Stany Zjednoczone mogą mieć problem z dostarczeniem gazu LNG do Europy i Azji – pisze portal Foreign Policy. Powodem są zapowiadane sztormy w Zatoce Meksykańskiej. Sezon huraganowy trwa od czerwca do końca listopada. Według szacunków, tym razem w tym okresie ma wystąpić siedem sztormów. 

Instalacje skraplania gazu są zlokalizowane właśnie w Zatoce Meksykańskiej. Może to sparaliżować dostawy na całe tygodnie. Dodatkowe problemy z podażą mogą się pojawić, jeżeli dojdzie do eskalacji konfliktu pomiędzy Iranem a Izraelem, co mogłoby wpłynąć na przepustowość Cieśniny Ormuz. 

Europa może jednak poradzić sobie z brakami. Po napaści Rosji na Ukrainę zużycie gazu zmniejszyło się o około 20 procent. Najwięcej potrzeba go w miesiącach zimowych, czyli po ustaniu sztormów.  W pobliżu jest też dostawca surowca jakim jest Norwegia. 

Problemy z dostawami silniej mogą odczuć państwa azjatyckie, które są znaczącymi odbiorcami amerykańskiego gazu. W ciągu pięciu pierwszych miesięcy bieżącego roku ilość surowca importowanego przez Chiny wzrosła trzykrotnie w stosunku do roku 2022. W przypadku Japonii wzrost był na poziomie 60 proc. 

Problemy pogodowe mogą jeszcze bardziej wywindować ceny gazu, co wpłynie na wzrost gospodarczy państw wschodniej Azji.  

Szansa na zawieszenie broni

Stany Zjednoczone, Egipt i Katar wzywają Hamas oraz Izrael do zawieszenia broni. Proponują, żeby przedstawiciele walczących stron spotkali się w Kairze lub Dosze 15 sierpnia. Przygotowały też zarys umowy. Miałaby ona dotyczyć także wymiany jeńców. 

Premier Izraela Benjamin Netanjahu poinformował, że negocjatorzy z jego kraju pojawią się na spotkaniu. Hamas, pytany przez Agencję Reutera, na razie nie przysłał odpowiedzi. 

Zawieszenia broni domaga się także Iran. Oświadczenie w tej sprawie przedstawił na forum Organizacji Narodów Zjednoczonych. Oczekuje jednak także wycofania wojsk izraelskich ze Strefy Gazy oraz ukarania osób winnych ataku na Ismaila Hanijję, przywódcę Hamasu, który został zabity w Teheranie. 

Zdaniem władz Iranu za zabójstwo odpowiada Izrael. Komentatorzy spraw bliskowschodnich spodziewają się, że Iran przeprowadzi akcję odwetową. Od jej skali może zależeć dalszy los pokoju w regionie. 

Giełdy odrabiają straty

Giełdy na całym świecie odrabiają straty po poniedziałkowych spadkach. Inwestorów uspokoiły najnowsze dane na temat bezrobocia w Stanach Zjednoczonych. W ostatnim tygodniu po zasiłek zgłosiło się najmniej osób od miesiąca – 233 tys. Wcześniej było ich 250 tys.

Również dane o rynku pracy były powodem spadków – jedynie 114 tys. osób znalazło zatrudnienie w Stanach Zjednoczonych w lipcu. To mniej o jedną trzecią niż się spodziewano. Bezrobocie wzrosło też o dwie dziesiąte punktu procentowego. Spowodowało to obawy, że amerykańska gospodarka wejdzie w recesję. 

Mimo poprawy sytuacji, ceny akcji nie wróciły jeszcze do poziomów z zeszłego tygodnia. Część przedsiębiorstw inwestycyjnych, takich jak BlackRock, UBS czy Vontobel twierdzi, że spadki są tymczasowe i skupuje akcje po niskich cenach. Panika na giełdzie miała zostać wywołana przez fundusze, które w celu minimalizowania strat wyprzedają aktywa nawet przy niewielkich spadkach. 

Część analityków twierdzi jednak, że wyceny akcji spółek, szczególnie technologicznych, były zawyżone. Szybkie wzrosty zachęcały inwestorów do kupna, co wywołało zjawisko bańki spekulacyjnej. 

Pierwszy krok przeciwko fentanylowi

Chiny wprowadzają ograniczenia na eksport substancji wykorzystywanych do produkcji fentanylu. Ich sprzedaż za granicę będzie wymagała specjalnej licencji. To ruch wychodzący naprzeciw oczekiwaniom Stanów Zjednoczonych. 

Chemikalia te trafiają do gangów w Meksyku, a następnie do USA. W wyniku przedawkowania fentanylu w Ameryce umiera kilkadziesiąt tysięcy osób rocznie. 

Chiny długo wzbraniały się przed wprowadzeniem obostrzeń. Było to oceniane jako chęć wywarcia nacisku na Stany Zjednoczone. Zmieniło się to dopiero po zeszłorocznym spotkaniu prezydenta Joe Bidena z przewodniczącym Xi Jinpingiem. 

Eksperci cytowani przez The Wall Street Journal twierdzą jednak, że działania Chin będą miały ograniczony wpływ na problem narkotykowy. To dlatego, że kartele wykazują zdolność do szybkiej adaptacji.

Poza tym obostrzenia nie są bardzo surowe, na przykład nie wymagają od sprzedawców weryfikowania kupujących. Chiny zostawiają sobie w ten sposób furtkę do dalszego wywierania nacisku na Waszyngton. 

Realne zatrzymanie eksportu chemikaliów miałoby nastąpić za cenę na przykład poluzowania obostrzeń dotyczących transferu nowoczesnych technologii do Chin. 

Eugeniusz Romer