Czy Turcja wypełni w Nigrze lukę po Francji w zwalczaniu terroryzmu? Turecki minister spraw zagranicznych Hakan Fidan w trakcie wizyty w Nigrze w poprzednią środę ujawnił plany współpracy dotyczące wywiadu i przemysłu zbrojeniowego. Jak zapowiedział na spotkaniu w Niamey, Turcja zamierza wesprzeć kraj w zwalczaniu terroryzmu, który „jest główną przyczyną niestabilności na Sahelu”. Do Nigru wraz z nim przybyli ministrowie obrony narodowej i zasobów naturalnych oraz szef wywiadu MIT Ibrahim Kalin. Delegacja odbyła spotkania zarówno z premierem rządu jak i prezydentem Abdourahamanem Tchianim, który przejął władzę w wyniku puczu w 2023 roku.

Turecka delegacja podczas wizyty przywołała sukces bilateralnych relacji Turcji i Somalii, które zaczęły się od pomocy humanitarnej i wsparcia w walce z terrorystami Asz-Szabab i ISIS. Z czasem przekształciło się to w wymianę gospodarczą, tureckie inwestycje, rozwój edukacji, co doprowadziło do sytuacji, w której Ankara jest obecnie najważniejszym partnerem Somalii. Tym samym wizyta, jaką złożył turecki rząd w Nigrze, jest elementem jego szerszej strategii w Afryce, w której Turcy krzepną jako partnerska alternatywa wobec przeszłych potęg kolonialnych czy obecnych globalnych. 

Wobec zakończenia współpracy Nigru z Francją, a także wypowiedzenia zgody na stacjonowanie wojsk amerykańskich, Turcja próbuje wypełnić próżnię w tym obszarze, a ma do zaoferowania zarówno doświadczenie w walce z terrorystami, jak i relatywnie tani i sprawdzony sprzęt do takich działań. Tureckie media przedstawiały tę wizytę jako wejście Turcji po „wykopaniu Francji”. 

W zamian za to wsparcie Ankara chce rozwijać współpracę w obszarze górnictwa i przemysłu energetycznego, gdzie istotne mogą być nigerskie złoża uranu w kontekście będącej na ukończeniu elektrowni nuklearnej Akkuyu, która ma pokryć 10 procent krajowego zapotrzebowania na energię.

Turecka pomoc w działaniach antyterrorystycznych, jeżeli ostatecznie się zmaterializuje, przychodzi w trudnym dla państw Sahelu momencie. Na obszarze tych z nich, które ostatnio zdecydowały o wydaleniu sił zachodnich ze swoich terytoriów, rośnie przemoc dżihadystyczna i akty odwetu ze strony milicji, a kraje te tracą kontrolę nad ogromnymi przestrzeniami. Dotyczy to także Nigru, który był relatywnie bezpiecznym państwem dzięki bardzo dobrej współpracy z Francją i z  USA. Sytuację pogarsza także obecność coraz liczniejszych najemników, o czym mówił w tym tygodniu na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ przedstawiciel Wielkiej Brytanii Fergus Eckersley. 

Politolog dr Douglas Yates z American Graduate School of International Relations and Diplomacy zarzuca przywódcom junt w Burkina Faso, Mali i Nigrze, że są one klienckimi reżimami Moskwy i zdradziły tak naprawdę obywateli swoich państw oraz inne kraje Sahelu, doprowadzając tym samym do rozprzestrzeniania się dżihadyzmu na szerszym obszarze regionu. 

Sahel obecnie odpowiada za 43% zgonów z powodu terroryzmu na świecie. Czy turecka inicjatywa może być szansą dla państw, które odrzucają obecność sił zachodnich, a jednocześnie uzależnione są od pomocy z Rosji? Turcja ma doświadczenie w nawigowaniu pomiędzy NATO, którego jest członkiem, a relacjami z Putinem. Ma też na koncie wsparcie rządu w Mogadiszu, które, chociaż nie wykorzeniło zupełnie terroryzmu w Somalii, to przyniosło jednak pewną stabilizację wobec dramatycznej sytuacji w przeszłości.

Jan Wójcik