Polityka „maksymalnej presji” prezydenta Trumpa, zapoczątkowana w 2018 roku i szumnie zapowiadana jako środek do zmuszenia Iranu do uległości, a polegająca na ponownym nałożeniu sankcji zniesionych w ramach JCPOA oraz wprowadzeniu nowych, nie zakończyła się sukcesem.
Nie zdołała wymusić zmiany w regionalnej polityce Iranu ani nie skłoniła go do zaakceptowania nowych żądań USA, w szczególności zahamowania programu rozwoju rakiet balistycznych i dronów. Zamiast tego „maksymalna presja” gwałtownie zwiększyła napięcia na Bliskim Wschodzie i zmniejszyła zaangażowanie Iranu do dalszego przestrzegania JCPOA, co zaowocowało rekordowo wysokimi zapasami wzbogaconego uranu.
Prócz tego, swoją decyzją o opuszczeniu JCPOA Trump zmiótł z politycznej planszy stronnictwo reformistów w Teheranie, dla których umowa była sztandarowym projektem i głównym elementem otwarcia się Iranu na Zachód. Ich miejsce zajęli twardogłowi pryncypialiści, a ajatollah Ali Chamenei, najwyższy przywódca (rahbar), ogłosił „zwrot na Wschód”, czyli w szczególności w stronę Chin i Rosji. Zwrot w polityce Iranu oznaczał też znaczący wzrost wsparcia dla regionalnych sojuszników, głównie grup dżihadystycznych z Hezbollahem, Hamasem i Hutimi na czele.
We wrześniu 2029 roku, ponad rok po wycofaniu się USA z JCPOA, saudyjskie obiekty naftowe ucierpiały w wyniku poważnego ataku dronów, który tymczasowo zmniejszył niemal o połowę produkcję ropy naftowej przez największego jej eksportera na świecie. Odpowiedzialność za to wzięła wspierana przez Iran grupa Hutich z Jemenu, ale USA zrzuciły winę na Iran, ostatecznie jednak powstrzymując się od podjęcia działań militarnych w obronie swojego sojusznika. W marcu 2022 r. miał miejsce atak na mniejszą skalę na saudyjskie obiekty naftowe w Dżeddzie. Teheran w ten sposób udowodnił możliwość realizacji swojej groźby, głoszącej, że „jeśli Iran nie będzie mógł sprzedawać ropy, to nikt nie będzie.”
Jednak napięcia między Arabią Saudyjską a Iranem znacznie osłabły od tego czasu. W marcu 2023 r. oba kraje wydały oświadczenie o normalizacji stosunków w ramach umowy zawartej w Pekinie pod chińskim patronatem. Saudyjscy politycy uważają umowę za sukces, bowiem ataki Hutich na terytorium Arabii Saudyjskiej ustały, a królestwo pozostało na uboczu wymiany ognia między Izraelem a Iranem, pomimo mocno przesadzonych obaw, że Teheran może uderzyć w arabskie instalacje naftowe w Zatoce Perskiej, jeśli jego własne obiekty zostaną zaatakowane przez Izrael.
Wraz z powrotem „słonia” do bliskowschodniego „składu porcelany” odżyły pytania i obawy o przyszłość regionu. Za drugiej kadencji Trumpa sytuacja z jednej strony pozostaje niezmienna, jednak za prezydentury Joe Bidena przekroczonych zostało kilka dotychczasowych czerwonych linii, z bezpośrednią wymianą ciosów między Izraelem a Iranem na czele. Hezbollah i Hamas są bardzo osłabione (co jednak nie znaczy, że słabe), reżim Asada upadł a irańska gospodarka bije kolejne negatywne rekordy. W związku z tym panuje przekonanie, że Iran jest teraz słabszy, niż kiedykolwiek w ciągu ostatnich 20 lat, więc będzie bardziej skłonny do ustępstw. Przekonania tego nie podzielają jednak sami Irańczycy, a ich stosunek do ewentualnych negocjacji z USA jest złożony.
