Niełatwe pierwsze kroki po wyborach w Turcji
Po wyborach nowy rząd próbuje postawić na nogi gospodarkę i nawiązać ponownie relacje z partnerami, z którymi był w konflikcie. Czy to jest łatwe zadanie? Początki na pewno są trudne.
Kluczową kwestią była sprawa kryzysu tureckiej gospodarki, zwłaszcza utraty wiarygodności rynków finansowych, wysokiej inflacji i pikującej waluty. Stąd prezydent Erdogan starał się pozyskać do rządu sprawdzonego i cenionego przez rynki ekonomistę Mehmeta Şimşeka. Şimşek zgodził się jednak przyjąć stanowisko ministra skarbu i finansów po długich rozmowach, pod warunkiem, że nastąpi odejście od Erdoganomii, jak powszechnie nazywa się nieortodoksyjną politykę finansową ręcznie sterowaną przez prezydenta. Szefostwo banku centralnego powierzono Hafize Erkan, która spędziła lata w świecie amerykańskich korporacji finansowych. Ta dwójka miała uspokoić rynki finansowe, które jednak czekały na konkretne decyzje.
Ta pierwsza zapadła w czwartek 22.06. Turecki Bank Centralny TBC podniósł stopy procentowe o 6,5% do 15%, co może wydawać się drastyczną podwyżką. Jednak na rynku ten ruch został odebrany za niedostateczny i dolar amerykański następnego dnia był notowany już powyżej 25,5 lir tureckich, co stanowiło wzrost o 2 liry (8%) w ciągu dwóch dni. Dlaczego ta podwyżka stóp procentowych nie zadziałała przekonująco dla inwestorów? Po pierwsze, jeżeli cofnąć się do roku 2019 to stopy procentowe ustalane przez bank centralny wynosiły 24% przy 20% inflacji, tymczasem oficjalnie inflacja obecnie wynosi 39,7%. Jednocześnie niezależna grupa naukowców ekonomicznych szacuje inflację na poziomie 110%. Drugim powodem jest wyzbycie się przez TBC rezerw w okresie przedwyborczym, kiedy kurs liry pozostawał stabilny poniżej 20 lir za dolara amerykańskiego, a bank wydawał miliardy dolarów na akcję bronienia kursu. Teraz zdolności TBC są znacznie ograniczone.
Drugą kwestią trawiącą Turcję jest przyciągnięcie inwestycji zagranicznych, które przez lata bilansowały deficyt w obrotach bieżących. Dopływ walut do kraju pogorszył się wraz z zawirowaniami politycznymi, które wystraszyły inwestorów oraz wraz z pandemią, która zatrzymała turystów. Stąd pierwszą wizytą zagraniczną Şimşeka były Zjednoczone Emiraty Arabskie, które po wygranej Erdogana w majowych wyborach podpisały porozumienie o inwestycjach w wysokości 40 miliardów dolarów. Inwestycje mają dotyczyć sektora energetycznego i militarnego, ale napływ i wielkość transzy finansowania są jeszcze niepewne. Do roku 2021 Turcja była jednym z głównych wrogów ZEA w rejonie, między innymi z powodu także ideologicznego wspierania organizacji islamistycznych, co ZEA traktowały jako zagrożenie dla swojego bezpieczeństwa i interesów. Emiraty są zainteresowane aktywami w Turcji, zwłaszcza, że obecna cena liry czyni te zakupy korzystniejszymi, ale jak twierdzą inwestorzy, kraj ten czeka, aż upewni się, że wróciła ortodoksyjna polityka gospodarcza.
Próbą porozumienia na innym froncie jest powrót do relacji ze Stanami Zjednoczonymi. Na spotkaniu 21 czerwca z sekretarzem stanu Antony Blinkenem, nowy minister spraw zagranicznych, a wcześniej szef wywiadu MIT Hakan Fidan rozmawiał o członkostwie Szwecji w NATO, którego możliwość przed szczytem w Wilnie została wykluczona przez prezydenta Erdogana. Niektórzy uważają, że Fidan jako zaufany Erdogana może mieć lepsze dojście do przekonywania go, niż poprzedni minister Mevlüt Çavuşoğlu.
Kwestią ze strony tureckiej do odblokowania pozostaje sprzedaż samolotów F-16 przez USA. Tu jednak sytuacja może być zupełnie niezależna od woli Białego Domu. Kongres, gdzie działania w tej sprawie prowadzi szef senackiej komisji spraw zagranicznych Bob Menendez, oczekuje zmiany postępowania Turcji, włączając w to kwestię Szwecji, ale także naruszanie greckiej przestrzeni powietrznej, prawa człowieka i wolność słowa. Co prawda prezydent Joe Biden może uznać sprzedaż jako priorytet i obejść blokadę Kongresu, ale narazi się tym samym na to, że w odwecie Kongres zablokuje projekty zbrojeniowe administracji, a to za duże ryzyko dla Białego Domu.
Niepokój może wywoływać u Amerykanów także zapowiedziana przez Interfax tydzień temu wizyta Putina w Turcji. Może ona doprowadzić do bardzo poważnych napięć pomiędzy resztą NATO a Turcją, ponieważ Międzynarodowy Trybunał Karny wydał nakaz aresztowania prezydenta Rosji w związku z zarzutami popełnienia zbrodni wojennych na Ukrainie. Ankara nie jest częścią statutu powołującego MTK, więc nie ma zobowiązania aresztowania Putina, ale politycznie wywoła to napięcia.
Widać, że pozycja Turcji po dwóch dekadach rządów Erdogana, zarówno w polityce zagranicznej jak i gospodarczej, jest trudna. Z jednej strony może cieszyć się statusem państwa blokującego pewne działania i narzucającego grę polityczną, z drugiej jednak musi mierzyć się z sytuacją pariasa zabiegając o inwestycje i ratunek dla gospodarki.
Jan Wójcik