Policja zamyka znaczną część Paryża przed ceremonią otwarcia igrzysk olimpijskich, którą zaplanowano na piątkowy wieczór. Będzie to uroczystość wyjątkowa, ponieważ nie odbędzie się na stadionie, a na przepływającej przez miasto Sekwanie. Sportowcy będą witani na 80 łodziach, a na brzegach rzeki podziwiać ich będzie około 320 tys. widzów. 

Do oglądania ceremonii otwarcia będą dopuszczone jedynie wcześniej zgłoszone osoby, które zostaną przeszukane przez wejściem na teren imprezy. Saperzy będą go sprawdzać, a na dachach budynków wojsko będzie wypatrywać podejrzanych dronów. 

Francja obawia się aktów terroryzmu ze strony radykalnych grup islamistycznych. Ma to związek z wojną pomiędzy Izraelem a Hamasem w Strefie Gazy. Zagrożeniem jest też Rosja. Z jej strony władze Francji spodziewają się cyberataków, mających na celu sparaliżowanie służb państwowych, na przykład medycznych. 

Wciąż pamiętamy rok 2015, kiedy we Francji doszło do zamachów terrorystycznych i Paryż chce pokazać, że potrafi zorganizować bezpieczną imprezę. Inną sprawą jest bezpieczeństwo samych sportowców. W związku z sytuacją w Gazie rosną obawy o powtórkę wydarzeń z 1972 roku z Monachium, kiedy organizacja Czarny Wrzesień zamordowała 11 izraelskich sportowców

– mówi Bartłomiej Banasiewicz z Polskiego Instytutu Dyplomacji Sportowej. 

Anonimowy dyplomata amerykański cytowany przez Financial Times przypomina, że to Rosja stała za atakiem hackerskim, który zakłócił funkcjonowanie telewizji i Internetu podczas zimowych igrzysk w Korei Południowej w 2018 roku. Tym razem rosyjscy sportowcy nie zostali dopuszczeni do udziału w zawodach, co jeszcze bardziej zwiększa ryzyko ataku. 

Sytuacji nie poprawia fakt, że Francja znalazła się w politycznym kryzysie po przedwczesnych wyborach do Zgromadzenia Narodowego. 

Jeżeli prezydentowi Francji Emmanuelowi Macronowi uda się bezpiecznie zorganizować imprezę, jego poparcie może nieco wzrosnąć

– dodaje Bartłomiej Banasiewicz. 

W Paryżu porządku pilnować będzie 30 tys. policjantów, a w szczytowych momentach nawet 45 tys. Wspomagać ich będzie 15 tys. żołnierzy. Igrzyska potrwają cztery tygodnie. 

Indonezja kupi rosyjską ropę

Indonezja planuje kupować rosyjską ropę – twierdzi Agencja Reutera, powołując się na anonimowe źródła. Państwowe przedsiębiorstwo Pertamina dodało do listy wrześniowych zakupów ropę Urals i Sokol. Będzie to pierwszy zakup rosyjskiego surowca przez firmę od 10 lat.

Indonezja całkowicie przestała kupować ropę z Rosji po wybuchu wojny na Ukrainie, choć nie przystąpiła do zachodnich sankcji. Kilka miesięcy później prezydent kraju rozważał powrót do zakupów. 

W 2022 roku Pertamina miała rozważać zakup rosyjskiej ropy jedynie w przypadku uzyskania 30-procentowej obniżki ceny. W myśl obecnych planów ma kupować ją w cenie nieprzekraczającej progu narzuconego przez państwa G7.

Ropę z Rosji od początku wojny kupują Indie i Chiny.

Finlandia broni granicy

Fiński parlament przeważającą większością głosów przyjął prawo mające chronić kraj przed napływem nielegalnych migrantów. Dotyczy to przede wszystkim długiej na ponad 1300 km granicy z Rosją. Premier Finlandii stwierdził, że Moskwa wykorzystuje migrację jako broń.

W myśl nowych przepisów straż graniczna będzie mogła nie wpuszczać osób ubiegających się o azyl. Nie będą one mogły także odwołać się od takiej decyzji. 

Część organizacji społecznych protestuje przeciwko nowym przepisom, twierdząc, że naruszają one praworządność i prawa człowieka. Ich zdaniem osoby uciekające przed prześladowaniami powinny móc znaleźć schronienie w Finlandii. 

Zaniepokojenie wyraził też komisarz ds. praw człowieka Rady Europy. Z kolei rzecznik Komisji Europejskiej poinformował, że obrona granic jest obowiązkiem państw członkowskich i że one same najlepiej wiedzą, jak to robić w praktyce z poszanowaniem podstawowych praw. 

Mieszkania drożeją w Rosji

Ceny nieruchomości w największych rosyjskich miastach wzrosły o 172 procent w ciągu ostatnich trzech lat. Tak wynika z wyliczeń Instytutu Ekonomii Miejskiej w Moskwie. Powodem ma być polityka rządowa zachęcająca do zakupu mieszkań na kredyt. 

W 2020 roku wprowadzono stałą ratę kredytu w wysokości 6 proc. dla klientów kupujących mieszkania na rynku pierwotnym. Różnicę, wynikającą z wysokości stóp procentowych, dopłacał rząd. Ten ruch miał wzmocnić gospodarkę.

Następnie ulgi w spłacie kredytów, które obejmowały rodziny, rozszerzono także na pracowników branży IT, osoby kupujące nieruchomości na Syberii i na terenach zabranych Ukrainie. 

Dodatkowo pocovidowa inflacja skłaniała osoby posiadające kapitał do zakupu mieszkań. Gdy Centralny Bank Federacji Rosyjskiej podniósł stopy procentowe do 18 proc., rząd zwiększył stałą ratę dla kredytobiorców jedynie do 8 proc. 

Wszystko to, w połączeniu z brakiem napływu kapitału zza granicy w wyniku sankcji doprowadziło do wzrostu cen nieruchomości. Prezes Centralnego Banku Federacji Rosyjskiej Elwira Nabiullina oskarżyła rząd o proinflacyjną politykę dotyczącą mieszkalnictwa. 

Rządowy program dopłat do kredytów został zakończony, a obowiązkowy wkład własny podniesiono z 20 do 30 proc. Zdaniem ekspertów cytowanych przez The Economist prawdopodobnie spowoduje to stagnację na rynku pierwotnym mieszkań oraz utrzymanie się cen na obecnym poziomie. 

Eugeniusz Romer