Z jednej strony mamy do czynienia z radykałami spod znaku Sajeda Dżaliliego i stronnictwa Pojedori, którzy zdecydowanie odrzucają wszelkie negocjacje z USA, a propagowanie idei kolejnego porozumienia uważają za zdradę. Po przeciwnej stronie umiejscowił się prezydent Pezeszkjan, a wiceprezydent Zarif jest najbardziej medialnym zwolennikiem negocjacji. Z powodu kryzysu gospodarczego prezydent – który w zeszłym roku kandydował na urząd głosząc hasła globalnego pojednania – jest pod silną presją ze strony swojego stronnictwa reformistów i zwykłych Irańczyków, aby zająć się spadkiem wartości waluty, masowym bezrobociem wśród młodzieży i chronicznymi przerwami w dostawach prądu.
Pomiędzy nimi znaleźć można pełne spektrum opinii. Na uwagę zasługuje tu postawa pryncypialistycznego przewodniczącego parlamentu Mohammada Baqira Qalibafa, który pomimo silnych związków z Sepah nie wyklucza negocjacji, o ile będą one obejmowały gwarancje, że USA nie będą mogły po raz kolejny wycofać się z umowy.
Zaznacza się też coraz większy rozdźwięk pomiędzy retoryką ajatollaha Chamaneiego a oświadczeniami płynącymi z ministerstwa spraw zagranicznych (ten sam podział widać w odniesieniu do stosunków z nowym rządem Syrii). Rząd wydaje się być chętny do podjęcia negocjacji. Nie jest to zaskakujące, biorąc pod uwagę, że Pezeszkjan w czasie kampanii wyborczej otwarcie opowiadał się za negocjacjami, a nawet stwierdził, że w imię większego dobra Iran mógłby poczynić pewne ustępstwa, co wywołało furię pryncypialistów.
Z kolei ajatollah Chamenei w początkach lutego br. oświadczył, że rozmowy z USA „nie były sprytne, mądre ani honorowe”, uzasadniając to wiarołomstwem Ameryki. Nie zakazał jednak całkowicie komunikacji z Waszyngtonem. Prócz tego Pezeszkjan najwyraźniej dostał jego zgodę na ponowne przekazanie sporu o wdrożeniu reform FATF* do Rady Rozeznania Celowości, co jest istotnym gestem w stronę reformistów i organizacji międzynarodowych.
Mając na uwadze powyższe można stwierdzić, że Iran nie ma obecnie jasno sformułowanego stanowiska w kwestii negocjacji, a ściślej mówiąc najwyższe władze z rahbarem na czele nie podjęły decyzji w tej sprawie. Prócz tego ze strony amerykańskiej brak konkretnych działań w tym kierunku, poza dość mglistymi wypowiedziami Donalda Trumpa o jego chęci rozwiązania irańskiego problemu w sposób pokojowy.
Wiele w tej sprawie będzie zależało od wyników negocjacji USA – Rosja, podczas których Amerykanie będą chcieli dokonać manewru „odwróconego Nixona”, czyli przekonać Rosją do porzucenia lub chociaż rozluźnienia więzów z Iranem i Chinami. Wątpliwe jest, żeby im się to udało. Ważne będą też ceny ropy i chiński popyt na nią, gdyż to chińskie zakupy pozwalają irańskiej gospodarce jako tako funkcjonować.
Bez względu na wynik dyplomatycznych rozgrywek i sytuację na rynku paliw nie należy się w tym roku spodziewać przełomu w relacjach USA – Iran. Trzeba jednak pamiętać, że JCPOA było negocjowane ponad dwa lata. Pytanie, czy Trump wykaże chęć porozumienia i cierpliwość oraz czy Irańczycy będą w stanie ponownie zaufać USA i iść na ustępstwa w kwestiach militarnych. Nie można wykluczyć takiego scenariusza, ale wątpię w możliwość jego realizacji.
Marcin Krzyżanowski
—————
* Financial Action Task Force; instytucja międzyrządowa, mająca na celu wypracowywanie i określanie standardów w dziedzinie przeciwdziałania praniu pieniędzy, finansowaniu terroryzmu i innych powiązanych zagrożeń dla międzynarodowego systemu finansowego oraz promowanie skutecznego ich wdrażania. (Źródło: Departament Informacji Finansowej)