Czy Zachód może polegać na Algierii, która współpracuje z Rosją?
Algieria coraz bliżej współpracuje z Rosją, co wywołuje coraz częstsze głosy w USA domagające się sankcji. Tymczasem Europa patrzy na Algierię jak na częściowe rozwiązanie swoich problemów z gazem.
Grupa rosyjskich okrętów przybyła w ubiegły wtorek do Algieru, by przeprowadzić wspólne manewry rosyjsko-algierskie na Morzu Śródziemnym. Celem manewrów, w których wzięły udział dwie rosyjskie korwety, jak podało algierskie ministerstwo obrony, jest wzmocnienie współpracy obydwu krajów w dziedzinie wojskowej. We wrześniu we wschodniej części kraju przebywał w celu ćwiczeń rosyjski trałowiec.
Manewry morskie poprzedziły planowane na listopad wspólne ćwiczenia Algierii i Rosji, „Pustynna tarcza”. Mają to być pierwsze tego typu wspólne manewry obydwu krajów skoncentrowane na zwalczaniu terroryzmu. Oficjalnie, jak podaje rosyjskie ministerstwo obrony, działania te nie są skierowane przeciwko komukolwiek i mają na celu ćwiczenia w zakresie poszukiwania, wykrywania i niszczenia nielegalnych grup zbrojnych. Ćwiczenia odbędą się przy granicy z Marokiem w ośrodku w Hamakir z udziałem łącznie 160 żołnierzy, w tym 80 rosyjskich żołnierzy sił specjalnych z Północnego Kaukazu.
Wspólne rosyjsko-algierskie manewry to nie jest nowość. Algieria jest też największym odbiorcą rosyjskiego uzbrojenia w regionie. Jednak wobec postępów rosyjskich najemników Wagnera na Sahelu i wobec inwazji na Ukrainie, a co za tym idzie związanego z nią kryzysu energetycznego, nabierają one innego wymiaru i stanowią wyzwanie dla europejskiej polityki.
Nie da się jednak przeoczyć faktu, że ćwiczenia te odbywają się w sytuacji, gdy Francja jest zmuszana ograniczać swoje działania antyterrorystyczne w kolejnych krajach leżących na południe od Sahary, czyli Mali i teraz Burkina Faso. Jednocześnie nowe władze, które w wyniku puczu przejmują kontrolę nad tymi krajami, widzą Rosję jako pomocnika w walce z terroryzmem. Kolejnym faktem kierującym uwagę na Sahel jest dające się prześledzić pochodzenie części ugrupowań terrorystycznych tam działających, szczególnie tych związanych z Al-Kaidą, głównie Al-Kaidy Islamskiego Maghrebu, AQIM, której korzeni z kolei należy szukać w algierskiej Salafickiej Grupie na rzecz Da’wah i Dżihadu, GSPC.
Algierskie media zajmujące się wojskowością podkreślają symbolikę miejsca ćwiczeń. W latach 1952-67 w Hamakir znajdował się kosmodrom i poligon dla rakiet, gdzie Francja rozwijała broń balistyczną i przeprowadzała eksperymenty związane z podbojem kosmosu.
Z kolei Francja oraz reszta Europy widzą w Algierii partnera, który zastąpiłby część importu gazu, jaką Europa utraciła w wyniku sankcji nakładanych na Rosję. Z czystej ekonomicznej kalkulacji Algieria jest chętna współpracować w tym aspekcie z Europą, pomimo bliskich relacji z Rosją. Tu jednak wkraczają Stany Zjednoczone, ostrzegając Algier, że zakupy broni z Rosji mogą skutkować sankcjami ze strony Waszyngtonu. Takie głosy w Białym Domu oraz w Kongresie słychać coraz częściej; pojawiają się komentarze ze strony Departamentu Stanu. Sankcji domaga się wiceprzewodniczący Senackiej Komisji ds Wywiadu Marc Rubio, a list wzywający do nich podpisało 37 senatorów Demokratów i Republikanów.
Przed zbytnim poleganiem na Algierii przestrzegają analitycy Geopolitical Intelligence Services GIS. Rozpatrują trzy scenariusze. Najbardziej prawdopodobny to zbliżenie z Rosją i wzrost tendencji dyktatorskich, finansowany po części przez sprzedaż gazu, co będzie wymagało od Europy patrzenia przez palce, jeżeli będzie chciała kupować algierski gaz.
Mało prawdopodobne jest porzucenie Rosji przez Algierię i związanie się z Zachodem. Widać już teraz, nawet w wyniku problemów rosyjskiej ofensywy, że Algieria coraz bardziej asertywnie działa wobec Hiszpanii, akceptującej włączenie Sahary Zachodniej jako autonomicznego terytorium Maroka, na co nie chce zgodzić się Algier. GIS w dłuższym terminie (na pewno nie w krótkim i średnim) obawia się w związku z tym wzrostu napięć z Marokiem, które mogłyby ewentualnie prowadzić do konfliktu zbrojnego. Zwiększyłoby to napięcia pomiędzy Europą a krajami Afryki Północnej, na czym zyskałaby głównie Rosja.
Inaczej postawę Algierii interpretuje Maciej Pawłowski z Instytutu Nowej Europy. Kraj ten skłonny jest jego zdaniem reaktywować Ruch Państw Niezaangażowanych, którego celem byłoby negocjowanie z mocarstwami – USA, Chinami czy UE – korzystniejszej współpracy jego członków. Pawłowski podkreśla jednak, że wspólne działania UE i USA wobec Algierii są konieczne, żeby nie dopuszczać do rozgrywania jej przez Chiny czy Rosję. To jednak będzie teraz trudno ze sobą pogodzić, skoro w Ameryce rośnie nacisk na sankcje, a Europa oczekuje zwiększenia dostaw gazu.
Jan Wójcik