Gamechanger polityki migracyjnej Unii Europejskiej

W środę 4 października ogłoszono, że ambasadorzy krajów unijnych osiągnęli w końcu porozumienie dotyczące szczegółów paktu imigracyjnego. Skoro ostatnie, kluczowe różnice w kwestii reagowania w sytuacjach kryzysowych i tzw. siły wyższej upadły, to można ogłosić sukces?

Gamechanger przy tworzeniu paktu

Na razie to kolejny etap długiego procesu unijnego. Porozumienie stanie się propozycją do negocjacji pomiędzy Radą Europejską a Parlamentem Europejskim. Głosowanie nad wypracowanymi punktami odbędzie się dopiero w następnym roku. Prawdopodobnie parlament, z reguły reprezentujący bardziej liberalne postawy, może chcieć powrócić do kwestii, o które w ostatnich dniach toczyły spór Włochy i Niemcy.

Na pierwszym etapie niemieccy Zieloni, będący częścią rządowej koalicji, nie chcieli wyrazić zgody, żeby nieletnich poddawano przyspieszonej procedurze granicznej. Odpuścili jednak te kwestie pod presją lewicowego koalicjanta i Niemcy przyjęły kompromis. Pozostała druga kwestia sporna dotycząca statków organizacji pozarządowych działających na Morzu Śródziemnym. 

Jeszcze przed rozmowami minister spraw zagranicznych Włoch Antonio Tajani zwrócił się do Niemiec, żeby zaprzestały finansowania statków ze swojego budżetu. Został odprawiony jednak z kwitkiem przez minister Annalenę Baerbock. Stanowisko Włoch uznaje działalność NGO za czynnik sprzyjający przyciąganiu imigracji, ponieważ przemytnicy mogą liczyć na wsparcie statków oczekujących (prowadzących misje poszukiwawcze) blisko strefy morskiej Libii i Tunezji. Z drugiej strony Niemcy obstawały przy obowiązku ratowania ludzi na morzu. Ostatecznie kompromis został osiągnięty i prawdopodobnie na korzyść Niemiec, bo w propozycji pojawia się zapis, że pomoc humanitarna nie jest uważana za instrumentalizację imigracji.

Chociaż Polska przeciwstawia się porozumieniu z powodu kwestii relokacji imigrantów, którą traktuje jako przymusową, to między innymi na jej wniosek uwzględniono w propozycji nie tylko sytuację masowego naporu imigrantów, ale także instrumentalizacji ich przez państwo trzecie w celu destabilizacji kraju członkowskiego UE. Państwa dotknięte taką formą ataku będą mogły podjąć proporcjonalne środki zgodne z prawem krajowym, żeby ochronić bezpieczeństwo i przywrócić porządek. Powinny przy tym unikać przemocy i zapewnić bezpieczeństwo imigrantom „czekającym na okazję pokojowego złożenia wniosku o azyl w UE”. Jednocześnie w przypadku masowego napływu imigrantów kraj będzie mógł zastosować „ukierunkowane odstępstwo” od procedur azylowych i powrotowych. 

Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen nazwała podpisanie porozumienia „gamechangerem”, który pozwoli ustanowić pakt przed końcem kadencji. Presja na zamknięcie w środę „rzutem na taśmę” uzgodnionej wersji Rady wiązała się z rozpoczynającym się w piątek nieformalnym spotkaniem przywódców państw unijnych, gdzie polityka imigracyjna będzie jednym z głównych tematów obrad.

Gamechanger w rzeczywistości

O ile zgoda na zapisy paktu w gronie Rady Europejskiej otwiera drogę do sukcesu związanego z przyjęciem go w przyszłości, to jednak nad sukcesem, rozumianym jako skuteczne przeciwdziałanie masowej migracji, zawisły czarne chmury. W poniedziałek 2 października prezydent Tunezji Kais Saied odrzucił środki finansowe alokowane przez UE w ramach umowy o powstrzymywaniu imigracji zawartej w lipcu. Saied określił przygotowane przez UE transze jako „datek”, którego Tunezja nie potrzebuje, a jednocześnie powiedział, że oczekiwania Unii są sprzeczne z zawartym porozumieniem. Jako że umowa nie została upubliczniona, to możemy zdać się jedynie na różnice w komunikatach obydwu stron, a dotyczyły one tego, czy Europa będzie mogła zawracać do Tunezji obywateli państw trzecich, czemu prezydent Tunezji w oficjalnych wypowiedziach się sprzeciwiał.

Jeżeli ze strony Tunisu nie jest to tylko gra na podbicie stawki, oznaczać to może istotne zagrożenie dla całej reformy polityki imigracyjnej. Stworzenie procedury granicznej, przyspieszonego rozpatrywania wniosków na granicy i przyspieszonego zawracania nielegalnych imigrantów do państw wejścia, będą trwałym rozwiązaniem dla państw unijnych tylko wtedy, gdy państwa graniczne uzyskają ulgę w postaci możliwości szybkiej deportacji migrantów do bezpiecznych państw trzecich. Bez tego elementu napięcia pomiędzy przeciążonymi państwami granicznymi, a państwami docelowymi mającymi coraz mniejszą ochotę na przyjmowanie imigrantów, doprowadzą do rozpadu całego porozumienia migracyjnego. 

Tunezja miała być wzorcowym przykładem współpracy z państwem trzecim, dającym podstawę dla stworzenia porozumień z innymi krajami. A na razie jest to jedyny gamechanger, który mógłby mieć jakieś znaczenie dla polityki imigracyjnej.

 

Jan Wójcik