W środę, w głosowaniu w Bundestagu doszło do zasadniczej zmiany polityki niemieckiej chadecji wobec skrajnie prawicowej Alternatywy dla Niemiec AfD. Partia CDU, która przez lata współtworzyła kordon sanitarny wobec coraz popularniejszej AfD, zdecydowała się przyjąć poparcie antyimigracyjnej partii, by przegłosować pięciopunktowy plan zaostrzenia polityki migracyjnej zgłoszony przez chadeków. Uchwała przeszła zaledwie czterema głosami przy wsparciu AfD i liberalnej FDP, jednak pomimo sprzeciwu rządzącej koalicji. 

Trudno nazywać to jednak zaskakującym zwrotem. Patrząc chociażby na podobne ruchy w innych krajach takich, jak Holandia czy Szwecja, można było spodziewać się, że partie centroprawicy sięgną do jakichś form współpracy z rosnącymi partiami na prawo od nich. Problemy z imigracją i przestępczością imigrantów w Niemczech narosły do tego stopnia, że lider CDU Friedrich Merz uważa, że obojętne jest mu kto popiera jego plany reformy, byleby te plany zostały przegłosowane.

Plan CDU/CSU zakłada wprowadzenie stałych kontroli granicznych na granicach Niemiec i unijnych sąsiadów. Zamierza się odsyłać wszystkich, którzy podejmą nielegalną próbę przekroczenia granicy, w tym także tych, którzy chcą składać w Niemczech wniosek o azyl. Mają zostać też wprowadzone istotne ograniczenia w łączeniu rodzi. Z prawa do sprowadzania swoich krewnych do RFN zostaną wyłączeni ci, którzy nie uzyskali w Niemczech ochrony azylowej a posiadają tylko ochronę zastępczą. Takich praw do pobytu jest zdecydowanie więcej niż uchodźców.

Uchwała nie stanowiła jednak zmiany prawa. To, było głosowane dopiero w piątek. Tu przeciwnicy zaostrzania polityki migracyjnej zwarli szeregi i przewagą 10 głosów odrzucili plany CDU/CSU.

Wewnętrznie jednak w Niemczech środowe głosowanie oznacza koniec powojennego konsensu partii centrum co do unikania współpracy z partią skrajnej prawicy. W mediach i wśród polityków padają oskarżenia wobec CDU o powtarzanie błędów z XX-lecia międzywojennego, kiedy to partie centrum, mimo oporów, zdecydowały się na współpracę z NSDAP, co utorowało Hitlerowi drogę do władzy. Sam Merz zaprzecza, by rozważał jakąkolwiek koalicję poza centrum. Poza tym na jego obronę przywołuje się fakt, że rządząca koalicja odpowiadała milczeniem na jakiekolwiek próby negocjacji nowej polityki migracyjnej proponowanej przez CDU. Pytanie, czy pomimo oczekiwanego zwycięstwa w nadchodzących wyborach federalnych, ten ruch nie utrudni zbudowania koalicji z SPD i Zielonymi?

Jednak dużo poważniejsze byłyby konsekwencje wprowadzenia tych planów dla polityki zagranicznej, szczególnie w wymiarze wewnątrzunijnej współpracy z najbliższymi sąsiadami, w tym z Polską. Tutaj też nikt nie powinien mówić o zaskoczeniu. W ramach konferencji „3 Seas 1 Opportunity” już trzy lata temu podnoszony był temat zmęczenia społeczeństwa niemieckie imigracją i negatywnymi konsekwencjami dla krajów mających zewnętrzne granice UE i leżących na szlakach migracyjnych do NIemiec. Jako podstawowe ryzyko wymieniano takie zaostrzenie polityki, które może skutkować tym, że nielegalni imigranci po nieudanych próbach dojścia do Niemiec zostaną w tych państwach. Wtedy de facto będziemy pełnili rolę tych krajów trzecich, do których imigranci będą zawracani. 

Wreszcie stałe przywrócenie kontroli granicznych uderzyłoby bezpośrednio w strefę Schengen i w jedną z podstawowych zalet członkostwa unijnego, swobodę przemieszczania. 

Nie można oczekiwać, że frakcja chcąca ograniczać imigrację podda się po nieudanym głosowaniu w piątek. Po przyspieszonych wyborach parlamentarnych 23 lutego 2025, w Bundestagu może panować inna równowaga sił. W trakcie debaty w parlamencie były minister finansów z FDP Christian Lindner oskarżał rząd, że nie jest zainteresowany zmianami w prawie.„Problem nie leży w tym, że AfD zagłosuje za tą ustawą. Problem w tym, że Socjaldemokraci i Zieloni tego nie zamierzają zrobić. Dla obywateli staje się przez to jasne, kto gdzie stoi”, mówił Lindner.

Sytuacja migracyjna Polski będzie teraz zależała w dużym stopniu od naszych wewnętrznych decyzji, ale też i od podejścia naszego zachodniego partnera. Po pierwsze czy my sami pójdziemy w zaostrzenie polityki imigracyjnej, skoro Niemcy zamierzają zanegować prawo do azylu? I jak zachowa się nasz unijny partner? Czy będzie wykazywał wsparcie dla polskich działań ograniczania imigracji, bo służą wspólnym celom? Czy też skoro my będziemy odpychać imigrantów do kraju, który nie jest uznawany za bezpieczny, to Niemcy sami blokujący granicę polsko-niemiecką, będą krytykować polski rząd z pozycji humanitarnych?

Można by podsumować, że środowa decyzja CDU oznacza większe napięcia w polityce wewnętrznej Niemiec oraz zwiastuje w przyszłości ich wzrost w polityce wewnątrzunijnej. Tak naprawdę jednak przyczyną narastających napięć są lata gdy nie podejmowano decyzji redukujących napływ imigrantów.

Jan Wójcik