Viktor Orban zachęca Wołodymyra Zełeńskiego, by ten zgodził się na zawieszenie broni z Rosją. Premier Węgier udał się z niespodziewaną, pierwszą od ponad dekady wizytą do Kijowa. Prezydent Ukrainy nie odpowiedział na tę propozycję, choć Kijów wielokrotnie sygnalizował, że jego zdaniem zawieszenie broni pozwoli Rosji na przegrupowanie i zwiększy jej zdolność do walki.
Postulat rozważenia zawieszenia broni w pewnym sensie jest powtórzeniem retoryki rosyjskiej. Rosja też mówi, że w każdej chwili jest gotowa na rozpoczęcie negocjacji, ale trzeba wziąć pod uwagę sytuację na froncie, czyli zdobycze terytorialne i spełnić szereg innych warunków. W czasie, kiedy Orban był w Kijowie, minister spraw zagranicznych Węgier Péter Szijjártó rozmawiał telefonicznie z Sergiejem Ławrowem, szefem rosyjskiego MSZ
– tłumaczy Tadeusz Iwański z Ośrodka Studiów Wschodnich.
W zeszłym tygodniu Unia Europejska rozpoczęła formalne rozmowy z Kijowem na temat akcesji Ukrainy do wspólnoty. W tym tygodniu natomiast Węgry objęły sześciomiesięczną prezydencję w Radzie Unii Europejskiej.
Mam wrażenie, że Orban przyjechał na Ukrainę właśnie przede wszystkim jako premier państwa, które przewodniczy pracom UE, to umożliwiło mu przyjazd. Celem było zaprezentowanie się jako konstruktywny lider i zdjąć z siebie odium głowy państwa, które konsekwentnie blokuje pomoc dla Ukrainy. Strony nie osiągnęły natomiast żadnego realnego kompromisu w kwestiach spornych
– dodaje Iwański.
Węgry pod rządami Orbana wielokrotnie utrudniały pomoc dla Ukrainy i nałożenie sankcji na Rosję w ramach Unii Europejskiej. Viktor Orban był jedynym przywódcą unijnym, który spotkał się z Władimirem Putinem po wydaniu za nim nakazu aresztowania przez Międzynarodowy Trybunał Karny. Ponadto Orban zarzucał władzom Ukrainy złe traktowanie mniejszości Węgierskiej w tym państwie.
Węgry i Ukraina mają podpisać umowę dwustronną, regulującą relacje między nimi. Orban zadeklarował, że jego państwo pomoże Kijowowi zmodernizować gospodarkę.
Biden pod presją
Lloyd Doggett, kongresmen partii demokratycznej z Teksasu jako pierwszy jej przedstawiciel otwarcie wezwał prezydenta Stanów Zjednoczonych Joe Bidena, by zrezygnował z ubiegania się o reelekcję. Jak stwierdził, ryzyko, że wybory wygra Donald Trump jest zbyt wielkie.
Niedługo potem w podobnym tonie wypowiedzieli się demokratyczni kongresmeni Marie Gluesenkamp Perez z Waszyngtonu oraz Jared Golden ze stanu Maine. Z informacji zdobytych przez Financial Times wynika, że spotkania z Bidenem w sprawie dalszych losów jego kandydatury domagali się także należący do partii demokratycznej gubernatorzy poszczególnych stanów. Źródła agencji Reutera twierdzą, że jeżeli Biden zrezygnuje, zastąpi go prawdopodobnie dotychczasowa wiceprezydent Kamala Harris.
Joe Biden nie poradził sobie w zeszłotygodniowej debacie prezydenckiej z Donaldem Trumpem. Nie wysławiał się płynnie i sprawiał wrażenie zdezorientowanego. Nie zamierza jednak się wycofywać. Podczas późniejszego wiecu w Karolinie Północnej poradził sobie znacznie lepiej. Tłumaczył także, że jego zły występ spowodowany był zmęczeniem licznymi podróżami, między innymi na szczyt G7 we Włoszech.
Po debacie notowania Bidena spadły do najniższych poziomów w historii.
Putin i Xi w Astanie
W Kazachstanie rozpoczął się szczyt Szanghajskiej Organizacji Współpracy. Biorą w nim udział prezydenci Rosji i Chin.
Szanghajska Organizacja Współpracy to platforma założona przez Rosję, Chiny oraz państwa Azji Środkowej w 2001 roku. Formalnie służy współpracy międzynarodowej, między innymi na polu bezpieczeństwa. Moskwa i Pekin wykorzystują ją jednak do poszerzania wspływów w Azji i budowania frontu przeciwko Stanom Zjednoczonym i ich sojusznikom. Indie i Pakistan dołączyły do niej w 2017 roku, a w 2022 roku członkiem organizacji został Iran.
W ramach szczytu Władimir Putin zaplanował kilka spotkań dwustronnych, w tym z prezydentem Chin Xi Jinpingiem oraz przywódcami Turcji, Azerbejdżanu, Mongolii i Pakistanu. Premier Indii nie uczestniczy w szczycie.
Zgodnie z informacjami Kremla, Białoruś, która do tej pory miała w organizacji status obserwatora, zostanie jej pełnoprawnym członkiem.
Rumunia rozwija atom
Komisja Europejska zaakceptowała plany rozbudowy rumuńskiej elektrowni jądrowej. Opinia dotyczy aspektów technicznych i bezpieczeństwa, potwierdza też zgodność inwestycji z celami Traktatu ustanawiającego Europejską Wspólnotę Energii Atomowej. Oznacza to zielone światło do utworzenia dwóch nowych reaktorów.
Władze Rumunii spodziewają się, że dzięki rozbudowie uda się zmniejszyć emisję dwutlenku węgla o 20 mln ton rocznie oraz utworzyć 19 tys. miejsc pracy. W ciągu 10 lat w rumuńskim miksie energetycznym udział atomu ma się zwiększyć z 20 do 30 proc.
Eugeniusz Romer