ŚMIERĆ FAKHRIZADEHA I POTENCJALNE IMPLIKACJE

W piątek 27 listopada, w położonym pod Teheranem miasteczku Absard, zamordowano Mohsena Fakhrizadeha, uważanego za jedną z kluczowych postaci w irańskim programie nuklearnym, który to naukowiec przez lata ukrywany był przed światem zewnętrznym. Kim tak naprawdę był Fakhrizadeh, jak może odpowiedzieć Iran oraz co ten zamach mówi nam o stanie irańskich służb?

Irański Oppenheimer

Wiadomości na temat Fakhrizadeha są szczątkowe. Pierwsze informacje na jego temat pojawiły się w związku z tzw. projektem AMAD, który trwał od końca lat 80. do 2003 r. Zdaniem Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (IAEA) celem tego projektu była prawdopodobnie produkcja broni nuklearnej. Według tych samych raportów IAEA, od końca lat 90. na czele projektu AMAD stał właśnie Mohsen Fakhrizadeh.

IAEA badająca sprawę irańskiego programu nuklearnego była bardzo zainteresowana postacią Fakhrizadeha. Inspektorzy IAEA wielokrotnie prosili Teheran o możliwość spotkania z Fakhrizadehem, jednak zawsze im tego odmawiano.

W ostatecznym raporcie IAEA z 2015 r. podsumowującym dotychczasową wiedzę na temat irańskiego programu nuklearnego, Fakhrizadeh był jednym irańskim naukowcem, którego inspektorzy wymienili z nazwiska. Ten sam raport zasugerował, że po zamknięciu projekt AMAD w 2003 r., Fakhrizadeh stanął na czele Organizacji Innowacji Obronnych i Badań (SPND), której dokładny obszar działania nie jest jednak znany.

W 2018 r. wątek irańskiego Oppenheimer, jak niektórzy nazywają Fakhrizadeha, znowu wypłynął. Premier Benjamin Netanjahu, na kilka dni przed podjęciem decyzji przez prezydenta Trumpa o wycofaniu się z JCPOA, zorganizował konferencję prasową, na której przedstawił informacje izraelskiego wywiadu na temat irańskiego programu nuklearnego. Według Netanjahu  Fakhrizadeh nadał stał na czele SPND, która to organizacja miała być przykrywką przy produkcji broni nuklearnej. W tym samym roku Ehud Olmert, były premier Izraela, zasugerował że Mossad dysponuje większą ilością danych na temat Fakhrizadeha niż te, które ujawnił Netanjahu, m.in. Mossad miał dysponować jego aktualnymi zdjęciami.

Iran przez wiele lat negował oskarżenia Zachodu kierowane w kierunku Fakhrizadeha. Teheran twierdził, że Fakhrizadeh jest zwykłym wojskowym zatrudnionym co prawda w ministerstwie obrony i jednym z uniwersytetów, ale jego aktywności miały nie być w żaden sposób związane z programem nuklearnym. Biorąc jednak pod uwagę, jak szczelnym kordonem bezpieczeństwa Irańczycy otoczyli Fakhrizadeha, wyjaśnienia Teheranu nigdy nie były uznawane za wiarygodne.

Wyłom w systemie bezpieczeństwa

Szczegóły zamachu nie są znane, a wersje wydarzeń prezentowane przez różne media tak różnią się od siebie, że omawianie ich byłoby bezprzedmiotowe. Najważniejsze jest to, że Fakhrizadeh, generał rezerwy IRGC i jeden z najlepiej chronionych naukowców w Iranie, nie żyje. Co gorsza nie jest to pierwsza tak duża wpadka irańskich służb bezpieczeństwa w tym roku.

Najpierw w styczniu 2020 r. Amerykanie zabili w Bagdadzie gen. Soleimaniego. Potem latem w całym Iranie nastąpiła seria dziwnych pożarów i wybuchów. W ogniu stawały elektrownie i fabryki. Najdotkliwszym ciosem był jednak wybuch 2 lipca 2020 r. na terenie ośrodka badawczego w Natanz, gdzie znajdowały się zaawansowane technologicznie wirówki potrzebne do wzbogacania uranu. Potem w sierpniu nieznani sprawcy zamordowali w Teheranie Abu Mohammeda al-Masriego i jego córkę Miram (żona Hamzy bin Ladena). Masri był numerem dwa w Al Kaidzie, który od 2003 r. przebywał na terenie Iranu pod cichą „kuratelą” irańskich służb. Teraz natomiast nieznani sprawcy zamordowali Fakhrizadeha.

Iran ma problem i to ogromny. Jego system bezpieczeństwa jest po prostu dziurawy, a co gorsza obce służby prawdopodobnie zinfiltrowały Iran na wielu płaszczyznach. Widać to chociażby na przykładzie ostatnich zabójstw. Soleimani, Masri, Fakhrizadeh byli osobami z zupełnie innych kręgów, dotarcie do każdego z nich wymagało zaangażowania zupełnie innych metod i narzędzi. To nie jest już sytuacja z lat 2010-2012, gdy obcym służbom (prawdopodobnie Izraelowi) udało się wyeliminować aż 4 irańskich naukowców. Ówczesne cele były powiązane sobą, gdyż wspólnie pracowali nad irańskim programem nuklearnym. W przypadku zabójstw z tego roku takiego wspólnego klucza już nie ma.

