRICS.
Motywy Dżakarty są raczej proste. Indonezja, podobnie jak wiele innych krajów Globalnego Południa, stara się pozycjonować w sposób zrównoważony pomiędzy konkurującymi ze sobą blokami. Współpraca w wielu kierunkach ma pozwolić na utrzymanie autonomicznej polityki zagranicznej, która jest podstawą indonezyjskiej filozofii politycznej. To nie przypadek, że konferencja w 1955 roku, która przygotowała grunt pod utworzenie Ruchu Państw Niezaangażowanych w 1961 r., odbyła się w Bandungu, skromnym miasteczku na indonezyjskiej Jawie.
Podczas gdy niektórzy mogą postrzegać akcesje do BRICS jako zbliżenie do Moskwy, wniosek ten wydaje się wynikać z założenia, że polityka zagraniczna całego świata koncentruje się wokół wojny na Ukrainie lub rywalizacji NATO – Rosja. Dla Indonezji kluczową osią współczesnej geopolityki jest jednak rywalizacja Chiny – USA; Dżakarta stara się zabezpieczyć przed jej konsekwencjami poprzez współpracę z innymi partnerami, zmniejszając w ten sposób ryzyko. Zaangażowanie w jeden format z Rosją nie mówi wiele o jej stanowisku wobec rywalizacji Rosji z Zachodem, podobnie jak negocjowanie przez MERCOSUR umowy o wolnym handlu z UE nie oznacza, że Urugwaj i Brazylia chcą przystąpić do antyrosyjskiej koalicji.
Indonezja jest również daleka od wpadnięcia w chińską strefę wpływów, mimo że BRICS jest często przedstawiana jako sojusz antyamerykański kierowany przez Pekin. Dżakarta nadal kupuje głównie zachodni sprzęt wojskowy i co roku bierze udział w zakrojonych na szeroką skalę ćwiczeniach z wojskami amerykańskimi i australijskimi. Popiera również prawo morskie oraz otwarty i wolny Indo-Pacyfik, co jest bardzo zgodne ze stanowiskiem USA i ich sojuszników, obawiających się ambicji Chin. Co więcej, omawiając starania Indonezji o członkostwo w BRICS należy zauważyć, że jednocześnie dąży ona do przystąpienia do OECD, gospodarczej grupy doradczej zdominowanej przez kraje zachodnie.
Jakie są rzeczywiste implikacje geopolityczne przystąpienia Indonezji (lub generalnie rozszerzania BRICS)? Na razie minimalne. BRICS to luźny format, który obecnie służy bardziej jako forum dyskusyjne i okazja do koordynowania drobnych kwestii, podobnie jak Wspólnota Gospodarcza Azji i Pacyfiku, APEC (zauważmy, że w przypadku APEC nie słyszymy o dużym sojuszu obejmującym obie strony Pacyfiku). Wszelkie porównania do instytucji Bretton Woods, takich jak World Trade Organization czy Bank Światowy, nie wytrzymują analizy, nie wspominając o całkowicie błędnych analogiach do paktów handlowych, takich jak Unia Europejska, czy sojuszy wojskowych, takich jak NATO.
BRICS stanowi również niewielkie zagrożenie dla głównego formatu Indonezji, ASEAN, który jest inicjatywą regionalną, mniej rozległą geograficznie, ale głębszą w treści (w przeciwieństwie do BRICS, ASEAN jest strefą wolnego handlu). Głównym problemem organizacji jest to, że jego członkowie mają różne interesy, a czasem nawet zupełnie inne kwestie do rozwiązania. Przy większej liczbie członków stanie się ona jeszcze bardziej rozwodniona i dysfunkcyjna jako blok geopolityczny.
Sposób, w jaki BRICS może być znaczący, polega na odgrywaniu roli podobnej do tej, jaką G7 odgrywa na Zachodzie. To znaczy poprzez koordynację konkretnych polityk, możliwych do zarządzania na poziomie globalnym, w tym w dziedzinie prawa handlowego, regulacji finansowych lub projektów infrastrukturalnych. Taka wizja byłaby realistyczna, a jednocześnie atrakcyjna dla państw Globalnego Południa, które często wyrażały niezadowolenie z dominacji Zachodu w międzynarodowych instytucjach ekonomicznych (był to jeden z powodów, dla których utworzono G20, jako bardziej reprezentatywny, a tym samym wiarygodny format współpracy).
W istocie, to jest właśnie to, co zapowiada prezydent Indonezji Prabowo Subianto – uczynić BRICS trampoliną, dzięki której porządek międzynarodowy stanie się bardziej inkluzywny. Aby uczynić tę strategię bardziej wykonalną, BRICS mógłby grać rolę nie przeciwnika obecnych międzynarodowych formatów gospodarczych, ale raczej ich niezbędnego uzupełnienia i platformy reprezentującej interesy Globalnego Południa na tradycyjnych forach, takich jak G20. W ten sposób BRICS mógłby rzeczywiście (do pewnego stopnia) przekształcić porządek międzynarodowy; jednak wymaga to skalibrowanego podejścia. Na razie przystąpienie Indonezji daje organizacji większą legitymację jako inkluzywnej platformy, co może z czasem zaprocentować, jeśli blok utrzyma swoje cele na realistycznym poziomie.
Maksymilian Skrzypczak