Reakcja Iranu

Irańscy przywódcy obiecują zemścić się za zabójstwo Fakhrizadeha, kierując swoje groźby w stosunku do Izraelczyków oraz Amerykanów. Irańskie groźby trzeba brać na poważnie. Ciężko jednak ocenić dokładnie w jaki sposób Teheran może odpowiedzieć. Niekoniecznie musi być to w ogóle atak na terenie Bliskiego Wschodu. Warto pamiętać np. że  odpowiedzi na zamachy z lata 2010-2012 Hezbollah zorganizował w 2012 r. zamach na izraelskich turystów przebywających w Bułgarii.

Jakakolwiek będzie odpowiedź Teheranu, to wydaje się jednak że nie będzie ona tak spektakularna jak ostrzał bazy Al Asad w Iraku, który był odwetem za zabójstwo Soleimaniego. Teheran zdaje się bowiem uważać, że prezydent Trump w swoich ostatnich miesiącach rządów chce sprowokować Irańczyków do bezpośredniej konfrontacji zbrojnej.

Dużo ważniejsze od potencjalnych irańskich zamachów są decyzje, które irański parlament podjął już 29 listopada, tj. w dwa dni po zabójstwie Fakhrizadeha. Otóż parlament zobligował Irańską Organizację Energii Atomowej do składowania co roku 120 kg uranu wzbogaconego na poziomie 20%. Jednocześnie inspekcje IAEA mają zostać ograniczone tylko do tzw. dodatkowych protokołów, a i te inspekcje mają zakończyć się po 3 miesiącach jeśli kraje UE nie zapewnią Iranowi dostępu do międzynarodowego systemu bankowego i swobodnej sprzedaży ropy naftowej. Kraje UE oczywiście nie są w stanie udzielić Iranowi takiej pomocy, więc wkrótce rozgorzeje spór o międzynarodowych inspektorów, który tylko podgrzeje atmosferę samym w Iranie i wzmoże nieufność Amerykanów w stosunku do irańskich badań.

Czy śmierć Fakhrizadeha zablokuje rozmowy z Amerykanami?

Śmierć Fakhrizadeha nastąpiła w bardzo wrażliwym czasie. W Iranie toczy się cały czas dyskusja na temat tego jak podejść do administracji Joe Bidena.

Prezydent Rouhani zasygnalizował chęć rozmów z Amerykanami i powrót do pełnej implementacji JCPOA w zamian za zniesienie sankcji nałożonych przez Trumpa. Inaczej mówiąc prezydent zaproponował powrót do status quo sprzed 2018 r. Jednak irańscy konserwatyści zareagowali bardzo ostro na ten koncyliacyjny ton prezydenta. W trwającej w Iranie dyskusji głos zabrał także ajatollah Chamenei, który stwierdził że czas na negocjacje dobiegł końca, teraz Iran musi „pokonać” sankcje. Stanowisko konserwatystów jest tym popularniejsze, że wielu irańskich polityków jest przeświadczonych, że obecne problemu gospodarcze kraju są przede wszystkich problemami strukturalnymi a nie problemami wywołanymi tylko przez sankcje.

Cała ta irańska dyskusja toczy się w specyficznym czasie dla polityki wewnętrznej Iranu. W czerwcu 2021 r. w Iranie odbędą się wybory prezydenckie. Obecnie to konserwatyści mają o wiele większe szanse na wygranie wyścigu o prezydencki fotel. Reformiści i umiarkowani politycy nie składają jednak broni. Prezydent Rouhani uważa prawdopodobnie, że szybkie osiągnięcie, nawet częściowego, porozumienia z Bidenem może przechylić szalę zwycięstwa w wyborach na stronę jednego z bardziej umiarkowanych polityków. Konserwatyści są świadomi zabiegów prezydenta i dlatego próbują dyskredytować wszelkie próby rozmów z Amerykanami. Zabójstwo Fakhrizadeha jest zatem dla konserwatystów „paliwem”, które tylko potwierdza słuszność ich podejścia do USA.

Jednocześnie jednak należy zaznaczyć, że administracji Bidena nie jest do końca przekonana co do tego w jaki sposób podejść do Iranu. Część ze współpracowników Bidena optuje za zwykłym zniesieniem sankcji i powrotem do JCPOA, jednak inni chcą stopniowo znosić sankcje negocjując z Iranem jednocześnie nowe porozumienie, które objęłoby także irański program rakiet balistycznych oraz rolę Iranu w regionie (tj. kwestie, które dla Teheranu pozostają nienegocjowalne). Istnieje pewne ryzyko, że zbyt agresywna postawa irańskich konserwatystów może tylko umocnić w administracji Bidena pozycje osób sceptycznie nastawionych do Iranu. W praktyce może to oznaczać bardzo znaczące utrudnienie ewentualnych rozmów i wydłużenie problemu Iranu na kolejne lata.

Podsumowując śmierć Fakhrizadeha prawdopodobnie podsyci tylko wzajemną nieufność Iranu i USA, co utrudni prezydentowi Bidenowi manewrowanie w relacjach z Teheranem. Agresywna odpowiedź konserwatystów o ograniczeniu międzynarodowych inspekcji może tutaj tylko dolać oliwy do ognia i umocnić pozycje jastrzębi w administracji Bidena. Potencjalnie może to wydłużyć spór z Iranem o kolejne lata i dalej wiązać na kierunku irańskim znaczne zasoby USA, które powinny być wykorzystane w Azji Wschodniej.

Tomasz Rydelek